SIEĆ REGIONALNYCH OŚRODKÓW DEBATY MIĘDZYNARODOWEJ






BIULETYN INFORMACYJNY RODM TORUŃ
WIADOMOŚCI ZE ŚWIATA
LUTY 2018

28.02.2018 Rwanda zamyka kościoły

Władze Rwandy podały do publicznej wiadomości fakt, że musiały zamknąć około 700 obiektów religijnych. Najczęściej powodem takiego postępowania było nieprzestrzeganie prawa budowlanego oraz stosowanie niedozwolonych środków nagłaśniających, które znacznie przekraczały dopuszczalne normy hałasu.

Niektóre obiekty po dodatkowej kontroli zostały ponownie dopuszczone do użytku. W większości zamknięto kościoły zielonoświątkowe, których liczba w Afryce w ostatnim czasie znacznie wzrosła. Jak podaje BBC, również jeden meczet w Rwandzie musiano zamknąć. Zgodnie z nowym prawem, wszyscy kaznodzieje muszą odbyć specjalne szkolenie teologiczne, zanim rozpoczną pracę. Nie wszystkim to się podoba.

Kościoły zielonoświątkowe stały się w ostatnim czasie bardzo popularne. Przewodzą im nierzadko charyzmatyczni liderzy, którzy przyciągają wielu mieszkańców szukających własnej tożsamości. Wielu z tychże duchowych przywódców obiecuje cuda oraz zapewnia o posiadaniu mocy uzdrawiania. Skutek tego jest taki, że zielonoświątkowców jest coraz więcej.

W dużych aglomeracjach miejskich wyznawcy zbierają się w sporych kompleksach. W mniejszych nierzadko w samowolkach budowlanych, nie spełniających żadnych warunków. Stąd decyzja władz o kontroli budynków przeznaczonych dla celów kultu. Innym problemem było stosowanie zbyt hałaśliwych urządzeń nagłaśniających w celu przyciągania nowych wiernych. Oficjalnie władze nie chcą w żaden sposób dyskryminować związków wyznaniowych, lecz przez kontrolę skłonić je do przestrzegania i tak "skromnych standardów".

26.02.2018 Kolejne uczennice uprowadzone z nigeryjskiej szkoły

Dnia 19 lutego 2018 r. doszło do ataku bojowników fundamentalistycznej islamskiej organizacji Boko Haram na placówkę szkolną w miejscowości Dapchi położonej w stanie Yobe na północnym-wschodzie Nigerii. W sumie organizacja terrorystyczna uprowadziła 110 dziewczynek. Jest to kolejny tego typu akt przemocy. Do najsłynniejszego zalicza się atak na szkołę Chibok w 2014 r.

Prezydent Nigerii, Muhammadu Buhari w specjalnym wywiadzie już po ataku powiedział, że porwanie traktuje jak "narodową katastrofę" i przeprosił rodziny uprowadzonych uczennic. Obecnie w tym afrykańskim państwie panuje stan wojny z islamskimi ekstremistami. Armia ma duże problemy z poradzeniem sobie z bojownikami.

Niedawno w emocjonującym wywiadzie gubernator Yobe, Ibrahim Gaidam stwierdził, że tuż przed atakiem okoliczne wojskowe punkty kontrolne zostały opróżnione, zaś żołnierze z tego rejonu wycofani. Dowódcy wojskowi potwierdzili te dane myśląc, że okolica jest bezpieczna. Obecnie na tym obszarze rozmieszczane są dodatkowe siły, których celem jest znalezienie porwanych. Według jednej z lokalnych gazet, dziewczynek nie ma już w Nigerii – miały zostać wywiezione do Nigru.

26.02.2018 Szok na Słowacji po zamordowaniu dziennikarza

Jak podaje BBC, po zamordowaniu dziennikarza i jego partnerki cała Słowacja jest w szoku. Według wstępnych informacji, Jan Kuciak oraz Martina Kusnirova zostali zastrzeleni w domu w miejscowości Velka Maca, około 65 kilometrów od stolicy, Bratysława. Ofiara pracowała jako dziennikarz śledczy i prawdopodobnie jego praca ma związek z motywami tego mordu.

Zamordowany Jan Kuciak miał w chwili śmierci 27 lat i stał się znany w związku z badaniem sprawy oszust podatkowych przy okazji handlu luksusowymi apartamentami. Seria jego artykułów m. in. spowodowała wybuch społecznego niezadowolenia i protesty przeciwko ministrowi spraw wewnętrznych, Robertowi Kalinakowi. Oskarżany minister miał zawierać nielegalne interesy z pewnym deweloperem nieruchomości. Wszystkiemu zaprzeczył, a w dalszym etapie podjęto kontrowersyjną społecznie decyzję o zaniechaniu śledztwa.

Tuż po upublicznieniu szczegółów tego mordu, premier Słowacji Robert Fico zwołał nadzwyczajne posiedzenie szefów służb bezpieczeństwa. Jak sam stwierdził szef rządu, gdyby doniesienia o powiązaniu pracy dziennikarza z tym aktem przemocy okazały się prawdą, to należałoby ten czyn potraktować jako "bezprecedensowy atak na wolność słowa i demokrację".

Zamordowany dziennikarz od trzech lat pracował dla portalu Aktuality.sk należącego do niemiecko-szwajcarskiego koncernu Ringier Axel Springer.

24.02.2018 Zamach w Mogadiszu

Jak donoszą światowe agencje prasowe, wczoraj w stolicy Somalii, Mogadiszu, doszło do dwóch dużych eksplozji. Liczbę ofiar tego terrorystycznego ataku już oblicza się na 45 zabitych. Rannych jest bardzo dużo, około 36, lecz nie ma jeszcze oficjalnych statystyk.

Pierwszy ładunek wybuchowych został zdetonowany w pobliżu bramy prowadzącej do pałacu, gdzie mieści się siedziba prezydenta państwa. Drugi natomiast eksplodował niedaleko miejsca, gdzie znajduje się kwatera somalijskiej agencji wywiadowczej. Według władz napastników miało być pięciu i wszyscy zostali zastrzeleni. Już do obu ataków przyznali się członkowie fundamentalistycznej islamskiej organizacji terrorystycznej: al-Shabaab.

Atak na pałac prezydencki rozpoczął się od wymiany ognia między napastnikami, którzy nie zatrzymali się w punkcie kontrolnym, a ochroną obiektu. Drugi ładunek, który został umieszczony w samochodzie-pułapce, eksplodował w pobliżu hotelu, lecz ekstremiści w specjalnym oświadczeniu poinformowali, że ich celem była siedziba służb bezpieczeństwa. Oba ataki miały charakter zamachów samobójczych.

Zdaniem islamskiej organizacji al-Shabaab najnowsze akty terroru miały zabić piętnastu żołnierzy somalijskiej władzy centralnej, lecz nie ma żadnych potwierdzonych doniesień, by ucierpiał ktoś inny niż niewinni cywile. Władze potwierdziły tylko, że okolica była patrolowana przez znaczną liczbę członków służb bezpieczeństwa, natomiast w pobliżu pałacu miał zginąć jeden funkcjonariusz oraz urzędnik.

Od wielu lat somalijskie władze nie mogą się uporać z terrorystycznym zagrożeniem ze strony islamskich fundamentalistów. Był też okres, gdy Mogadisz był w rękach ekstremistów, lecz w 2011 r. wojska Unii Afrykańskiej przejęły kontrolę nad stolicą.

22.02.2018 Samobójczy atak w Podgoricy

Jak podaje francuska agencja AFP, do niepokojących zdarzeń doszło w stolicy Czarnogóry, Podgoricy. Zamachowiec najpierw wrzucił ładunek wybuchowy na teren ambasady Stanów Zjednoczonych, a następnie sam się wysadził.

Jak poinformował dziś rząd Czarnogóry, sprawca miał wysadzić się tuż po wrzuceniu urządzenia detonującego na teren kompleksu amerykańskiej ambasady. Według wstępnych informacji tym wrzuconym urządzeniem miał być granat ręczny. Władze nie komentują jednak przyczyn, za którymi stał tenże atak. Tuż po incydencie cała okolica została zamknięta dla postronnych obserwatorów. Jeden z anonimowych świadków powiedział mediom, że usłyszał dwie eksplozje, które miały miejsce w bardzo krótkim odstępie czasu między sobą. Ambasada znajduje się niedaleko siedziby tajnej policji i dlatego funkcjonariusze tak szybko przybyli.

Niektórzy komentatorzy zastanawiają się, czy niechęć części obywateli do Paktu Północnoatlantyckiego NATO, organizacji do której wstąpiła niedawno Czarnogóry oraz fakt, że wielu obywateli zasiliło szeregi islamskich fundamentalistów w Syrii i Iraku, nie stała za tym aktem przemocy. Kiedy rząd podjął decyzję o wejściu w struktury NATO, opozycja organizowała w 2015 r. prorosyjskie demonstracje. W październiku 2016 r. media obiegła informacja o próbie spisku, którego celem miał być szturm parlamentu i wprowadzenie prorosyjskich władz. Ostatecznie wspomniane państwo zasiliło szeregi Paktu w maju 2017 r.

