SIEĆ REGIONALNYCH OŚRODKÓW DEBATY MIĘDZYNARODOWEJ






BIULETYN INFORMACYJNY RODM TORUŃ
WIADOMOŚCI ZE ŚWIATA
MAJ 2020

30.05.2020 Gorąco w Afryce Północnej

Nie chodzi o klimat, który ze swej natury jest gorący, lecz kwestie polityczne oraz militarne.

Stany Zjednoczone oświadczyły właśnie, że rozważają rozmieszczenie w Tunezji „Brygady Pomocy Sił Bezpieczeństwa” w celach treningowych. Ma to być szerszy plan wsparcia dla zainteresowanych państw położonych w Afryce Północnej. Jest to pokłosie rosnącego zaangażowania Federacji Rosyjskiej w toczącej się wojnie domowej w Libii.

Libijski konflikt, który tylko formalnie nazywany jest wewnętrznym, przyciągnął dużą liczbę regionalnych i globalnych potęg. Każdy próbuje w tej wojnie coś ugrać dla siebie.
Organizacja Narodów Zjednoczonych ONZ z niepokojem przygląda się rozwojowi sytuacji. Ostatnio przestrzegła przed skutkami napływu dużej liczby broni i ochotników w ten ogarnięty konfliktem kraj.

Dla Stanów Zjednoczonych najbardziej niepokojące jest zaangażowanie Rosji w libijski spór. Zdaniem Dowództwa wojsk Stanów Zjednoczonych w Afryce, Moskwa ostatnimi posunięciami „podsyca płomienie konfliktu w Libii, a przez to bezpieczeństwo regionalne w Afryce Północnej staje się coraz bardziej problematyczne”. Stąd konieczność szukania sposobów na zapanowanie nad sytuacją, czego elementem ma być rozmieszczenie sił USA.

Amerykanie podkreślają, że Brygada ma być liczebnie niewielka, skupiać się na działaniach szkoleniowych oraz nie brać udziału w walkach z żadną ze stron libijskiego konfliktu.
To, co wzbudziło największe zdenerwowanie Amerykanów, to ostatnie dostawy uzbrojenia do Libii. Rosjanie mieli dostarczyć 14 myśliwców MiG 29 oraz Su-24 do bazy lotniczej Jufra, która przynależy do Libijskiej Armii Narodowej. Oficjalnie nikt nie potwierdził amerykańskich komunikatów ostrzegawczych.

Na czele Libijskiej Armii Narodowej stoi gen. Chalifa Bilkasim Haftar. Ma on poparcie ze strony Rosji, Egiptu oraz Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Niedawno siły Haftara przeprowadziły potężną ofensywę na wschodzie Libii, w celu zajęcia Trypolisu
30.05.2020 Europa się otwiera…

Ostatnie miesiące w Europie, bez wątpienia, minęły pod znakiem pandemii koronawirusa/Covid-19. Liczba osób, które zachorowały, i niestety zmarły, jest bardzo duża. Ucierpiały również krajowe gospodarki. Jednak zdaniem wielu rządów, sytuacja jest na tyle pod kontrolą, że należy zacząć znaszać wprowadzone obostrzenia.

Wiele państw zaczyna znaszać ograniczenia, w tym te dotyczące mobilności osób. Stąd spodziewane wkrótce otwarcie granic. Jest to ważne szczególnie dla tych krajów, które spore zyski czerpią z napływu turystów. Jednak w dobie pandemii strach przed ponownym wzrostem liczby zachorowań może doprowadzić do różnego traktowania, niektórych członków międzynarodowej społeczności. Tego właśnie boją się teraz Włosi.

Minister spraw zagranicznych Włoch, Luigi Di Maio stwierdził niedawno, iż nie dopuści do tego, by jego kraj był traktowany jak „kolonia trędowatych”. Dodał, ze każdego turystę ciepło będzie witał, lecz przestrzegł Unię Europejską, by ta nie wykluczała Włoch ze wspólnoty.

Włosi planują, że już 15 czerwca będą mogli otworzyć granicę. Tym samym, Europejczycy rządni wakacyjnych przeżyć, przed którymi zapewne zamknięte pozostaną możliwości wyjazdu na inny kontynent, skuszą się na wyjazd nad Morze Śródziemne.

Jednakże strach niektórych może ten zamysł zaburzyć. Przykładowo Grecja już zapowiedziała, że otworzy swoje granice, ale tylko dla obywateli 29 państw. Wykluczone mają być kraje, gdzie zanotowano najwięcej przypadków koronawirusa. Tym samym, Hiszpanie, Włosi i Brytyjczycy nie będą mogli zobaczyć w tym roku Aten…

Luigi Di Maio planuje w tej sprawie serię spotkań ze swoimi odpowiednikami z innych państw. Zapowiedział, że nigdy nie zaakceptuje tworzenia „czarnych list”. Dodał, że nie dopuści, by Włochy traktować jak „gorszego partnera”.

Do chwili obecnej we Włoszech zachorowało 232 248 osób (szósty najwyższy wskaźnik na świecie), z czego zmarło 33 229 chorych (trzeci najwyższy wskaźnik na świecie). Od miesiąca notuje się spadek liczby zachorowań i przypadków śmiertelnych.

27.05.2020 Atak rakietowy w Jemenie

Od 24 kwietnia 2020 r. trwało miesięczne zawieszenie broni, w toczącym się konflikcie w Jemenie. Jak podaje agencja Reutera, rebelianci Huti wystrzelili dziś pociski przeciwko siłom wiernym rządowi centralnemu, wspieranemu przez międzynarodową koalicję kierowaną przez Arabię Saudyjską.

Pociski miały być skierowane na bazę wojskową w prowincji Marib, na północny wschód od stolicy, Sana. Siedem osób miało ponieść śmierć na miejscu.

Zawieszenie broni zostało ogłoszone przez Saudyjczyków. W tym czasie skupiono się na powstrzymaniu rozwoju pandemii koronawirusa/Covid-19. Arabia Saudyjska w jemeńskiej wojnie domowej wspiera słaby rząd centralny, zaś Iran zaangażował się po stronie rebeliantów Huti.

Sami rebelianci nie przyznali się jeszcze do ostatnich ataków, lecz już od pewnego czasu dochodziły informacje, że Huti nacierają na Marib. W odpowiedzi międzynarodowa koalicja zintensyfikowała działania z użyciem lotnictwa.

Od końca 2018 r. oficjalne rozmowy pokojowe między zwaśnionymi stronami zostały zerwane. Organizacja Narodów Zjednoczonych ONZ czyni teraz wirtualne próby, by skłonić strony do podjęcia rozmów. Nie tylko w kwestii trwałego pokoju, ale także koordynacji działań walki z pandemią. Zdaniem ONZ w Jemenie nie prowadzi się testów na obecność koronawirusa, zaś niedobór leków, żywności i wody może skutkować radykalnym obniżeniem odporności.

Oficjalnie rząd centralny podał, że w Jemenie zanotowano 249 zakażeń w tym 48 przypadków śmiertelnych. Huti poinformowali, że mieli cztery przypadki, w tym jeden śmiertelny. Zdaniem ONZ, w kraju bez systemu opieki zdrowotnej, te dane są znacznie zaniżone.

27.05.2020 Iran w ogniu pandemii

Islamska Republika Iranu to państwo, które na obszarze Bliskiego Wschodu najdotkliwiej odczuło skutki globalnej pandemii koronawirusa. Obecnie wprowadzono liczne obostrzenia, by zapanować nad sytuacją.

Irańska polityka żyje jednak swoim życiem. Dnia 21 lutego 2020 r. miały miejsce wybory parlamentarne. Dziś właśnie zwołano pierwsze posiedzenie ciała ustawodawczego, po ostatnich wyborach. Parlamentarzyści muszą ściśle przestrzegać protokołu zdrowotnego oraz zasady dystansu społecznego. Wszystko po to, by zachować bezpieczeństwo i dać dobry przykład wystraszonym Irańczykom.

Wielu członków parlamentu, podczas obrad, nosiło maseczki. Przed wejściem, każdemu zmierzono temperaturę.

Jednakże Iranowi zarzuca się, że w procesie wyborczym nie stosuje w pełni demokratycznych zasad. Żeby zostać kandydatem na parlamentarzystę, dana osoba musi zostać zatwierdzona przez Radę Strażników Konstytucji. Z tego powodu, duża liczba umiarkowanych i popularnych konserwatywnych polityków zostało zdyskwalifikowanych. Do kandydowania kwalifikowano „twardogłowych” oraz szeregowych działaczy. Chodziło o to, by do parlamentu dostały się osoby, których lojalność względem Najwyższego Przywódcy, czyli Ajatollaha Alego Chamenei’a, nie budziła żadnych zastrzeżeń.

Przyjmuje się, że scena polityczna w Iranie ma dwa zasadnicze „odcienie”. O ile „twardogłowi” są traktowani jak zwolennicy teokracji, o tyle konserwatyści skupiają się na popieraniu działań międzynarodowych, zmierzających do zapewnienia dominującej pozycji Iranu w świecie Islamu.

Parlament Iranu liczy 290 członków i nie ma zasadniczego znaczenia w kreacji polityki zagranicznej, czy tak krytykowanej polityce nuklearnej. Jednakże wzmocnienie pozycji „twardogłowych” może sugerować spodziewany kurs w zaplanowanych na przyszły rok wyborach prezydenckich. Głowa państwa już ma realny wpływ na działania zagraniczne oraz plany posiadania broni masowego rażenia.

Sytuacja pandemiczna w Iranie nie jest dobra. Wczoraj zmarło 7 508 osób. W sumie już zachorowało 139 511 Irańczyków. Dwóch wybranych w lutym parlamentarzystów zmarło na skutek nowego i groźnego wirusa.

24.05.2020 Benjamin Netanyahu przed sądem



Zdjęcie: Premier Izraela Benjamin Netanyahu,
https://en.wikipedia.org/ wiki/Benjamin _Netanyahu #/media /File: Benjamin_ Netanyahu_ 2018.jpg, [dostęp dn. 24.05.2020]; domena publiczna - US Department of State - Flickr.com.

Oto nastał w Izraelu historyczny dzień. Po raz pierwszy w dziejach tego państwa, przed sądem stanie urzędujący szef rządu. Chodzi o poważny proces, gdzie Benjamin Netanyahu będzie oskarżonym o działania korupcyjne. On sam twierdzi, że to z czym mamy teraz do czynienia, to nic innego jak „polowanie na czarownice’.

Sama rozprawa ma mieć miejsce w Jerozolimie. Netanyahu musi stawić się, by odpowiadać na zarzuty, zaledwie tydzień po tym, jak został zaprzysiężony na piątą kadencję. Nie było łatwo. Ponad rok trwały koalicyjne rozmowy, których celem było osiągnięcie wymaganej większości w izraelskim parlamencie, czyli Knesecie. Obecny rząd nazywany jest rządem jedności, zaś Netanyahu już jest najdłużej urzędującym premierem Izraela.

W listopadzie 2019 r. premier formalnie usłyszał zarzuty. Ma on odpowiadać za przekupstwo, oszustwa oraz naruszenie zasad zaufania publicznego. Poza tym, miał on przyjmować bardzo drogie prezenty oraz czynić przysługi dla potentatów medialnych, w zamian za dobre opinie w mediach masowych.

Premier Netanyahu nie ukrywa, że to co się dzieje jest nie do pomyślenia. Uważa, że prokurator jest w poglądach lewicowy, a przez to jest przeczulony na punkcie lidera prawicowej formacji politycznej, o nazwie Likud. Celem ma być obalenie popularnego przywódcy prawicowego. Bez względu na proces, Netanyahu nie ma obowiązku zrezygnowania z zajmowanego urzędu i jak sam zapowiedział nic nie wpłynie na jego zdolność przywództwa i wykonywania obowiązków.

Kilka dni temu premier wnioskował do sądu o usprawiedliwienie jego nieobecności podczas sesji otwierającej proces. Argumentował, że przybycie wraz z ochroniarzami będzie złamaniem zasady dystansu społecznego, który chroni przed obecną pandemią koronawirusa. Skład trzech sędziów prowadzących sprawę odrzucił wniosek. Stwierdził, że najważniejsze jest zachowanie zasady, by sprawiedliwość była zagwarantowana.

W 2014 r. były premier Ehud Olmert została skazany za przyjmowanie łapówek na 16 miesięcy bezwzględnego więzienia. Chodziło o czyny popełnione w czasie, gdy kierował rządem izraelskim w latach 2006-2009.

22.05.2020 Obawy o niezależność Hong Kongu

Wielu analityków zastanawia się, czy niedawne próby wprowadzenia niektórych prawnych rozwiązań, to koniec ostatniej ostoi demokracji w Chińskiej Republice Ludowej ChRL. Sytuacja Hong Kongu była wyjątkowa, w związku z posiadaną autonomią i częściową niezależnością od poczynań Komunistycznej Partii Chin w Pekinie. Ale czy przetrwa?

Jak podaje BBC, rządzący w ChRL zamierzają przeforsować dość kontrowersyjne prawo o bezpieczeństwie narodowym. Jeśli to się powiedzie, status demokratyczny Hong Kongu może się skończyć. Nowe przepisy wprost zabraniają jakichkolwiek działań, które skutki mogłyby doprowadzić do zdrady, secesji, buntu lub przewrotu. Co więcej, Pekin planuje narzucić rozwiązania bez jakichkolwiek konsultacji z ciałem prawodawczym autonomicznego miasta.

Już pojawiają się opinie, że będzie to poważne naruszenie obietnicy danej w przeszłości. Zgodnie z nią, autonomia, demokracja i wolność Hong Kongu miały być gwarantowane. Już pojawiają się nawoływania do organizacji masowych protestów. Dziś w tej sprawie doszło do kilku oddolnych wystąpień niezadowolonych mieszkańców.

Projekt nowego prawa został przedłożony na Narodowym Kongresie Ludowym, który jest w Chinach najważniejszym wydarzeniem politycznym mimo, że zazwyczaj jedynie zatwierdza wcześniej podjęte decyzje kierownictwa komunistycznej partii. Pekin przekonuje, że musi narzucić dość restrykcyjne prawa, by w przyszłości nie dochodziło do masowych protestów, jakie miały miejsce w Hong Kongu, w 2019 r.

Formalnie władze Hong Kongu zapewniają, że będą współpracować z Pekinem w kwestii wprowadzenia nowych przepisów. Dodano, że nie wpłyną one na półautonomiczny i demokratyczny charakter miasta. Protestujący nieraz podkreślali, że włodarze miasta to de facto przedstawiciele interesów komunistycznych władz w ChRL.