21.02.2018 Skandal korupcyjny na Łotwie

Wiele dzisiejszych komentarzy dotyczących Łotwy, a napisanych przez redakcje światowych agencji prasowych, skupia się na wielkim skandalu korupcyjnym. Reputacja państwa ma być mocno zagrożona.

Na chwilę obecną, szef banku centralnego Łotwy został zawieszony w obowiązkach w związku z zarzutami łapówkarstwa i prania brudnych pieniędzy. To państwo nadbałtyckie przez lata było traktowane jako finansowy pomost między Rosją, a resztą Zachodu. Przykładowo Stany Zjednoczone już jakiś czas temu sugerowały, że łotewskie banki mogły omijać sankcje, które zostały nałożone na rosyjską gospodarkę po kontrowersyjnej decyzji o aneksji Krymu i zaangażowaniu w konflikt na wschodzie Ukrainy w 2014 r.

O wiele jednak poważniejsze oskarżenia ze strony Amerykanów padły 13 lutego 2018 r. Wtedy to Wydział ds. Ścigania Przestępstw Finansowych w Departamencie Skarbu USA zarzucił łotewskiemu bankowi ABLV pomoc w naruszaniu sankcji nałożonych na komunistyczny reżim Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej, zwanej potocznie Koreą Północną. Sam bank odrzucił oskarżenia, lecz w krótkim czasie aż 22% depozytów zostało wycofanych przez deponentów. Wtedy ABLV zwrócił się do banku centralnego o pomoc w zapewnieniu płynności finansowej.

W tym samym czasie szef banku centralnego Ilmars Rimsevics został zatrzymany za łapówkarstwo. Zdaniem łotewskich władz mamy do czynienia z kampanią dezinformacyjną, która ma zniszczyć zaufanie do państwa. Wzrok pada na Rosję, która ma w ten sposób destabilizować sytuację, co ma związek z zaplanowanymi na październik 2018 r. wyborami parlamentarnymi.

20.02.2018 Wenezuelska opozycja zbojkotuje wybory prezydenckie

Jak podała agencja Reutera, koalicja formacji opozycyjnych w Wenezueli poinformowała, że nie jest w stanie wziąć udział w "nielegalnych i nieuczciwych" wyborach. Ma to mieć związek z niekorzystnymi uwarunkowaniami stworzonymi przez obecną wenezuelską głowę państwa, Nicolasa Maduro. Najbliższe wybory prezydenckie mają mieć miejsce 22 kwietnia 2018 r.

Koalicja na rzecz Jedności Demokratycznej MUD potwierdziła domysły dziennikarzy, które już od kilku dni się pojawiały. Prawdopodobnie droga do reelekcji prezydenta N. Maduro nie zostanie w żaden sposób zakłócona. Należy jednak spodziewać się międzynarodowej krytyki za łamanie demokratycznych standardów. Wenezuela to państwo od lat rządzone przez socjalistów i jednocześnie nalężące do ważnej światowej Organizacji Krajów Eksportujących Ropę Naftową OPEC. Stany Zjednoczone już myślą o nałożeniu sankcji na uzależnionej od eksportu ropy Wenezueli.

Najwięcej kontrowersji budzą poczynania rządu. Dwóch głównych rywali Maduro w wyborczym wyścigu zostało pozbawionych możliwości startu. Pierwszy Leopoldo Lopez przebywa obecnie w areszcie domowym, zaś Henrique Capriles został oskarżony o "niewłaściwe zachowania" w czasie sprawowania urzędu gubernatora stanu. Poza tym, niektórym członkom koalicji MUD zabroniono występowania pod własnym szyldem. To wszystko doprowadziło do decyzji o bojkocie samych wyborów.

Na chwilę obecną, jedynym potwierdzonym kontrkandydatem dla Maduro jest mało znany pastor Javier Bertucci. Nie jest do końca pewne, czy wystartuje inny opozycjonista, były gubernator i do 2010 r. członek partii socjalistycznej, Henri Falcon. Niektórzy z MUD uważają, że Falcon to taki "koń trojański" i ma być tylko listkiem figowym dla semi-demokracji wenezuelskiej. Kryzys polityczny trwa.

20.02.2018 Pogrzeb Morgana Tsvangirai'ego

Dnia 14 lutego 2018 r. zmarł lider opozycji w Zimbabwe oraz premier w latach 2009-2013, Morgan Tsvangirai. Miał 65 lat, a główną przyczyną śmierci był rak okrężnicy. Pogrzeb odbył się właśnie dziś w jego rodzinnej wiosce. Przybyło ponad 5 000 osób.

Od początku niepodległych dziejów Republiki Zimbabwe – po kryzysie rodezyjskim wspomniane państwo uzyskało niezależność z rąk Wielkiej Brytanii 18 kwietnia 1980 r. – dominującą pozycję w państwie uzyskał Afrykański Narodowy Związek Zimbabwe – Front Patriotyczny ZANU-PF na czele z charyzmatycznym liderem Robertem Gabrielem Mugabe. Formacja cieszyła się wsparciem ludu Szona, których w Zimbabwe jest około 65%. Stąd ta etnopartia nie miała żadnych problemów z wygrywaniem kolejnych wyborów. Sytuacja zmieniła się w 1999 r., kiedy to powstała nowa partia o nazwie Ruch na rzecz Demokratycznej Zmiany MDC, na czele z Morganem Tsvangirai'em. Kierując formacją, po trudnych latach z początku XXI w., doprowadził do podpisania międzypartyjnego porozumienie i powstania rządu jedności, którym sam pokierował w latach 2009-2013. Wybory z 2013 r. pokazały jednak dominację ZANU-PF na scenie politycznej i ponowne przejście MDC do opozycji. To tylko pogłębiło podziały wewnętrzne w formacji, które istniały już od kilku lat.


Źródło: Morgan Tsvangirai, https://www.mo.be/ interview/ de-eu- sancties- tegen- zimbabwe- hebben- hun- doel- gemist- morgan- tsvangirai, [dostęp dn. 20.02.2018]; CC BY-NC-SA 2.0.

Wśród obecnych na pogrzebie był lider opozycji w Kenii, Raila Odinga. Stwierdził on, że zmarły walczył o sprawiedliwość dla Zimbabweńczyków pomimo trzymania się u władzy ludzi, których można nazwać dyktatorami.

Zmarły były premier został pochowany w Buhera, obok swojej pierwszej żony, 200 kilometrów od stolicy, Harare.

Doszło też do incydentu. Wiceprzewodniczący MDC Thokozani Khupe oraz sekretarz generalny partii Douglas Mwonzora zostali wygwizdani przez żałobników. Obecni w ten sposób krytycznie odnieśli się do kłótni wewnątrz formacji oraz nominacji Nelsona Chamisy na następcę zmarłego.

Jest to zły prognostyk dla MDC, zwłaszcza w kontekście zaplanowanych na ten rok wyborów parlamentarnych. Będą to pierwsze wybory po zmuszeniu do odejścia prezydenta Roberta Mugabe, przez wiceprezydenta Emmersona Mnangagwę, który zajął jego miejsce.

19.02.2018 Turcja ostrzega Syrię przed popieraniem Kurdów

Jak podaje agencja Reutera, BBC oraz AFP, władze Turcja przyjmują do wiadomości ewentualną możliwość starcia zbrojnego z siłami rządowymi reżimu Bashara al-Assada w Syrii, jeśli te wkroczą do regionu Afrin w celu wsparcia kurdyjskich Powszechnych Jednostek Samoobrony YPG. Chodzi o przygraniczny obszar na północnym-zachodzie Syrii.

Turcja podjęła decyzję o rozpoczęciu lądowej operacji zbrojnej w Afrin uznając, że kurdyjskie enklawy przy granicy to zagrożenie dla własnego bezpieczeństwa. Według Ankary, Powszechne Jednostki Samoobrony YPG mają bezpośredni związek z Partią Pracujących Kurdystanu PKK, która dla Turcji jest organizacją terrorystyczną. W antykurdyjskiej operacji Turcja może liczyć na syryjskich rebeliantów. Ostrzeżenie wysłane w kierunku reżimu Bashara al-Assada padło po tym, jak YPG zasugerowały, że miało dojść do porozumienia z syryjską armią przeciwko interweniującym Turkom.

Jednak dzisiaj rzecznik YPG, Nouri Mahmoud powiedział, że do żadnego porozumienia nie doszło. Natomiast syryjskie media podały, że w najbliższym czasie ma dojść do rozmieszczenia sił w regionie Afrin. Turcy nie zanotowali jednak żadnych ruchów wojsk reżimu. Minister spraw zagranicznych Turcji, Mevlut Cavusoglu rzekł w Jordanii, że w przypadku przyjścia z pomocą Kurdom przez syryjskie wojska, to Turcy nie będą mieli żadnych oporów, by walczyć z nimi.

Tureckie media podały, że prezydent Tayyip Erdogan rozmawiał telefonicznie z przywódcą Rosji, Władimirem Putinem o bieżącej sytuacji w Syrii. Miał powiedzieć, że Damaszek musi przyjąć wszystkie konsekwencje ewentualnego sojuszu z YPG. O sytuacji miał zostać przez Turków poinformowany również prezydent Iranu, Hassan Rouhani.