Najwięcej zastrzeżeń budzi artykuł 4 nowego prawa. Zgodnie z nim, dla celów bezpieczeństwa na terenie Hong Kongu będą mogły powstawać specjalne organy na wniosek rządu w Pekinie, które zagwarantują ochronę bezpieczeństwa narodowego. Premier Li Keqiang stwierdził, że celem nadrzędnym ma być zwalczanie wszelkiej nielegalnej działalności w mieście.
Nowe przepisy mają zostać uchwalone pod koniec maja br., i wejść w życie z końcem czerwca 2020 r.

22.05.2020 Sudan Południowy w ogniu koronawirusa

Najmłodsze państwo na świecie. Istniejące zaledwie od dziewięciu lat i mające za sobą krwawą wojnę domową. Teraz musi zmierzyć się z nowym, poważnym zagrożeniem. Mowa o pandemii koronawirusa, która skutkowała tym, że ostatnio zaraziło się, aż 10 członków rządu w randze ministerialnej.

Mamy już oficjalne potwierdzenie, że 10 ministrów w rządzie południowosudańskim zostało zakażonych groźnym koronawirusem. Minister informacji, Michael Makuei w wywiadzie dla BBC potwierdził, że wszyscy byli członkami specjalnego szczebla grupy zadaniowej odpowiedzialnej za wdrażenie działań zmierzających do opanowania pandemii w Sudanie Południowym.

Minister zdrowia ma negatywnych wynik na obecność wirusa i nie zachorował na groźną chorobę płuc Covid-19.

Członkiem grupy zadaniowej był również prezydent państwa, Salva Kiir, lecz w jego przypadku wynik testu był negatywny.

Jednak dla nowego rządu Sudanu Południowego, który zmaga się z procesem wdrażania porozumień pokojowych, to nie koniec złych informacji. Zaledwie kilka dni temu o pozytywnych niestety wynikach testów poinformował wiceprezydent kraju, Riek Machar oraz jego żona, Angelina Teny, która pełni obowiązki szefowej departamentu obrony. Mieli oni się zarazić od byłego członka wspomnianej grupy zadaniowej.

Południowosudański rząd podał, że wszyscy zakażeni są teraz na kwarantannie i nic nie zagraża ich zdrowiu.

Obok polityków i członków rządu, zakażeni są również ochroniarze i urzędnicy. Wszyscy również zostali odizolowani.

Obecnie potwierdzono w Sudanie Południowym 481 potwierdzonych zakażeń oraz niestety 6 przypadków śmiertelnych. Jednakże, wielu uważa, że te dane nie są zbytnio rzetelne. Służba zdrowia w kraju praktycznie nie funkcjonuje, co jest pokłosiem wieloletniej wojny. Miliony przebywają w obozach przesiedleńczych i dla uchodźców, gdzie sytuacja jest bardzo trudna.
Istnieje duża obawa, że szczyt zachorowań jest dopiero przed Sudanem Południowym, a ostateczny bilans może być bardzo tragiczny.

19.05.2020 Ciemne chmury nad rządem Macrona

Obecny prezydent Francji, Emmanuel Macron ma przed sobą nie lada zagwozdkę. Właśnie stracił bezwzględną większość w niższej izbie parlamentu. Tym samym swoboda realizacji zapowiedzi politycznych przechodzi do historii.

Właśnie dziś, niedawni członkowie proprezydenckiej partii rządzącej, którzy niedawno z jej szeregów odeszli, ogłosili utworzenie nowej frakcji parlamentarnej. W ten sposób Macron stracił swobodną większość. To powoduje, że na jego obóz będzie wywierana presja. Bez porozumień z mniejszościowymi frakcjami, niewiele da się przeforsować.

„La République en marche”, czyli „Republika naprzód”, to formacja polityczna, której założycielem jest obecny prezydent. Nie tak dawno temu, siedmiu członków partii i jednocześnie deputowanych do parlamentu, postanowiło oddać swoje legitymacje partyjne. Dołączyli oni do 10 innych członków izby i stworzyło frakcję parlamentarną o nazwie: „Ekologia, Demokracja, Solidarność”, w skrócie EDS.

Kiedy Macron z hukiem wchodził do polityki, jego polityczne zaplecze w wyborach z 2017 r. osiągnęło niezły sukces. Wprowadzono z ramienia „La République en marche” aż 314 deputowanych. Dla spokojnych rządów wystarczy zajmować, co najmniej, 289 miejsc w izbie. Obecnie partia ta ma teraz 288 deputowanych – brakuje jednego do większości. Z tego powodu mogą być problemy z forsowaniem własnych propozycji prawnych.

Zdaniem analityków, to co ma powodować odchodzenie kolejnych polityków z partii prezydenta, to sam Macron. Prezydent ma posiadać dwie cechy, które szeregowym członkom mają się nie podobać. Z jednej strony, w procesie podejmowania decyzji Macron nie ogląda się na swoje zaplecze. Jego polityka, bez partyjnej konsultacji, wzbudza do niego niechęć. Z drugiej strony, pomimo oficjalnie lewicowego charakteru, „La République en marche” ma iść za bardzo w kierunku probiznesowym. Taki polityczny sojusz wybrał właśnie Macron, wbrew opinii szeregowych działaczy.

Zwraca się jednak uwagę, że Macron wciąż może liczyć na głosy centrowego Ruchu Demokratycznego, lecz to by znaczyło, że prezydent musi bardziej liczyć się ze zdaniem mniejszego partnera. To mogłoby wpłynąć na kształt ostatnich dwóch lat jego kadencji. Po serii protestów przeciwko reformie emerytalnej i „Żółtych Kamizelek”, oraz pandemii koronawirusa, która mocno się odcisnęła, to kolejny cios dla prezydenta.

19.05.2020 Libijska wojna domowa trwa

Jak podaje agencja Reutera, siły zbrojne Libii Wschodniej wycofały się z Trypolisu. Jest to skutek utraty znaczących pozycji na zachodzie kraju. Tym samym, potężna operacja wojskowa została zatrzymana i nie powiodło się zajęcie stolicy.

Rzecznik Libijskiej Armii Narodowej LNA (kierowanej przez Marszałka Khalifa Belqasim Haftara), Ahmed al-Mismari potwierdził ostatnie informacje wojenne. Stwierdził w komentarzu, że „wojska dokonały redystrybucji i zmiany pozycji na frontach bitewnych, oddalając się od zatłoczonych obszarów miejskich”.

Już od ponad roku trwały nieprzerwanie walki o stolicę, Trypolis. To właśnie w tym mieście ma swoją siedzibę Rząd Porozumienia Narodowego GNA, czyli tymczasowy rząd Libii posiadający uznanie Organizacji Narodów Zjednoczonych ONZ.

Siły Haftara (na wschodzie kraju) zwalczają GNA i co raz ponawiają ataki. Ostatni wiatr w żagle dał Libijskiej Armii Narodowej sojusz z Turcją. Udzielone wsparcie pozwoliło na wzmocnienie nacisku wojskowego na Trypolis.

LNA Haftara oprócz Turcji, posiada poparcie ze strony Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Egiptu oraz Federacji Rosyjskiej.

Sytuacja na froncie zmieniła się, gdy siły wierne GNA zajęły wczoraj Watiya, na zachodzie kraju. Tym samym, atak Haftara został zatrzymany, gdyż stracił on jedyne lotnisko w pobliżu Trypolisu. Zajęcie Watiya uznaje się za największy sukces Rządu Porozumienia Narodowego od roku.

Po zajęciu Watiya, żołnierze wierni GNA odbyli zwycięską paradę. Z radością pokazywali zdobyczny rosyjski samobieżny przeciwlotniczy zestaw artyleryjsko-rakietowy Pancyr oraz podręcznik do niego, napisany w języku arabskim.

Mismari w imieniu LNA twierdził, że baza została opuszczona zgodnie z planem wcześniej ustalonym, a na miejscu został tylko przestarzały sprzęt.

Zdaniem GNA klęska Haftara jest bliska, lecz nie sposób ocenić jak długo wojna domowa jeszcze potrwa.

17.05.2020 Afganistan bliski porozumienia o podziale władzy



Źródło: Od lewej prezydent Ashraf Ghani i Abdullah Abdullah, Department Stanu USA, Domena publiczna,
Flickr.com, https://pulslewantu. wordpress. com/ 2020/ 03/09/ przeglad- prasy- marzec- nr-6/, [dostęp dn. 17.05.2020].

Jak podaje agencja Reutera, coraz bliżej jest do porozumienia głównych afgańskich sił politycznych. Celem oczywiście ma być taki podział władzy, by nikt nie poczuł się pokrzywdzony. Ma to ostatecznie zakończyć okres niepewności w kraju, który ma bardzo dużo wewnętrznych problemów.

Same zainteresowane strony afgańskiego politycznego impasu nie podają szczegółów. Dziennikarze powołują się na trzy anonimowe źródła w rządzie, w Kabulu. Zgodnie z nimi, wszystko idzie w kierunku podziału władzy między obozami dwóch najważniejszych polityków w Afganistanie.

Spór polityczny na dobre rozgorzał po ostatnich wyborach prezydenckich. Główni rywale nie mogą zgodzić się, co do tego, kto ostatecznie wygrał. Z jednej strony mamy prezydenta kraju, który walczył o reelekcję, a mowa o Aszrafie Ghanim Ahmadzaju. Z drugiej strony, jest jego główny polityczny rywal: Abdullah Abdullah.

Obok politycznego sporu o przywództwo, Afganistan zmaga się z innymi czynnikami, które państwo osłabiają. Obok obecnej pandemii koronawirusa, mowa jest oczywiście o wojnie domowej, gdzie głównym wrogiem dla kabulskich władz są Talibowie.

Co oczywiste, głównym elementem negocjacji teraz, między adwersarzami, jest podział najważniejszych stanowisk w kraju, w przyszłym rządzie. Obie strony przyjęły, że najuczciwsze będzie ustalenie podziału wpływów na 50%-50%. Szczegóły jednak już są bardziej trudne do ustalenia. Chodzi o określenie, które ministerstwa, do kogo należeć będą.

Wybory z września 2019 r. zostały podważone przez lidera opozycji, Abdullaha Abdullaha. Na początku br. utworzył on równoległy, opozycyjny do prezydenta Ghaniego rząd.

Polityczny kryzys toczy się w czasie, gdy Stany Zjednoczone prą do osiągnięcia porozumienia i wycofania zaangażowanych wojsk z Afganistanu.

Wojna domowa w afgańskim państwie trwa już 19 lat.

15.05.2020 Koronawirus w obozie dla uchodźców w Cox's Bazar

Wiele państw, które uznawane są za te, mające służbę zdrowia na wysokim poziomie, z wielkim trudem radzi sobie z opanowaniem pandemicznej sytuacji. Ludzie chorują i niestety umierają. Stąd tak wielu obawia się o los krajów ze słabą służbą zdrowia, lub wręcz ich brakiem. Coraz więcej obaw budzi również los migrantów przebywających w obozach dla uchodźców.

Obecnie w Bangladeszu przebywa znaczna liczba uchodźców. W większości są to przedstawiciele muzułmańskiego ludu Rohingja, którzy musieli uciekać ze Związku Mjanmy. Tylko w obozie Cox's Bazar przebywa ich około milion osób. Ostatnio potwierdzono dwa pierwsze przypadki nowego groźnego wirusa, wywołującego chorobę płuc Covid-19.

Jak podaje BBC, dwaj chorzy z potwierdzonym koronawirusem zostało odizolowanych. Kolejne 1 900 Rohingja również musiano odseparować w celu przeprowadzenia badań. Obecnie przebywają oni na przymusowej kwarantannie.

W związku z sytuacją pandemiczną na świecie, już 14 marca zdecydowano o całkowitym zamknięciu Cox's Bazar. Ponad milion uchodźców stłoczono na niewielkiej powierzchni, co na początku wzbudzało mieszane uczucia w kontekście sytuacji humanitarnej.

Ze względu na kryzys migracyjny, przykładowo Grecja podjęła decyzję o relokacji 1 600 osób do innych krajów. Chodzi o zluzowanie miejsca w obozach dla migrantów. Jest to pokłosie informacji, że dwie osoby, które niedawno dopłynęło na wyspę Lesbos, miało pozytywny wynik na obecność koronawirusa.

Już od pewnego czasu pojawiały się niepokojące doniesienia z obozów dla Rohingja. Mowa jest o kilku milionach przedstawicieli społeczności żyjącej w kilku obozach dla uchodźców, stłoczonych, bez dostępu do bieżącej i czystej wody.

Obecnie to już jest fakt, że w największym obozie, czyli Cox's Bazar, koronawirus jest. Zdaniem medyków, sytuacja może wymknąć się spod kontroli i wiele osób umrze z powodu powikłań Covid-19. Średnio od 40 000 do 70 000 Rohingja żyje na 1 kilometrze kwadratowym.

Sytuacja jest zła nie tylko w obozach, ale także w samym Bangladeszu. Stąd obawa o los najstarszych i najmłodszych obywateli.

15.05.2020 Wietnamski sukces?

Niemal cały świat zmaga się obecnie z pandemią koronawirusa. Teraz widzimy co najmniej jeden wyjątek. Chodzi o Wietnam. Minął już miesiąc od ostatniego zanotowanego przypadku zakażenia. Nieco ponad 300 osób zachorowało i nikt nie zginął.

Wietnam posiada długą linię graniczną z Chińską Republiką Ludową CHRL, gdzie pandemia się zaczęła, i ponad 97 milionów mieszkańców. Obecnie, wskutek zapanowania nad sytuacją, kraj zaczyna się otwierać.

Wielu uważa, że wietnamski sukces to skutek szybkości działań. Władze, widząc co się dzieje uznały, że tylko radykalne działania mogą zatrzymać rozwój pandemii. Większość jednak uważa, że skopiowanie wietnamskich rozwiązań dla większości państw jest teraz bezcelowe – koronawirus dotarł już wszędzie i nie ma jak przełożyć większość zastosowanych metod.
Władze wietnamskie nie ukrywały, że zdawały sobie sprawę z niewydolności systemu służby zdrowia. W razie nieopanowania na czas pandemii, natłok chorych byłby zbyt duży. Służba zdrowia, by w pewnym momencie przestała istnieć. W związku z tym postawiono na prewencję masową i najszerszą z możliwych.