17.02.2018 Niespokojne na granicy Rwandy z DRK

Jak podaje BBC, powołując się na źródła z Demokratycznej Republiki Kongo DRK, na terenie Parku Narodowego Virunga doszło do starć kongijskich żołnierzy z rwandyjskimi wojskami. Zginąć miało pięciu Kongijczyków. Rwanda nie zanotowała strat. To kolejny incydent, który może pogorszyć i tak złe relacje bilateralne.

O incydencie poinformował media generał z DRK, Bruno Mandevu. Sam park Virunga położony jest na kongijskim terytorium. Żołnierze, którzy patrolowali ten obszar myśleli, że walczą z jedną z rebelianckich grup, które operowały na tym obszarze. Demokratyczna Republika Kongo od lat ma problem z różnymi formacjami, które na wschodzie państwa walczą między sobą, lub z władzą centralną w Kinszasie. Okazało się jednak, że to rwandyjscy wojskowi. Sama Rwanda w latach dziewięćdziesiątych XX w. już dwukrotnie najeżdżała większego sąsiada.

Pułkownik Innocent Munyengango z rwandyjskiej armii potwierdził w wywiadzie dla BBC, że doszło do starć z Kongijczykami, lecz to Rwanda była atakowana. Żołnierze mieli zostać ostrzelani będąc we własnej bazie i musieli się w związku z tym się bronić.

Organizacja Narodów Zjednoczonych ONZ ostrzega, że trudne relacje obu państw oraz działania różnych rebelianckich formacji na wschodzie DRK, zwłaszcza w prowincji Ituri, może skutkować znacznymi migracjami mieszkańców. Przykładowo, ludy Hema i Lendu walczą o kontrolę nad ziemią, a władza centralna nie może uporać się z tym wewnętrznym problemem. Tymi wieloaspektowymi konfliktami może zostać dotknięte nawet 4,5 miliona obywateli DRK.

17.02.2018 Stan wyjątkowy w Etiopii

Jak podają światowe media, sytuacja w Etiopii staje się coraz bardziej niepokojąca. Zaledwie dzień po niespodziewanej rezygnacji Hailemariama Desalegna z funkcji premiera kraju oraz lidera koalicji rządowej, ogłoszony został stan wyjątkowy. Wiadomość o tym fakcie została ogłoszona w mediach państwowych. W tym samym oświadczeniu jako powód podano konieczność ustabilizowania sytuacji i powstrzymanie fali antyrządowych protestów.

Od ponad trzech lat w Etiopii trwa nieprzerwany kryzys polityczny. Skutkiem tego zginąć miało już ponad setka demonstrantów. Władze sięgały po różne środki, w tym stan wyjątkowy, który trwał dziesięć miesięcy i został w zeszłym roku odwołany. Kolejnym ruchem było zwolnienie z więzień i miejsc odosobnienia dużej liczby opozycjonistów. To też nie uspokoiło sytuacji.

Oprócz ogłoszenia, że wprowadzono stan wyjątkowy, nie podano innych szczegółów. Nie wiadomo jak długo to potrwa, ani co w praktyce to oznacza. Zwłaszcza interesujące mogą być ograniczenia, które pojawiają się w tego typu sytuacjach. Rząd, który był pod ciągła presją ulicznych demonstracji w końcu nie wytrzymał.


Źródło: Były premier Hailemariam Desalegn,
https://world.wng.org/content/israel_ moves_ to_strengthen_ control_ of_ jerusalem, [dostęp dn. 17.02.2018]; Creative Commons/UNIDO.

W czwartek 15 lutego premier podał się do dymisji. Wygląda na to, że ruch ten podyktowany był chęcią uspokojenia społeczeństwa. Zmiana wizerunkowa okazała się jednak zbyt małym powodem do wewnętrznego spokoju.

Największe niepokoje można było zaobserwować w dwóch regionach administracyjnych Etiopii, które zamieszkiwane są przez dwie największe grupy etniczne: Amharowie w Amharze i Oromowie w Oromii.

17.02.2018 Krwawe zamachy w Nigerii

Jak podaje BBC, w mieście Konduga położonym na północnym-wschodzie w Nigerii doszło wczoraj do samobójczych zamachów bombowych. Trzech napastników miało zdetonować ładunki wybuchowe zabijając co najmniej 18 osób.

Dwie bomby eksplodowały na rybnym rynku, zaś trzecia nieopodal. Jeszcze żadna grupa terrorystyczna nie przyznała się do tego ataku, lecz powszechnie wiadomo, że Nigeria od lat nie może uporać się z ekstremizmem islamistycznym, którego najważniejszą reprezentującą organizacją jest Boko Haram.

W 2009 r. Nigeria zetknęła się na poważnie z Boko Haram, która nie ukrywa, że chce utworzenia państwa opartego na religijnym prawie islamskim. Od tego czasu śmierć poniosło ponad 20 tysięcy osób, a około 2 miliony obywateli zostało zmuszonych do opuszczenia miejsca zamieszkania.

Do tragicznych wydarzeń doszło w Konduga, które jest położone 30 kilometrów od stolicy nigeryjskiego stanu Borno, Maiduguri. Wstępne informacje mówią o 18 lub 19 zabitych, oraz około 50 rannych. W większości ofiary to cywile.


Źródło: Kadr z filmu propagandowego Boko Haram,
http://www.theloquitur.com/ why -the- world- forgot- about- nigerias -terrorist- attacks- and- focused- on-france/, [dostęp dn. 17.02.2018]; Creative Commons The leader of Boko Haram is linked to ISIS and Al Qaeda.

Nigeryjskie władze ogłosiły niedawno, że są bliskie pokonania Boko Haram "w polu", lecz liczba zamachów terrorystycznych jest wciąż wysoka, i podobnie jak w przypadku Państwa Islamskiego, możemy zastanawiać się nad zmianą taktyki i przejściem do partyzantki. Miesiąc temu dwie kobiety wysadziły się w pobliżu Konduga.

O Boko Haram zrobiło się głośno w 2014 r., kiedy to organizacja zaatakowała i uprowadziła ponad 270 dziewcząt ze szkoły w Chibok. Nie wszystkie wróciły do domu.

16.02.2018 Problemy premiera Benjamina Netanyahu

Przez Tel Aviv, stolicę Izraela, przeszły dziś antyrządowe demonstracje. Protestujący domagali się ustąpienia premiera Benjamina Netanyahu, któremu policja postawiła zarzuty przekupstwa w dwóch sprawach korupcyjnych. Szef rządu miał otrzymywać drogie prezenty od biznesmenów oraz omawiać nielegalnie umowy handlowe.

Od wielu lat pozycja Benjamina Netanyahu na izraelskiej scenie politycznej jest olbrzymia. Był on już wcześniej premierem w latach 1996-1999 oraz obecnie nieprzerwanie od 2009 r. Kiedy w miniony wtorek, 13 lutego 2018 r., policja potwierdziła, że zgromadziła wystarczającą liczbę dowodów na postawienie szefa rządu w akt oskarżenia komentatorzy uznali, że jest to najpoważniejszy kryzys gabinetu od początku dominacji Netanyahu. Sam premier odrzuca wszelkie oskarżenia.

Zgodnie z izraelską procedurą policyjne akta zostaną teraz dostarczone do biura prokuratora generalnego, który musi podjąć decyzję czy wnieść oskarżenie z powództwa publicznego. Ma na to kilka miesięcy.

Jak podaje agencja Reutera, dziś w stolicy zebrało się od tysiąca do dwóch tysięcy demonstrantów. Nieśli oni takie transparenty jak "oszuści do domu" czy "przestępca".


Źródło: Premier Benjamin Netanyahu, http://www.canadianinquirer.net/2018/02/11/israeli-pm-airstrikes-dealt-severe-blows-to-iran-syria/, [dostęp dn. 16.02.2018]; Photo: Chatham House/Flickr, CC BY 2.0.

Według badań sondażowych, blisko połowa obywateli wierzy policyjnym doniesieniom o winie premiera. Tylko ¼ respondentów stoi murem za szefem rządu, a 26% nie ma zdania.

Zgodnie z prawem, tylko prawomocny wyrok zdjąłby z urzędu premiera państwa. Obecna prawicowa koalicja posiada stabilną większość i nie ma żadnych przesłanek, by mogło dojść do rządowego przesilenia.

16.02.2018 Przemówienie nowego prezydenta Republiki Południowej Afryki

Stało się… Po burzliwych latach prezydentury Jacoba Zumy, Republika Południowej Afryki RPA ma nową głowę państwa. Nowym przywódcą tego południowoafrykańskiego kraju został dotychczasowy wiceprezydent, Cyril Ramaphosa.

Właśnie dziś miała miejsce przemowa nowego prezydenta, którą komentatorzy określają mianem "stosownej" i "trzeźwej". Zwrócił w niej Ramaphosa uwagę na fakt konieczności podjęcia trudnych decyzji oraz potrzebnych reform, które wyprowadzą kraj ze stagnacji. Dzień po inauguracji urzędowania obiecał uszczuplić dość duży gabinet polityczny oraz walczyć z korupcją w spółkach państwowych, które mają istotne znaczenie dla gospodarki narodowej. Jak podkreślają dziennikarze z agencji Reutera, zagraniczni inwestorzy mają nadzieję, że nowy prezydent nie będzie podejmował tak nieudolnych decyzji jak poprzednik w kontekście ministerialnych nominacji. Właśnie błędy kadrowe Zumy miały wprowadzić państwo w problemy z stabilizacją i rzetelnością. Do tego doszły skandale, tak obyczajowe, jak i korupcyjne.


Źródło: Flaga RPA,
https://www.devex.com/ news/ south- africa- s- emergence- in- global- development- 76964, [dostęp dn. 16.02.2018]; Photo by: Kyknoord / CC BY-NC-SA.

Nowy prezydent Cyril Ramaphosa został zaprzysiężony w dniu wczorajszym po tym, jak Jacob Zuma niechętnie zrezygnował z kandydowania na kolejna kadencję, na wyraźny wniosek partii rządzącej, Afrykańskiego Kongresu Narodowego ANC. Parlament zaakceptował wiceprezydenta jako głowę państwa bez głosu sprzeciwu. Prezydent Jacob Zuma stał na czele RPA w latach 2009-2018, które charakteryzowały się stagnacją, skandalami oraz korupcją. Stąd tak duże nadzieje, zwłaszcza przed przyszłorocznymi wyborami.

14.02.2018 Polityczny kryzys w Republice Południowej Afryki trwa

W ciągu najbliższych kilku dni ważyć się będą losy prezydenta Republiki Południowej Afryki RPA, Jacoba Zumy. Już w mediach pisze się o niekończącej południowoafrykańskiej sadze z prezydentem w roli głównej. Skandal korupcyjny trwa już dwa miesiące i sami obywatele wydają się nim zmęczeni.

Od czasu transformacji państwa w 1994 r. i zniesienia apartheidu, Afrykański Kongres Narodowy ANC rządzi tym państwem, położonym na południu kontynentu afrykańskiego. Kiedy wybuch skandal, już w grudniu 2017 r. partia rządząca zebrała się, by wybrać nowego lidera, a tym samym następcę Zumy na najwyższym państwowym stanowisku.

W mediach wprost pisało się o brutalnej bitwie między członkami formacji, a do wygrania było bardzo wiele. Nowy lider nie tylko zastąpiłby Zumę, lecz poprowadziłby partię do wyborów w 2019 r. i zapewne został kolejnym prezydentem na pełną kadencję. O przywództwo walczyła była pierwsza dama, posiadająca poparcie obecnej głowy państwa, Nkosazana Dlamini-Zuma oraz wiceprezydent RPA, Cyril Ramaphosa. Zdaniem wielu Zuma poparł swoją byłą żonę, by uchronić się przed konsekwencjami skandalu korupcyjnego.


Źródło: Wiceprezydent Cyril Ramaphosa,
https://theconversation.com/ south- africans- are- trying- to- decode- ramaphosa and- getting -it- wrong- 89886, [dostęp dn. 14.02.2018]; GCIS/GovernmentZA/Flickr, CC BY-ND.

Ostatecznie partia poparła wiceprezydenta Cyrila Ramaphose. Wydawać by się mogło, że droga do zakończenia kryzysu, który wstrząsnął południowoafrykańskim państwem jest bliska. Dnia 4 lutego 2018 r. sześciu ważnych przedstawicieli ANC z Ramaphosą udało się do Jacoba Zumy, aby przekonać go do dobrowolnej dymisji. Prezydent miał zdecydowanie odmówić. Prawdopodobną przyczyną fiaska rozmów miała być próba wynegocjowania immunitetu zwalniającego go i jego bliskich od odpowiedzialności za coraz to nowe oskarżenia.

Ponieważ napięcie między partią rządzącą a prezydentem było bardzo duże zdecydowano, że tradycyjne coroczne przemówienie głowy państwa przed deputowanymi, zaplanowane na 6 lutego 2018 r., zostało przesunięte na bliżej nieokreślony termin.

Oczywiście na kryzysie swoje chcą ugrać partie opozycyjne. Speaker południowoafrykańskiego parlamentu poinformował, że prezydenckie przemówienie powinno odbyć się przed debatą budżetową, która będzie miała miejsce 21 lutego 2018 r. Jednocześnie wyraził nadzieję, że do tego czasu sytuacja ulegnie poprawie.

W ostatnią niedzielę, 11 lutego 2018 r., kilka tysięcy zwolenników ANC zebrało się w stolicy, Kapsztadzie, podczas uroczystości upamiętniających nieżyjącego już Nelsona Mandelę. Obecny był wiceprezydent Cyril Ramaphosa, który podczas przemówienia stwierdził, że rozumie społeczne oczekiwania zakończenia tego politycznego kryzysu, a on sam poczyni starania, by "wykorzenić korupcję, tak w rządzie, jak i w partii".

W poniedziałek pojawiły się informacje, że prezydent Zuma ma zamiar przeciągać decyzję o odejściu i zapewnić sobie trzy miesiące spokoju. Niemal natychmiast zebrał się komitet partii rządzącej ANC. Wieczorem Ramaphosa z innymi przedstawicielami Kongresu udali się do prezydenta, by zażądać odejścia. Rozmowy trwały całą noc. We wtorek rano, 13 lutego 2018 r. było wiadomo, że i te negocjacje zakończyły się klęską. Pojawiła się opinia, że jedynym rozwiązaniem jest decyzja ANC o złożeniu Zumy z urzędu, lecz zgodnie z ustawą zasadniczą głowa państwa nie musi się stosować do tego typu decyzji. Pat ustrojowy trwa.

Wczoraj prezydent Jacob Zuma wystąpił z orędziem do obywateli i powiedział, że nie widzi powodów do odejścia, gdyż nie zrobił nic złego. Dodał, że jest prześladowany i nie zrezygnuje z urzędu. Rządząca partia ANC dała prezydentowi ultimatum. Musi on odejść przed czwartkowymi obradami parlamentu, gdzie może zostać podniesiona kwestia wotum nieufności.

12.02.2018 Na Bliskim Wschodzie znowu gorąco

Jak donosi agencja Reutera, wiceminister spraw zagranicznych Federacji Rosyjskiej, Mikhail Bogdanov powiedział, że jest wielce możliwe, iż w marcu w kazachskiej stolicy Astanie dojdzie do spotkania szefów dyplomacji Rosji, Turcji oraz Iranu. Celem ma być omówienie nowej sytuacji na Bliskim Wschodzie. Szczególne obawy ma budzić ostatnia aktywność izraelskiego lotnictwa w Syrii, gdzie zaatakowane zostały bazy proirańskich sił wspomagające reżim.

Premier Izraela, Benjamin Netanyahu niedawno powiedział, że jego kraj "będzie się bronił przed jakimkolwiek atakiem". Słowa te padły po największym ataku izraelskiego lotnictwa na obiekty w Syrii od kilku dziesięcioleci. Decyzja o wysłaniu jednostek powietrznych miała zapaść po tym jak przejęto rzekomo irański dron przekraczający granicę syryjsko-izraelską. Islamska Republika Iranu zaprzecza wszelkim zarzutom.

Izraelski myśliwiec F-16 podczas misji został zestrzelony przez syryjskie jednostki przeciwlotnicze. Maszyna rozbiła się na północy Izraela a piloci uratowani. Jest to pierwsza tego typu strata izraelska od 2006 r.

Według Izraela to właśnie wysłanie drona przez Iran miało być pogwałceniem suwerenności i stąd decyzja o takiej kontrakcji. Stany Zjednoczone poparły izraelskie prawo do samoobrony i oskarżyły Iran o eskalację konfliktu. Natomiast rosyjski przywódca Władimir Putin rozmawiał telefonicznie z Netanyahu, gdzie ostrzegł przed "niebezpieczną eskalacją". Nie od dziś wiadomo, że Rosja wspiera reżim Bashara al-Assada. Natomiast Sekretarz Generalny ONZ, Antonio Guterres ostrzegł przed eskalacją konfliktu poza granice Syrii.

W syryjskiej wojnie domowej rebelianci cieszą się wsparciem głównie ze strony Stanów Zjednoczonych i Izraela. Natomiast reżim może liczyć na Rosję i Iran. Turcja natomiast ma własne problemy z Kurdami dążącymi do utworzenia własnego państwa. Ostatnio jednak zauważa się zbliżenie Ankary z Moskwą i Teheranem.

12.02.2018 Arabia Saudyjska oddała kontrolę nad brukselskim meczetem

Władze Arabii Saudyjskiej podjęły decyzję o przekazaniu kontroli nad największym meczetem w Belgii. Działanie to jest celowe i ma związek z zaangażowaniem chociażby w wojnę w Jemenie, która jest elementem walki z Iranem o przewodnictwo w arabskim świecie. Saudyjczycy nie chcą być dalej kojarzeni jako eksporterzy skrajnej konserwatywnej formy islamu.