Z tego powodu, już w styczniu 2020 r. wprowadzono różne mechanizmy zaradcze. Pierwszy zanotowany przypadek miał miejsce 23 stycznia br., kiedy to ojciec przybył z Wuhan do stolicy, by odwiedzić syna. Wtedy nowe zasady już obowiązywały. Władze całkowicie ograniczyły podróżowanie. Zamknięto granicę z ChRL, a w wielu miejscach postawiono posterunki kontrolne. Wszystkie szkoły do końca maja zamknięto. Wprowadzono również działania zmierzające do śledzenia każdego potencjalnego roznosiciela koronawirusa. W połowie marca 2020 r. przyjęto zasadę, że każdy kto wrócił z zagranicy, oraz osoby mające kontakt z taką osobą przyjezdną, zostaną automatycznie przekierowane do centrów kwarantanny na 14 dni.
Zdaniem specjalistów, fakt skupienia się na podróżujących skutkował tym, że na kwarantannę trafiali młodzi – starsi rzadziej podróżują. Wiele potwierdzonych przypadków było bezobjawowych. W ten sposób uchroniono starszych przed wirusem, a przez to Wietnam nie zanotował żadnego przypadku śmiertelnego. Czas pokaże, czy udało się w Wietnamie zapanować ostatecznie nad sytuacją.

13.05.2020 Ameryka chwali Izrael i gani Chiny

W globalnej rywalizacji o prymat, koronawirus stał się kolejną bronią w rękach polityków. Świat obecnie zmaga się z pandemią choroby Covid-19. W jednej z ostatnich wypowiedzi, amerykański Sekretarz Stanu, Mike Pompeo głośno pochwalił władze Izraela za dzielenie się wiadomościami dotyczącymi sposobów radzenia sobie z koronawirusem, a przy okazji zganił Chińską Republikę Ludową ChRL za tajenie informacji oraz brak transparentności w przeprowadzanych procedurach.

Już od pewnego czasu, prezydent Donald Trump i inni wysokiej rangą urzędnicy amerykańskiej administracji oskarżali Pekin, o brak jasnych ostrzeżeń przez globalnymi skutkami nowej pandemii oraz dezinformację o możliwości transmisji. Co oczywiste, chińskie władze wszelkim oskarżeniom zaprzeczają. W mediach już pojawia się opinia, że to, co teraz obserwujemy nosi znamiona „wojny na słowa”.

Pompeo udał się na jednodniową wizytę do Izraela, gdzie spotkał się z premierem Benjaminem Netanyahu. Nazwał on szefa izraelskiego rządu mianem wspaniałego partnera, który w przeciwieństwie do innych, dzieli się ważnymi informacjami. Formalnie nazwa Chiny, w tym komentarzu, się nie pojawia, lecz nie trudno zgadnąć na kogo pada cień oskarżeń.

Jednakże wcześniej, w wywiadzie dla gazety „Israel Hayom”, Pompeo stwierdził, że bez wątpienia wirus ma swe źródła w Chinach, a dokładniej w Wuhan. Komunistyczna Partia Chin miała o tym wiedzę, co najmniej od grudnia 2019 r. Fakt ten miał podlegać ciągłemu „zaciemnianiu”. Nie udostępniając alarmujących raportów, miano stworzyć ryzyko dla całego świata. Tym samym, że obecnym kryzysem stać ma właśnie Pekin.

Już w 2019 r. Stany Zjednoczone ostrzegały swoich partnerów, w tym Izrael, o zagrożeniach wynikających chociażby z chińskich inwestycji. Z tego powodu Netanyahu w październiku zeszłego roku powołał specjalną komisją, której celem była weryfikacji wszelkich planów inwestycyjnych, których realizacja spoczęła w rękach firm z Chin.

Na chwilę obecną w Izraelu jest 16 539 przypadków zakażeń oraz 262 zgony. Na świecie najgorsza sytuacja jest w Stanach Zjednoczonych. Zachorowało ponad 1,4 miliona obywateli, a zmarło ponad 83 tysiące. W tle pandemii są trudne rozmowy koalicyjne dotyczące przyszłego rządu w Izraelu oraz realizacja planu pokojowego dla Bliskiego Wschodu.

13.05.2020 Niepokojąca sytuacja pandemiczna w Jemenie

Nie są to na razie potwierdzone informacje, o czym przestrzega chociażby agencja Reutera, lecz anonimowe źródła podają, że sytuacja w Jemenie jest o wiele gorsza niż raportują to oficjalne organy rządowe – mowa o rozwoju pandemii koronawirusa.

Jemen od kilku lat targany jest wojną domową, która sama w sobie pochłonęła wiele ofiar. Stąd istnieje obawa, że działania władz centralnych nie docierają do wszystkich regionów, zwłaszcza tych pod kontrolą rebeliantów. Należy przyjąć, że oficjalne statystyki obejmują tylko zweryfikowane przypadki. Tych niezweryfikowanych może być znacznie więcej.

Obszar jemeńskiego państwa de facto podzielony jest na dwie strefy. Część kraju jest pod kontrolą słabego rządu centralnego, wspieranego przez międzynarodową koalicję kierowaną przez Arabię Saudyjską. Pozostała część jest zarządzona teraz przez rebeliantów z ruchu Huti (szyicka rebelia), mających poparcie, walczącego o wpływy w regionie, Iranu.

W sumie zanotowano do tej pory 67 przypadków chorych z koronawirusem, w tym 11 zgonów. Zaledwie 2 przypadki, w tym 1 ofiarę śmiertelną zaraportowali liderzy Huti – wszystkie w kontrolowanej stolicy kraju, Sanie. Do końca nie jest jasne, czy na obszarach odleglejszych od głównych metropolii, ktokolwiek kontroluje sytuację i sprawdza możliwość transmisji nowego, groźnego wirusa.

Pojawiają się anonimowe źródła, poważnie brane pod uwagę przez ONZ, że część podejrzanych o zakażenie, a zwłaszcza zmarłych, nie jest testowanych w kontekście ewentualnego złapania wirusa. W co najmniej dwóch szpitalach stołecznych, podejrzanych o to, że mają koronawirusa było co najmniej 70 osób.

Zarówno ONZ, jak i WHO, oskarżają Huti o nie dzielenie się wszystkimi wynikami badań. Rzecznik ruchu Huti, Mohammad Abdulsalam odsyła dziennikarzy do szpitali, a te do ministerstwa zdrowia, który nie informuje już od kilku dni, ilu zarejestrowano zakażonych.

Organizacja Narodów Zjednoczonych ONZ oraz Światowa Organizacja Zdrowia WHO mają utrudnione działania, ze względu na trwającą wojnę domową. W oficjalnych oświadczeniach podkreślają, że traktują Jemen jak jeden kraj i nie poddają w wątpliwość oficjalnych statystyk. Ich rola skupia się na doradzaniu i informowaniu.

11.05.2020 Aresztowania po protestach w Hong Kongu

Przez ostatni weekend w Hong Kongu trwały prodemokratyczne protesty. Początkowo przebiegały one spokojnie w jednym  centrów handlowych, lecz bardzo szybko rozlały się na ulice całego miasta. Władze dziś podały, że aresztowały 230 demonstrantów.