Władze Belgii zgodziły się w 1969 r. na dzierżawę Wielkiego Meczetu dla Rijadu w zamian za możliwość kupowania tańszej ropy naftowej. W ten sposób rosnącą grupę muzułmańskiej mniejszości mogli pouczać – i poniekąd kontrolować – imamowie z Arabii Saudyjskiej. Obecnie sytuacja polityczna w Europie uległa zmianie i ma to związek z kryzysem migracyjnym. Rosnąca liczba przybyszów wyznania muzułmańskiego już dawno wymknęła się spod kontroli. Radykalny ekstremizm, którego praktyczną emanacją są coraz kolejne akty terroru, czy rosnący problem ze zorganizowaną przestępczością, to tylko nieliczne sprawy, którym nie mogą podołać europejscy liderzy. Z czasem okazało się, że źródłem radykalnych poglądów mogli stać się imamowie. Ponieważ Wielki Meczet w Brukseli znajduje się w pobliżu budynków instytucji Unii Europejskiej, Rijad chce odciąć się od postrzegania w kategoriach radykalizmu, zdecydował o przekazaniu kontroli nad budynkiem.

Należy jednak podkreślić, że imamowie z brukselskiego Wielkiego Meczetu zawsze negowali przemoc jako sposób eksponowania własnej religijności. Nie zmienia to faktu, że w ostatnim czasie pojawiły się medialne doniesienia o planowanych w belgijskiej stolicy aktach terroru. W związku z tym Belgia podjęła decyzję o zmianie pewnych aspektów w relacjach z Rijadem, co może przyczynić się do jakościowej zmiany w całej Unii Europejskiej. Tym samym specjaliści podejrzewają, że europejskie państwa zmienią podejście i będą twardsi w relacjach z państwami, od których przykładowo kupują produkty kluczowe dla krajowych gospodarek.

Inny aspekt, na który musimy zwrócić uwagę to możliwość konfliktu wewnętrznego w samej Arabii Saudyjskiej. Już jakiś czas temu książę Mohammed bin Salman obiecywał transformację kraju. Z jednej strony ograniczenie wspierania zagranicznych szkół religijnych, gdzie szerzono głównie nauki salafickie dążące do zreformowania sunnickiej formy islamu. Z drugiej odejście od budowania bilateralnych relacji i własnej pozycji gospodarczej tylko na ropie naftowej. W samej Arabii Saudyjskiej na pewno pojawią się siły niechętne tym zmianom.

10.02.2018 Skandal migracyjny w Ugandzie

Media europejskie skupiają się na kwestii kryzysu migracyjnego, który dotyka kontynent Europy. Rzadko kiedy zwraca się uwagę na podobne tragiczne procesy, które mają miejsce przykładowo w Mjanmie, Sudanie Południowym czy Ugandzie. To ostatnie państwo cieszyło się szczególną estymą. Miało to związek z ugandyjską wewnętrzną polityką migracyjną. Okazało się jednak, że wiele oficjalnych statystyk było fałszowanych.

Jak podaje BBC, Komisarz Ugandy ds. Uchodźców, Apollo Kazungu oraz jego trzej bliscy współpracownicy zostało zawieszonych w pełnieniu obowiązków. Ma to związek z zarzutami o rzekome zawyżanie liczby uchodźców przebywających na terenie kraju. Śledztwo ma też objąć przedstawicieli Organizacji Narodów Zjednoczonych ONZ w Ugandzie.

Oficjalnie na terenie Ugandy ma przebywać 1,4 miliona uchodźców, głównie z Sudanu Południowego i Demokratycznej Republiki Kongo. Statystycznie w 2016 r., to właśnie państwo ugandyjskie przyjęło najwięcej przybyszy z innych obszarów, niż inny kraj na świecie. Jednak ostatni skandal poddał w wątpliwość oficjalne statystyki, które miały być zawyżane. Tym samym, opinia o Ugandzie jako najbardziej przyjaznego państwa dla uchodźców, może okazać się nieprawdą lub zostać częściowo zweryfikowana.

O samym skandalu jako pierwsi donieśli dziennikarze. Na szczególną uwagę zasługuje ugandyjska gazeta Daily Monitor, która podawała do publicznej sfery wiadomości o nieprawidłowościach w przepływie informacji, a przy okazji o przypadkach handlu dziećmi oraz kobietami. Tylko w stolicy Kampali pomoc doraźna trafiała do potrzebujących uchodźców, lecz nie dla wszystkich. Wygenerowane środki miały trafić do 26 tysięcy uchodźców, lecz tylko 6 tysięcy z nich uzyskało państwową pomoc.

Jednym ze skutków tego skandalu jest możliwa decyzja o wstrzymaniu pomocy rozwojowej przez takie potęgi jak Stany Zjednoczone, Unia Europejska oraz Wielka Brytania, jeśli nie podjęte zostaną działania naprawcze. Rząd Ugandy już wszczął wewnętrzne śledztwo, mające wypracować najlepsze mechanizmy zapobiegające takim nieprawidłowościom. W przyszłości, zasugerowano stworzenie rejestracji biometrycznej dla wszystkich wjeżdżających do Ugandy. W ten sposób masy uciekinierów byłyby pod realną kontrolą władz.

09.02.2018 Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Pjongczangu

Właśnie dziś rozpoczęły się 23. Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Pjongczangu, w Korei Południowej. Jedną z klasycznych idei olimpijskich jest zamrażanie istniejących sporów na czas sportowej rywalizacji. Obecna edycja ma potrwać od 9 do 25 lutego 2018 r. Zapewne już dawno zapomniano o tej tradycji. Jednakże dziś, podczas ceremonii otwarcia zdarzyło się coś, o czym wielu nawet nie marzyło. Formalnie w stanie wojny, dwa państwa na półwyspie koreańskim zgłosiły swoich sportowców, którzy dziś wystąpili po jedną flagą.

Powszechnie wiadomo, że Republika Korei (Korea Południowa) oraz Koreańska Republika Ludowo-Demokratyczna (Korea Północna) nie darzą się sympatią. W ostatnim czasie relacje były wyjątkowe chłodne, co miało związek z polityką komunistycznego północnokoreańskiego reżimu, który skupiał się na rozwoju własnej broni atomowej oraz międzykontynentalnych rakiet średniego i dalekiego zasięgu. Stąd zdziwienie wielu dzisiejszym gestem. Reprezentanci obu koreańskich państw razem wyszli na stadion pod wspólną flagą prezentującą zjednoczoną Koreę na białoniebieskim tle. Poza tym, prezydent Korei Południowej Moon Jae-in uścisnął dłoń siostrze północnokoreańskiemu przywódcy, Kim Dzong Una. Ten gest uważany jest za przejaw zbliżenia.

Południowokoreański przywódca dwukrotnie uścisnął dłoń Kim Yo Jong – kiedy wszedł na trybunę dla VIP-ów oraz podczas przemarszu sportowców. Siostra Kim Dzong Una jest członkiem oficjalnej delegacji komunistycznego reżimu, która stanowi przełom w relacjach.


Źródło: Flaga zjednoczonej Korei,
https://www.dogonews.com/ 2018 /2 /7/ north- and- south- korea-t o- unite- at- 2018- winter- olympics, [dostęp dn. 09.02.2018]; Korean Unification flag (Photo Credit:By Various GFDL CC-BY-SA-3.0 via Wikimedia Commons.

Jest to największa delegacja, z bardzo ważnymi delegatami, która przekroczyła koreańską granicę. Co ważne, podobne gesty miały już miejsce w Sydney w 2000 r., w Atenach w 2004 r. oraz w Turynie w 2006 r. Należy mieć nadzieję, że obecny gest nie pozostanie pustym.

Sekretarz Generalny Organizacji Narodów Zjednoczonych Antonio Guterres zwrócił się do lidera północnokoreańskiej delegacji, Kim Yong Nama do większego zaangażowania w rozwiązanie kryzysu nuklearnego, który teraz panuje.

Innym ważnym elementem ceremonii otwarcia są rosyjscy sportowcy, którzy startować będą pod olimpijską flagą, nie jako "reprezentanci Rosji" tylko "olimpijczycy z Rosji". Ma to związek z aferą dopingową. W sumie z Rosji przybyło 168 sportowców – na kilka godzin przed ceremonią wykluczonych zostało kolejnych 47 rosyjskich przedstawicieli. Źródło: AFP

08.02.2018 Brazylia rozmieści dodatkowe siły przy granicy z Wenezuelą

Już od pewnego czasu Wenezuelczycy muszą radzić sobie z dotkliwymi skutkami kryzysu gospodarczego, który trwa w tym południowoamerykańskim państwie. Jednym z nich są masowe migracje "za chlebem" do bogatszego sąsiada, jakim jest Brazylia. Oprócz migrantów ekonomicznych, pojawili się też polityczni, co ma związek z sytuacją wewnętrzną. Dla Brazylijczyków był to niespodziewany napływ osób. W związku z pogłębianiem się kryzysu migracyjnego, należało podjąć zdecydowane kroki.

Jak podaje agencja Reutera, powołując się na brazylijskiego ministra obrony Raula Jungmanna, Brazylia wyśle nad granicę z Wenezuelą dodatkowe siły zbrojne. Ich zadanie będzie polegać na relokacji uchodźców, którzy na tym obszarze koczują – odczuwalny jest brak miejsc do spania i pracy. Na miejscu ma zostać przeprowadzony pełny spis przybyszów. Decyzja ma związek z apelem burmistrza z Boa Vista, który podkreślił jak bardzo przybysze obciążyli lokalny samorząd kosztami opieki zdrowotnej oraz innymi socjalnymi zadaniami. Jego zdaniem, może chodzić nawet o 40 tysięcy Wenezuelczyków.

Minister Jungmann w wywiadzie stwierdził, że: "To dramat humanitarny. Wenezuelczycy są wydalani z własnego kraju przez głód, brak pracy i lekarstw. (…) Jesteśmy tutaj. By pomóc władzy federalnej oraz wzmocnić granicę". W sumie ma zostać wysłany oddział liczący 200 żołnierzy.

Decyzja Brazylijczyków nastąpiła po tym, jak Kolumbia zapowiedziała wzmożone kontrole graniczne oraz udzielenie pomocy uciekającym Wenezuelczykom, szukającym lepszego życia. Brazylia poszła o krok dalej i zapowiedziała nie tylko relokację uchodźców do innych części kraju, ale umożliwienie przybyszom nowy start, choć wciąż nie ma rządowego planu utworzenia nowych miejsc pracy, których i tak brakuje.

W zeszłym roku, z inicjatywy Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźców UNHCR na terenie Brazylii utworzono trzy obozy dla uciekających przed kryzysem Wenezuelczyków. Szybko się one zapełniły, a rozwiązania tej trudnej sytuacji na razie nie widać.

07.02.2018 Niemcy mają w końcu koalicję

Właśnie dziś niemiecka kanclerz Angela Merkel ogłosiła, że doszło do porozumienia, które kończy powyborczy pat trwający od września 2017 r. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, przez najbliższe lata na czele Republiki Federalnej Niemiec RFN stanie rząd koalicyjny chadeków i socjaldemokratów.

Ostatnie wybory parlamentarne odbyły się 24 września 2017 r. Zwyciężyły partie, które w latach 2013-2017 tworzyły Wielką Koalicje. Chodzi o chadecką unię CDU-CSU (Unia Chrześcijańsko-Demokratyczna Niemiec CDU + Unia Chrześcijańsko-Społeczna w Bawarii CSU) oraz Socjaldemokratyczną Partię Niemiec SPD. Zarówno chadecy, jak i socjaldemokraci szli do wyborów z hasłem: nie dla kolejnej Wielkiej Koalicji. Co ciekawe, właśnie te trzy formacje (CDU, CSU oraz SPD) zwyciężyły, jednocześnie nie mogąc cieszyć się z wyników. CDU-CSU zajęli pierwsze pozycję, lecz uzyskali mniejszą liczbę miejsc w izbie niższej niemieckiego parlamentu, Bundestagu. Chadecy wprowadzili do izby tylko 246 przedstawicieli, czyli 65 mniej niż w 2013 r. Natomiast socjaldemokratów w obecnym Bundestagu jest 153, czyli o 40 mniej niż cztery lata wcześniej. Niemiecka Lewica, Die Linke, wprowadziła 69 deputowanych, Sojusz90/Zieloni ma 67 członków w izbie, Wolna Partia Demokratyczna FDP ma 80, a skrajnie prawicowa i populistyczna Alternatywa dla Niemiec AfD aż 94.

Jak donosi BBC, chadecy i socjaldemokraci właśnie uzgodnili treść porozumienia koalicyjnego. Ostatnim elementem do negocjacji był podział tek ministerialnych.


Źródło: Główni negocjatorzy rozmów koalicyjnych w Niemczech w ostatnich miesiącach: Angela Merkel po lewej i Martin Schulz po prawej, https://esportsobserver.com/ german- parties- recognize- esports/, [dostęp dn. 07.02.2018]; Left Photo: Angela Merkel, by Arno Mikkor, via Flickr // CC BY 2.0. Right Photo: Martin Schulz, by SPD Schleswig-Holstein, via Flickr // CC BY 2.0

Formalnie zaakceptować porozumienie muszą członkowie SPD, a zdaniem niektórych Wielka Koalicja może okazać się szkodliwa dla głównych partii, gdyż wypromuje AfD jako główną partię opozycyjną. Zdaniem Merkel porozumienie może stać się podstawą stabilnego rządu. Podobne zdanie wyraził lider socjaldemokratów, Martin Schulz (były przewodniczący Parlamentu Europejskiego).

Zgodnie z umową, SPD będzie miała kontrolę nad sześcioma ministerstwami, w tym istotne teki finansów oraz spraw zagranicznych, jeśli sama partia zaakceptuje umowę. Sam Martin Schulz ma rzekomo zrezygnować w marcu z przewodnictwa SPD, zostać zastąpiony przez Andreę Nahles i objąć funkcję ministra spraw zagranicznych.

Decyzja SPD ma zostać ogłoszona 2 marca 2018 r., po przeprowadzeniu wewnętrznych procedur. W samej partii zawiązała się grupa niechętna umowie z chadekami. Nazwali się NoGroKo, co znaczy: nie dla Wielkiej Koalicji. Odrzucenie przez socjaldemokratów umowy prawdopodobnie skończy się rozpisaniem przedterminowych wyborów.

Już w mediach pojawiają się komentarze, że objęcie taki ministra finansów przez przedstawiciela SPD może spotkać się z pozytywnym odzewem ze strony francuskiego przywódcy Emmanuela Macrona, który dąży do większego zintegrowania gospodarek państw strefy euro i utworzenia europejskiego ministerstwa finansów.

06.02.2018 Organizacja Narodów Zjednoczonych wzywa do zawieszenia broni w Syrii

Już dawno wydarzenia określane mianem "syryjskiej wojny domowej" przestały mieć charakter konfliktu wewnętrznego. Oprócz głównego konfliktu między władzą centralną reżimu Bashara al-Assada a rebeliantami, od którego wszystko się zaczęło, byliśmy świadkami powstania i upadku fundamentalistycznego kalifatu Państwa Islamskiego oraz działań związanych z utworzeniem przez Kurdów własnej państwowości lub szerokiej autonomii.. W tle jest rywalizacja takich mocarstw jak Iran, Turcja, Rosja czy Stany Zjednoczone. Jak w każdym tego rodzaju konflikcie, w pierwszej kolejności cierpią niewinni cywili.

W związku z nasilonymi w ostatnich dniach nalotami bombowymi oraz potwierdzonymi przypadkami śmierci postronnych osób, Organizacja Narodów Zjednoczonych wezwała do co najmniej miesięcznego zawieszenia broni, by w tym czasie zorganizować pomoc humanitarną dla potrzebujących. Jak podaje agencja Reutera, liczne przypadki śmiertelne wiążą się nalotami na jedną z ostatnich rebelianckich twierdz w pobliżu Damaszku.

Eksperci ONZ ds. zbrodni wojennych badają obecnie doniesienia o użyciu przez syryjski reżim bojowego gazu chlorowego przeciwko mieszkańcom miast Saraqeb w prowincji Idlib na północnym-zachodzie oraz w Douma, w pobliżu Damaszku. Władze syryjskie odrzuciły wszystkie oskarżenia. Według wstępnych informacji, tylko dzisiejsze bombardowanie Douma miało uśmiercić od 53 do 63 osób. Wczoraj zaś po nalotach doliczono się 30 zabitych. W Idlib zginęło co najmniej 6 osób. Obecnie na tych obszarach nie ma bezpiecznych stref, jak podają eksperci ONZ. Rebelianci w odpowiedzi ostrzelali Damaszek, gdzie zabili 3 osoby.


Źródło: Sytuacja w Syrii – mapa opracowana pod koniec listopada 2017 r., http://nissanmaxima.me/ syria- map- of- control/ 6- with- syria- map- of- control/, [dostęp dn. 06.02.2018]; CC BY NC SA.

Wysłannicy ONZ wezwali do wstrzymania wymiany ognia, by ewakuować rannych i nieść pomoc humanitarną. Od ponad dwóch miesięcy żaden konwój z pomocą nie dotarł na obszar objęty walkami. Zaniepokojenie budzi również region Afrin, który jest kontrolowany przez Kurdów, przeciwko którym Turcja prowadzi szeroko zakrojoną operację wojskową. Po pokonaniu kalifatu ekstremistów, reżim syryjski atakuje obecnie rebeliantów, a ma do dyspozycji ochotniczą milicję irańską oraz siły lotnicze Federacji Rosyjskiej.

05.02.2018 Zimowe Igrzyska Olimpijskie szansą na koreański pokój

Już za cztery dni rozpoczną się Zimowe Igrzyska Olimpijskie w południowokoreańskim mieście – Pjongczang. Jak powszechnie wiadomo, Republika Korei (potocznie zwana Koreą Południową) oraz Koreańska Republika Ludowo-Demokratyczna (potocznie zwana Koreą Północną; posiadająca komunistyczny reżim) formalnie są w stanie wojny, która jest w stanie zawieszenia na mocy porozumienia z 1953 r., kończącego trzyletnią wojnę koreańską. Igrzyska, które niedługo się zaczną, mogą być okazją do polepszenia relacji dwóch państw z Półwyspu Koreańskiego.