Ze względu na trudną sytuację, wczoraj popołudniu rozlokowano dodatkowe siły policyjne w kluczowych miejscach Hong Kongu. Celem miało być rozpraszanie jakichkolwiek nielegalnych zbiegowisk. Zdaniem policji demonstranci byli wyjątkowo brutalni. Zarzuty wobec aresztowanych obejmują nielegalne zgromadzenia, napaść na funkcjonariuszy oraz nie okazywanie dowodów osobistych na wezwanie. Jeden z zatrzymanych miał mieć przy sobie materiały mogące posłużyć do produkcji ładunków wybuchowych.

Z tego, co udało się ustalić, 18 osób wymagało hospitalizacji po weekendowych zajściach. Dziennikarze relacjonujący wydarzenia skarżyli się na brutalność funkcjonariuszy, którzy wdawać się mieli w zwykłe bójki. Również kilku reporterów miała spotkać fizyczna napaść. Użyto gazu pieprzowego, a tym którzy z tego powodu cierpieli, nie pozwolono na natychmiastowe otrzymanie pomocy medycznej. Niektórym zakazywano filmowania zajść.

Pandemia koronawirusa spowodowała, że niedawne protesty zostały zamrożone. Strach przed groźną chorobą uspokoił sytuację i obniżył temperaturę w społeczeństwie. Jednakże ostatnie posunięcia władz Hong Kongu, oraz komunistycznej Chińskiej Republiki Ludowej ChRL znów zelektryzowały atmosferę. Akty zatrzymań wobec działaczy na rzecz praw człowieka skutkowały obawami, że znów będzie próba zacieśnienia relacji Hong Kongu z Pekinem.

Zgodnie z prawem, wszelkie zgromadzenia powyżej 8 osób naruszają przepisy o zwalczaniu obecnej pandemii koronawirusa.

Pomimo obaw związanych z sytuacją pandemiczną, organizatorzy protestów nawołują dwa miliony mieszkańców Hong Kongu do wyjścia na ulicę 1 lipca br. Wtedy to organizowane są obchody przekazania w 1997 r. władzy nam miastem – Wielka Brytania przekazała zarząd w ręce ChRL. Hong Kong cieszy się nadal formalnie sporą autonomią.

11.05.2020 Druga fala Covid-19 w Toubie

Touba to święte miasto dla senegalskich, i nie tylko, muzułman. To tutaj pochowano Szejka Ahmadou Bamba Mbacke, który był liderem Bractwa Mouride. Meczet jest miejscem pielgrzymek wielu muzułman. Miasto nazywane jest „Małą Mekką”. Kiedy wybuchła pandemia koronawirusa/Covid-19, władze podjęły szybkie działania, by powstrzymać rozwój sytuacji. Obecnie obserwuje się drugą falę choroby.

W połowie kwietnia br. zachorowała ostatnia osoba – makler giełdowy – podczas pierwszej fali zachorowań. Jednak po dwóch tygodniach spokoju, liczba nowych przypadków rośnie. Już teraz jest to 190 chorych w mieście. W związku z tym, Senegal znowu zaostrza restrykcje. W tym samym czasie, sąsiedzi: Nigeria i Ghana rozluźniają obostrzenia, gdyż sytuacja tam wydaje się pod kontrolą. Inną kwestią pozostaje strach w tych krajach o sytuacje gospodarczą i spodziewaną recesję na skalę globalną.

Kiedy sytuacja w Toubie stawała się zła, a było to w marcu 2020 r., prezydent Macky Sall nakazał zamknąć szkoły, instytucje religijne oraz zakazać zgromadzeń. W tej materii Senegal był pierwszym, który wprowadził tak daleko idące obostrzenia. Pierwszy przypadek to był mężczyzna, który przyjechał z Włoch i zaraził 17 osób, w tym własne dwuletnie dziecko.
Lekarze jednak powątpiewają w oficjalne statystyki. Ich zdaniem wiele osób nie udaje się do lekarza, nawet jeśli mają niepokojące objawy. Wielu ma nie wierzyć w to, że wirus istnieje, lub jest groźny. Fakt, że przez dłuższy czas nie raportowano o nowych przypadkach ma świadczyć o tym, że chorzy nie zgłaszali się. Co gorsza, zarażali innych. Obecnie testy są obowiązkowe i przeprowadzane przez żołnierzy.

Innym problemem jest to, że w Senegalu generalnie nie ma wystarczającej liczby łóżek przystosowanych do intensywnej terapii, ani respiratorów. Wysłanie wojska do pomocy słabej i obciążonej służbie zdrowia może być niewystarczające. Szczególnie, gdy żołnierze zaczną chorować, a przecież brakuje sprzętu ochronnego. Wielu obawia się, że Afryka może stać się kolejnym epicentrum pandemii, nad którym nie da się zapanować.

Na chwilę obecną Senegal ma potwierdzone 1 700 przypadków koronawirusa i 19 ofiar śmiertelnych.

09.05.2020 Rowerowy protest na Słowenii

Kilka tysięcy osób zorganizowało wczoraj nietypowy protest w słoweńskiej stolicy, Ljubljanie. W ten sposób chciano wyrazić sprzeciw wobec poczynań rządu centralnego. Odbyło się to w groźnym czasie pandemii koronawirusa/Covid-19.

Zdaniem demonstrantów rząd idzie zbyt daleko w swoich działaniach zmierzających do ograniczenia negatywnych skutków pandemii. Pojawiają się oskarżenia, że premier Janez Janša ze Słoweńskiej Partii Demokratycznej, pod pozorem walki z koronawirusem dokonuje ograniczeń w prawach i swobodach obywatelskich.

Zwłaszcza trzy oskarżenia uważa się za najpoważniejsze. Po pierwsze, policja miała otrzymać zbyt duże uprawnienia w obecnej pandemicznej sytuacji. Po drugie, rząd ma wzbudzać celowo nienawiść w stosunku do migrantów. Po trzecie, premier ma bez powodu atakować nieprzychylnych mu dziennikarzy. Nie podobać się ma mu zwłaszcza publiczna krytyka poczynań rządu w obecnym kryzysie.

W połowie marca 2020 r. rząd podjął decyzję o nałożeniu sporych obostrzeń w celu ograniczeniu rozwoju pandemii. Pod koniec kwietnia, niektóre środki zluzowano, by wspomóc będącą w kryzysie gospodarkę. Na chwilę obecną, potwierdzono 1 450 zakażeń oraz ponad 100 przypadków śmiertelnych.

Dziennikarze z BBC podkreślają, że możliwość zorganizowania rowerowego protestu w Ljubljanie była spora, gdyż duża liczba mieszkańców wykorzystuje ten środek transportu. Poza tym, w celu przestrzegania obecnego prawa, podjęto szereg działań, aby zachować zgodny z przepisami dystans między uczestnikami.

Atmosfera miała być wręcz piknikowa, a jedynym negatywnym przejawem były antyrządowe wykrzyki typu: „Złodzieje”, czy „Precz z rządem”. Do protestu dołączyły organizacje proekologiczne, które skarżą się na zniesienie obowiązku konsultowania wszelkich inwestycji budowlanych w kwestii ich wpływu na środowisko.

Rząd zaprzeczył jakimkolwiek oskarżeniom wysuwanym przez protestujących.

09.05.2020 Trudny los Amazonii

Media masowe z pewnym niepokojem spoglądają na obecną sytuację w Brazylii, a zwłaszcza wobec tego, co dzieje się z Amazonią. Główne serwisy informacyjne podają, że nie tylko wzrasta poziom wylesiania, ale także społeczne przyzwolenie na te czyny.