Jak podaje agencja Reutera, powołując się na północnokoreańską agencję prasową KCNA, Kim Yŏng Nam ma pojawić się na ceremonii otwarcia igrzysk w Pjongczangu. Postać ta jest uważana za drugą, co do ważności, osobę w Korei Północnej. Od 1998 r. pełni on funkcję przewodniczącego Prezydium Najwyższego Zgromadzenia Ludowego, a przez wiele lat wcześniej był ministrem spraw zagranicznych.

Powyższą informację potwierdziło południowokoreańskie ministerstwo zjednoczenia. Dodało, że oficjalna wizyta rozpocznie się w najbliższy piątek i potrwa trzy dni. Przewodniczący Prezydium ma stanąć na czele 22-osobowej delegacji. Same igrzyska będą trwać między 9 a 25 lutym 2018 r. i pojawiają się nadzieję, że ta właśnie wizyta może być początkiem odprężenia w relacjach między Koreą Północną a Południową i Stanami Zjednoczonymi. Wyraził to w jednym z wywiadów prezydent południowokoreańskiego państwa, Moon Jae-in. Na ceremonii otwarcia obecni będą światowi liderzy, a wśród nich amerykański wiceprezydent Mike Pence oraz japoński premier Shinzo Abe.

Znaczące pogorszenie w relacjach między Koreą Północną a innymi państwami regionu, a zwłaszcza Stanami Zjednoczonymi, nastąpiło po kilku próbach z użyciem broni masowego rażenia. Światowej opinii publicznej nie podobają się kolejne testy broni atomowej oraz rakiet średniego i dalekiego zasięgu. Dla amerykańskich przywódców takie działania to znaczący wzrost poczucia zagrożenia dla własnego bezpieczeństwa. Coraz to nowe nakładane sankcje dyplomatyczne i ekonomiczne mają na celu zmianę polityki komunistycznego reżimu w Pjongjangu.


Źródło: Dwa państwa koreańskie,
http://www.polgeonow.com/ 2013/ 04/ what- is- north- korea. html, [dostęp dn. 05.02.2018]; Map by Johannes Barre & Patrick Mannion (CC BY-SA).

04.02.2018 Chińska Republika Ludowa krytykuje atomowy plan Stanów Zjednoczonych

Chiński minister obrony wezwał Stany Zjednoczone do zniesienia "zimnowojennej mentalności". Tak ostry komentarz związany jest z niedawno ogłoszonym przez Waszyngton planem dywersyfikacji posiadanego arsenału nuklearnego.

Zdaniem Chińczyków, Ameryka posiadająca najpotężniejszy arsenał nuklearny winien podążać zgodnie ze światowymi trendami. W czasach, gdy jądrowe potęgi dążą do ograniczenia ilościowego posiadanego zasobu, Waszyngton ogłosił plan dążący do zmodernizowania i usprawnienia ewentualnego wykorzystania posiadanych zasobów. Amerykańska armia argumentowała, że nowy plan ma na celu zwiększenie wydajności arsenału poprzez wymianę dużych pocisków na mniejsze i łatwiejsze do przemieszczenia. Co było oczywiste, amerykański plan najmocniej potępiła najpierw Rosja, następnie Iran, a teraz Chiny.

Stany Zjednoczone już od pewnego czasu wysyłały sygnał, że musi dojść do modernizacji posiadanego arsenału jądrowego. Waszyngton obawiał się, że przestarzałe głowice mogą być niewystarczającym środkiem odstraszającym. Co ważne, Ameryka uważa takie państwa jak Rosja, Chiny, Iran i Koreę Północną za najpoważniejsze zagrożenie dla bezpieczeństwa.

Pentagon opracował specjalny dokument Nuclear Posture Review (NPR), który zakłada wyprodukowanie bomb o sile poniżej 20 kiloton – byłyby słabsze, ale równie niszczące. Co ważne, wiele nowych pocisków będzie można wystrzeliwać z jednostek podwodnych.

Ponieważ amerykańskie plany są wyraźnie skierowane przeciwko "rosnącemu zagrożeniu ze strony sił rewizjonistycznych". Zarówno Chiny, jak i Rosja uznały, że działania są ukierunkowane przeciwko nim. Pekin podkreślił, że jego działania na arenie międzynarodowej, a zwłaszcza na obszarze Azji Południowo-Wschodniej, mają charakter jedynie defensywny. To nie pierwszy raz, gdy Chiny oskarżają USA o używanie "przestarzałych pojęć" oraz "zimnowojennej mentalności".

04.02.2018 Antymacedońskie protesty w Grecji

Jak podaje BBC, nawet 140 tysiące Greków mogło dziś wyjść na ulice Aten, by zaprotestować przeciwko rządowym planom ostatecznego uregulowania kwestii nazwy północnego sąsiada. Zdaniem wielu istnieje poważna obawa, że w przypadku uznaniu nazwy Macedonia, mogłoby w przyszłości dojść do terytorialnych roszczeń wobec terenów o tej samej historycznej nazwie, a będących pod kontrolą Aten.

Uważa się, że jest to kolejny akord dyplomatycznego kryzysu między Republiką Grecką, a Byłą Jugosłowiańską Republiką Macedonii – jak brzmi oficjalnie nazwa Macedonii. Skopje chce być nazywane Republiką Macedonii. Przed gmachem greckiego parlamentu demonstranci skandowali hasła typu: "Ręce precz od Macedonii" i "Macedonia to Grecja".

Sytuacja uległa zaostrzeniu po tym, jak minister spraw zagranicznych Grecji, Nikos Kotzias zakomunikował, że spór między Atenami a Skopje może zostać rozwiązany w ciągu kilku miesięcy. Zdaniem demonstrantów, każde porozumienie winno wpierw zostać poddane pod referendum. Minister Nikos Kotzias po swoim oświadczeniu miał otrzymać, co najmniej kilka pogróżek zagrażających jego życiu.

Dzisiejszy protest jest drugim w ciągu ostatnich dwóch tygodni. Poprzedni miał miejsce w Salonikach, stolicy greckiego regionu o nazwie Macedonia, gdzie zebrało się około 90 tysięcy protestujących.

Co ciekawe, rdzeń sporu dotyczy tylko użycia nazwy "Macedonia". Grecki rząd czynił starania, by państwo powstałe w 1991 r., chcące być członkiem NATO i UE, posiadało międzynarodowo uznaną nazwę odróżniającą od greckiego regionu macedońskiego. Propozycja Aten: "Republika Macedonii-Skopje" została odrzucona, natomiast mediator z ONZ Matthew Nimetz zasugerował "Republikę Nowej Macedonii". Na razie obowiązuje tymczasowa nazwa: "Była Jugosłowiańska Republika Macedonii".

03.02.2018 Rosyjski samolot wojskowy zestrzelony nad Syrią

Jak podaje BBC, rosyjski samolot szturmowy Suchoj Su-25 został zestrzelony w Syrii, na obszarze prowincji Idlib, na północnym-zachodzie państwa. Zdaniem ministerstwa obrony Federacji Rosyjskiej do zdarzenia doszło na obszarze kontrolowanym przez jednostki wierne, bądź będące w sojuszu, z fundamentalistyczną organizacją islamską znaną jako: Hayat Tahrir al-Sham, co tłumaczy się "Organizacja Wyzwolenia Lewantu" lub "Komitet Wyzwolenia Lewantu".

Zdaniem Rosjan pilotowi udało się wylądować po zestrzeleniu, lecz zginął w potyczce, która rozegrała się już na ziemi. Sama organizacja Hayat Tahrir al-Sham przyznała się do tego "sukcesu". Do niedawna była ściśle związana z niesławną Al-Kaidą – stąd nazywano ją Al-Kaidą Syrii – lecz ostatnio pojawiają się komentarze, że zaczyna iść własną drogą, co zapewne ma związek z klęską Państwa Islamskiego ISIS.

Od grudnia 2017 r. wspomniana organizacja jest pod silną presją ze strony syryjskiego rządu centralnego, w związku z potężną ofensywą wojskową. Całość działań odbywa się przy olbrzymim wsparciu ze strony rosyjskiego lotnictwa.


Źródło: Su-25, https://www.timesofisrael.com/ iraqs- new- jets- likely- from- iran- experts/, [dostęp dn. 03.02.2018]; Wikimedia Commons/Dmitry A. Motti CC BY-SA 3.0.

Jak podają brytyjscy dziennikarze, do zdarzenia doszło nad miastem Maasran. Już od kilku dni rosyjskie lotnictwo przeprowadzało na tym obszarze szereg działań z wykorzystaniem samolotów szturmowych, jako wsparcie dla jednostek naziemnych. W mediach społecznościowych umieszczono plik wideo ukazujący moment trafienia samolotu przez pocisk, płomienie ogarniające Su-25 oraz szybkie opadanie. Następnie widzimy wrak samolotu, którego ogarnęły płomienie oraz zakrwawione ciało w mundurze.

Bardzo rzadko udaje się fundamentalistom odnieść taki sukces. Odkąd w 2015 r. Federacja Rosyjska zaangażowała się w syryjską wojnę domową, tylko w 2016 r. udało się ekstremistów zestrzelić helikopter rosyjskich sił powietrznych. Do tej pory straty Moskwy w Syrii wynoszą 45 zabitych oraz nieznaną liczbę rannych.

03.02.2018 Stany Zjednoczone wzywają do nałożenia embarga na broń dla Sudanu Południowego

Jak podaje BBC, amerykańska administracja miała wykazać się wyraźnym zniecierpliwieniem w ostatnich dniach odnośnie sytuacji w Sudanie Południowym. W tym najmłodszym państwie na świecie od początku istnienia nieprzerwanie trwa konflikt wewnętrzny. Liderzy Sudanu Południowego nie mogą porozumieć się w najprostszych sprawach, przez co cierpią zwykli obywatele. Konflikt personalny przerodził się w etniczny, którego końca nie widać.

Ten ciągnący się konflikt miał zniecierpliwić Stany Zjednoczone i dlatego podjęły one decyzję o całkowitym embargu na broń do Sudanu Południowego. Jednocześnie wezwały inne państwa, członków Organizacji Narodów Zjednoczonych ONZ, do podobnego ruchu. Faktem jest, że Waszyngton już od dawna zakazał sprzedaż broni do tego afrykańskiego państwa, a nowy ruch ma charakter jedynie symboliczny. Jak podaje BBC, różnica polega na tym, że obecnie ani amerykańska firma, ani obywatel USA, nie mogą wwozić broni do Sudanu Południowego.

Pod koniec stycznia 2018 r., amerykańska ambasador przy ONZ, Nikki Haley podała do wiadomość fakt, że USA przestają wspierać prezydenta Sudanu Południowego, Salva Kiira. Według Amerykanów tenże przywódca jest "niegodnym partnerem", który zdradza swoich własnych ludzi.


Źródło: https://www.devex.com/news/ senate- hearing- calls -for-a ction- against- south- sudanese- leaders- to- end- violence- 90763, [dostęp dn. 03.02.2017]; Photo by: UNMISS / CC BY-NC-ND.

Niepodległość Sudan Południowy uzyskał w 2011 r. Już w 2013 r. na dobre rozgorzała wojna domowa, która zmusiła ponad 30% obywateli do opuszczenia swych domów. Po przeciwnych stronach barykady stanęli: Salva Kiir z ludu Dinka oraz ówczesny wiceprezydent Riek Machar z ludu Nuerowie, który przebywa na wygnaniu. Dotychczasowe próby nałożenia embarga na broń były skutecznie torpedowane przez weto Chin i Rosji. Nawet jeśli apel USA skończy się pozytywną reakcją społeczności międzynarodowej, to skuteczność może być znikoma. Sam Sudan Południowy, jak i sąsiednie państwa, są zalane bronią i materiałami wybuchowymi. Innym problemem jest obecna klęska głodu.

02.02.2018 Nowa granica między Nikaraguą a Kostaryką

Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości MTS z siedzibą w Hadze, jeden z najważniejszych organów Organizacji Narodów Zjednoczonych ONZ, podjął dziś decyzję o wyznaczeniu nowej granicy lądowej i morskiej między Nikaraguą a Kostaryką. Tym samym oficjalnie kończy się spór, który przez dziesięciolecia padał cieniem na relacje obu państw położonych w Ameryce Środkowej.

Sam wyrok MTS-u na pewno nie należy do nikaraguańskich sukcesów. Sędziowie m. in. nakazali rządowi w Managua na zapłacenie dużego odszkodowania za szkody środowiskowe wyrządzone podczas szkodliwej działalności. Chodzi o niebagatelną kwotę około 380 tysięcy dolarów amerykańskich, która i tak jest niższa od żądań Kostarykan – chcieli prawie 7 milionów dolarów. Poza tym, sam proces był wieloaspektowy i dotyczył nie tylko granicznego morskiego sporu. Inna ważna decyzja sędziów to nakaz usunięcia nikaraguańskiej bazy wojskowej położonej w pobliżu rzeki San Juan, która ma charakter graniczny, rozdzielając przy tym oba kraje. Zdaniem sędziów "doszło do naruszenia suwerenności Kostaryki".

Wniosek do MTS-u, organu powołanego do życia po drugiej wojnie światowej w celu regulowania sporów międzypaństwowych, w tym granicznych, złożyła Kostaryka w 2014 r., która chciała uregulowania spornych kwestii na obszarze mokradeł rzeki San Juan oraz ustalenia morskiej granicy tak na wschodzie (Morze Karaibskie), jak i na zachodzie (Ocean Spokojny).


Źródło: https://commons. wikimedia.org/ wiki/
File:Nicaragua_ Costa_ Rica_ San_J uan_ River_ border.svg, [dostęp dn. 03.02.2018]; This file is licensed under the Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Unported license.

Temperaturę konfliktu budziła zwłaszcza kwestia rzeki San Juan, która dla obu państw była prestiżowa. Jak podaje AFP, sędzia Abdulqawi Ahmed Yusuf odczytując wyrok stwierdził, że "Kostaryka ma pełne prawo do władania obszarem Isla Portillos, aż do punktu gdzie prawy brzeg rzeki San Juan osiąga poziom niskiej wody na wybrzeżu Morza Karaibskiego". Obszar ten był szczególnie drażliwy dla obu państw po 2010 r., kiedy to Nikaraguańczycy wybudowali bazę wojskową, pogłębili rzekę oraz wykopali nielegalnie trzy kanały. Następnie sędziowie wyznaczyli morskie linie graniczne. W tej materii spór nie był aż tak gorący i chodziło raczej o rozstrzygnięcie pewnych nieścisłości.

Pomimo sądowej klęski Nikaragui, oba kraje wyraziły nadzieję na ostateczne unormowanie bilateralnych relacji.

01.02.2018 Polityczne trzęsienie na Malediwach

Republika Malediwów to wyspiarskie państwo położone na południe od Indii, na Oceanie Indyjskim. Państwo to przeżywa obecnie ważne chwile. Sąd Najwyższy podjął decyzję o zwolnieniu z więzienia przywódców opozycji oraz nakazał ponowne rozpatrzenie sprawy. Tym samym nastała epoka politycznej niestabilności.

Mohamed Nasheed był pierwszym demokratycznie wybranym prezydentem, który pełnił urząd w latach 2008-2012. Zrezygnował z piastowanego urzędu po protestach, do których przyłączyły się służby bezpieczeństwa. Następnie nastąpiła seria procesów. Zdaniem Sądu Najwyższego cała procedura, która doprowadziła do skazania byłego prezydenta i innych liderów opozycji, narusza tak konstytucję państwa, jak i prawo międzynarodowe.

Ponieważ sądowy wyrok dotknął również 12 członków opozycji, którzy w przeszłości uzyskali społeczny mandat do zasiadania w parlamencie, mogą obecnie ponownie objąć stanowisko deputowanego i przez to opozycja miałaby większość, i mogłaby rządzić. Tuż po wyroku na ulice wyszli niezadowoleni mieszkańcy, którzy przykładowo w stolicy, Male starli się z policją.

Malediwy już nie pierwszy raz przeżywają społeczne niepokoje odkąd Mohamed Nasheed został skazany w 2015 r. Społeczność międzynarodowa potępiła akt skazania byłego przywódcy na 13 lat, zaś Wielka Brytania oficjalnie przyznała azyl skazanemu, gdzie się udał na leczenie w 2016 r.. W późniejszym procesie skazano innych liderów opozycji, w tym wiceprezydenta Ahmeda Adheeba Abdula Ghafoora.

Liderzy formacji opozycyjnych w kraju, w tym Mohamed Nasheed, który planuje wrócić do Male, wezwali obecną głowę państwa do dymisji. Prezydentem jest od 2013 r.: Abdulla Yameen, którego oskarża się, że łamie prawa człowieka oraz wolność słowa, a Malediwy od czasu jego zaprzysiężenia już nie są demokratyczne.


Źródło: Mohamed Nasheed,
https://www.devex.com/news/former -maldives -president -on -stopping -th e-rising -seas -that -threaten -his -home -90240, [dostęp dn. 01.02.2018]; Photo by: humanrightsfilmfestival / CC BY-NC.


Źródło: Prezydent Abdulla Yameen,
http://www.orfonline.org/ research/ south- asia- weekly- volume-i x-taliban- control- afghanistan/, [dostęp dn. 02.02.2018]; Courtesy: Mahinda Rajapaksa/CC BY-NC 2.0.



2018

BIULETYN INFORMACYJNY RODM TORUŃ
WIADOMOŚCI ZE ŚWIATA W MIESIĄCU



2017

BIULETYN INFORMACYJNY RODM TORUŃ
WIADOMOŚCI ZE ŚWIATA W MIESIĄCU



2016

BIULETYN INFORMACYJNY RODM TORUŃ
WIADOMOŚCI ZE ŚWIATA W MIESIĄCU