Deforestacja, to proces zmniejszana obszaru zalesienia w ogólnej powierzchni danego kraju. Dotyka on teraz Brazylii, a zwłaszcza Amazonii. Chodzi nie tylko o działania rządu centralnego, ale także o dużą grupę mieszkańców, którzy nielegalnie pozyskują drewno z cennych lasów amazońskich.

Sami Brazylijczycy podają, że obszar zniszczony w kwietniu br. był o 64% większy niż w analogicznym okresie rok temu (w kwietniu br. wylesiono 405 kilometrów kwadratowych Amazonii, a rok wcześniej 248 kilometrów kwadratowych). W pierwszych miesiącach 2020 r. nielegalni drwale oraz właściciele ziemscy spowodowali wzrost poziomu zniszczenia o 55%., czyli o około 1 202 kilometry kwadratowe. Nawet jeśli rząd centralny uznaje te działania za nielegalne, to obrońcy Amazonii podkreślają, że dość brutalna retoryka brazylijskiego prezydenta, którym jest Jair Bolsonaro, skutkuje zachęcaniem do tego typu działań.

Co oczywiste, głowa brazylijskiego państwa zaprzecza wszelkim oskarżeniom. Bolsonaro ostatnio podjął decyzję o rozmieszczeniu wojska w kluczowych miejscach, celem powstrzymania nielegalnego pozyskiwania drewna. Przyjmuje się, że lasy amazońskie odgrywają zasadniczą rolę w powstrzymywaniu procesu globalnego ocieplenia.

Brazylia obecnie zmaga się, tak jak reszta świata, z pandemią koronowirusa. W Ameryce Południowej sytuacja tam jest szczególnie zła. Zakażonych jest ponad 141 tysięcy obywateli, a zmarło już około 10 tysięcy osób.

Bolsonaro krytykowany jest za zbyt słabą politykę ochrony środowiska. W swoich działaniach skupił się na rolnictwie i górnictwie. Zwłaszcza na obszarach Amazonii. Prezydent uważa, że bez poważnych zmian gospodarczych, w kraju nadal będzie spora grupa osób ubogich.

07.05.2020 Najwięcej ofiar koronawirusa w Wielkiej Brytanii

Według najnowszych danych statystycznych, Wielka Brytania stała się pierwszym europejskim państwem, gdzie liczba ofiar obecnej pandemii koronawirusa/Covid-19 przekroczyła niestety 30 tysięcy.

Zgodnie z przekazem na dzień 6 maja 2020 r., liczba ofiar śmiertelnych pandemii potwierdzonych w szpitalach, domach opieki, oraz w prywatnych domach, to już 30 076 osób. W porównaniu z dniem wcześniejszym, wzrost był o 649 przypadków. Minister społeczności i samorządów lokalnych, Robert Jenrick nazwał sytuację mianem „bolesnej straty”.

Wskaźnik osiągnięty w Wielkiej Brytanii jest już wyższy od tego, który był we Włoszech. Włosi zanotowali 29 684 przypadki śmiertelne. Jednak najgorsza sytuacja jest teraz w Stanach Zjednoczonych, gdzie zmarło ponad 70 tysięcy mieszkańców.

Wielu specjalistów podkreśla jednak, że w chwili obecnej trudno porównywać różne państwa, gdyż nie ma jednolitej procedury testowania i stwierdzania wszystkich przypadków śmiertelnych, w kontekście ich przyczyn.

Wszyscy jednak zgadzają się co do tego, że niepokojące muszą być dane odnoszące się do poziomu śmiertelności. Pojawia się krytyka w stosunku do rządu. Chodzi głównie o zbyt powolne wprowadzanie obostrzeń związanych z pandemią oraz brak zapewnienia odpowiedniej liczby testów.

Jak w każdym państwie na świecie, również w Wielkiej Brytanii przerażenie budzi sytuacja w domach opieki dla osób starszych i schorowanych, gdzie śmiertelność jest bardzo duża.
Media masowe, a zwłaszcza opozycja spod znaku Partii Pracy, mocno punktują konserwatywny rząd za zbyt niską liczbę przeprowadzanych testów. Premier Boris Johnson zobowiązał się do realizowania 100 tysięcy testów na dobę. Jednak wczorajszy wynik to niecałe 70 tysięcy.

07.05.2020 Riyaz Naikoo prawdopodobnie nie żyje



Źródło: Mapa Indii, Kaszmiru i Dżammu, https:// commons. wikimedia.org/ wiki/File:India_Jammu_and_ Kashmir_ locator_ map.svg, [dostęp dn. 07.05.2020]; This file is licensed under the Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Unported license.

Jak podaje BBC, powołując się na anonimowe źródła w rządze hinduskim, jeden z czołowych liderów kaszmirskiej milicji miał zostać zabity przez siły bezpieczeństwa. Nie ma jednak ostatecznego potwierdzenia tych informacji.

Riyaz Naikoo stał na czele rebelianckiego ugrupowania, które operowało na obszarze spornych ziem, o nazwie Kaszmir. Hizbul Mujahideen to organizacja bojowa walcząca o przyłączenie Kaszmiru i Dżammu do Pakistanu. Do 2016 r. formacją kierował Burhan Wani, kiedy to został zabity przez siły bezpieczeństwa. Ten sam los zatem spotkał jego następcę, Riyaza Naikoo.
Kiedy zginął Wani, zarówno w Indiach, jak i Pakistanie, doszło do masowych protestów. W konsekwencji doszło do kolejnego powstania w spornym regionie. Od 1989 r. trwają nieprzerwanie walki o dominację.

Zdaniem hinduskich władz, Naikoo miał zostać zastrzelony w swojej rodzinnej wiosce, Beigh Pora, w dystrykcie Pulwama. Miało to być pokłosie dwóch wcześniejszych ataków rebeliantów, co skutkowało śmiercią 8 funkcjonariuszy. Już od pewnego czasu rosła fala przemocy, w administrowanej przez Indie części Kaszmiru. Zdaniem świadków, lider organizacji miał zostać otoczony w swoim domu, i tam zastrzelony.

Źródła hinduskie podają, że od stycznia 2020 r., obok Naikoo zginęło około 76 bojowników, a także 20 funkcjonariuszy policji, wojska i służb bezpieczeństwa. New Delhi przyjęło, że rebelianci, którzy zginęli, nie podlegają identyfikacji, a ciała nie są przekazywane rodzinie.

W celu opanowania sytuacji, w sierpniu 2019 r. Indie podjęły decyzję o odebrania autonomicznego statusu Kaszmirowi i podzielenie go pod zarząd dwóch innych części państwa. Poza tym, wprowadzono znaczne ograniczenia na rzecz bezpieczeństwa państwa. Nieznana liczba mieszkańców miała podlegać różnym restrykcjom, w tym umieszczenie w karnych zakładach zamkniętych.

05.05.2020 Nowy podatek w Indiach

Po sześciu tygodniach obostrzeń wynikających z pandemii koronawiursa/Covid-19, hinduskie władze zdecydowały się na częściowe zniesienie restrykcji celem pobudzenia zastygłej gospodarki. Wielu obawia się nadciągającej recesji. Władze martwią się, że może to zachęcić do niekontrolowanych spotkań – zwłaszcza w sklepach monopolowych.

Indie boją się drugiej fali zachorowań. Z tego też powodu, aby zniechęcić do masowych spotkań pod sklepami monopolowymi, władze podjęły decyzję o wprowadzeniu nowego podatku od wyrobów alkoholowych. Jego wysokość ma odstraszać od zakupów: 70% to całkiem spory podatek.

Nie zapominajmy też o drugim czynniku. Indie pod względem administracyjnym, podzielone są na 28 stanów i 8 terytoriów. Dla władz lokalnych głównym narzędziem budżetowym są podatki. W czasie kwarantanny, gdy gospodarka zastygła, praktycznie nie było wpływów do lokalnych budżetów. Wysoki podatek od produktów alkoholowych może podreperować sytuację finansową: w ostateczności zawsze znajdą się smakosze różnych alkoholi.

Obecne zelżenie w obostrzeniach ma potrwać do 17 maja. W tym czasie władze mają obserwować wzrost zachorowań na Covid-19. Otwarcie sklepów wczoraj skutkowało już długimi kolejkami. Obywatele masowo ruszyli na zakupy, by wypełnić braki w barkach. Policja musiała interweniować. Użyto pałek, by zaprowadzić porządek i pilnować długich kolejek.

W konsekwencji rząd w New Delhi wczoraj wieczorem wprowadził „specjalną opłatę korona”. Dodano, że w przypadku nie stosowania się do zaleceń władz i dalszego naruszania obostrzeń, sklepy monopolowe mogą ponownie zostać wzięte pod pandemiczne obostrzenia.

Wielu się obawia, że te działania są jednak za słabe. Po pierwszym dniu łagodzenia restrykcji zanotowano 3 900 nowych przypadków, co jest największym dobowym wzrostem od początku pandemii. Obecnie w sumie jest 46 432 chorych oraz 1 568 zmarłych.

Sytuacja jest trudna. Ponad 6 tygodni ogólnokrajowej kwarantanny, zamrożenia gospodarki i wstrzymania wszelkiego transportu publicznego nie dało spodziewanego skutku. Wszystko to w państwie liczącym 1,3 miliarda ludzi.

05.05.2020 Świat się odmraża…

Już ponad ćwierć miliona osób zmarło na skutek powikłań wynikających z obecnej pandemii koronawirusa/Covid-19. Za najbardziej dotknięte kryzysem pandemicznym uznaje się Włochy oraz Stany Zjednoczone. Od wczoraj oba państwa podjęły decyzję o zniesieniu niektórych „zamrażających” obostrzeń. Ma to związek ze spodziewaną recesją i próbą ratunku trudnej sytuacji gospodarczej.
„Zamrożenie” polegało na tym, że wprowadzono liczne obostrzenia zmierzające do zatrzymania rosnącej liczby zakażeń. Jednocześnie niemalże cała gospodarka stanęła – czy też, została „zamrożona”. To zaś spowodowało falę zwolnień, wniosków o upadłość i prawdopodobnie recesję większą niż ta sprzed 12 lat.

Zwraca się uwagę, że w tej bezprecedensowej sytuacji, wiele państw postanowiło wspólnymi siłami znaleźć lekarstwo i szczepionkę na koronawirusa. W sumie miano wyłożyć na ten cel 8 miliardów dolarów amerykańskich. Podkreśla się przy okazji, że najbardziej dotknięte Stany Zjednoczone nie przyłączyły się do tej wspólnej akcji. Ma to związek z krytyką Światowej Organizacji Zdrowia, która miała działać opieszale i wysyłać niejasne komunikaty.

Wczoraj Włosi pozwoli ponad 4 milionom swoich obywateli na powrót do pracy. Prawie dwa miesiące cały kraj był na przymusowej domowej kwarantannie. Najbardziej ma odczuć to branża budowlana, która wręcz zastygła. Również w Stanach Zjednoczonych zaczęto znaszać ograniczenia. Tylko w USA zachorowało ponad 1,2 miliona obywateli, a około 68 tysięcy niestety zmarło. Co ważne, znaszanie obostrzeń i „odmrażanie” gospodarki następuje w sytuacji, gdy większość analiz sugeruje, że do czerwca dzienny wskaźnik umieralności może się zwielokrotnić – już teraz średnia wynosi ponad 2 tysiące ofiar dziennie.

Również inne kraje podjęły decyzję o znaszaniu ograniczeń dla dobra gospodarki. Wielu ma nadzieję, że najgorsze jest za nimi. O ile obecnie dzienny przyrost zachorowań jest w okolicach 2-3%, to w połowie marca wynosił on 13%. Stąd ta nadzieja. W sumie na świecie zaraziło się 3,58 miliona osób. Należy jednak pamiętać, że obecna sytuacja spowodowała poważny kryzys w służbie zdrowia. Nie wszystkie przypadki koronawirusa zostały zdiagnozowane. Oblicza się, że całkiem spora liczba osób mogła umrzeć na Covid-19, lecz nie przeprowadzono badań to potwierdzających.

03.05.2020 Afganistan oskarża Iran

Jak podaje agencja Reutera, władze afgańskie wydały oficjalne oświadczenie, w którym kierują poważne oskarżenia w stosunku do irańskiej straży granicznej. Zgodnie z komunikatem, wielu migrantów miało być zmuszanych do powrotu do kraju. W tym celu mieli przekraczać niebezpieczną rzekę graniczną. Wielu miało utonąć.

Zdaniem Afgańczyków, irańska straż graniczna miała nie tylko zmuszać do powrotu wielu migrantów, lecz także niektórzy mieli być wcześniej torturowani. Dziś podano również, że podjęto decyzję o wyłowieniu z rzeki wiele ciał. Afgańskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych podało, że wszczęto śledztwo w tej sprawie. Informacje z Pałacu Prezydenckiego w Kabulu również muszą budzić niepokój. Wstępne dane mówią, że około 70 osób miało zostać pobitych i zepchniętych do granicznej rzeki. Ze względu na sytuację wojenną i ekonomiczną grupa Afgańczyków podjęła się ucieczki z prowincji Herat. Wielu miało zakończyć swoje życie w rzece Harirud.

Rzeka Harirud jest jednocześnie granicą dla Afganistanu, Iranu oraz Turkmenistanu. Do szpitali w prowincji Herat zaczęto już zwozić ciała wyłowione z rzeki. Na chwilę obecną miano przywieźć pięć ciał, z czego w czterech przypadkach potwierdzono utonięcie. Iran oficjalnie zaprzeczył, by torturował migrantów, lub zmuszał ich do wskakiwania do granicznej rzeki. Poza tym zaprzeczono, by w ostatnim czasie dochodziło do prób przekraczania granicy.

Jak podaje agencja Reutera, zebrano zeznania świadków, które mają potwierdzać, że za pracą Afgańczycy uciekali do Iranu, lecz byli łapani przez straż graniczną. Funkcjonariusze mieli torturować schwytanych, a następnie wrzucać ich do granicznej rzeki. Świadkami są Afgańczycy, którzy przeżyli i wyszli cało z rzeki.

Nie ma jasnej informacji ile osób mogło nie przeżyć ten akt. Mowa jest, że zmarło od kilkunastu do nawet 70 osób. Wielu miano dać do wyboru: albo skok do rzeki, albo rozstrzelanie na miejscu. W sumie granica irańsko-afgańska to ponad 920 kilometrów.

Obecna sytuacja może i tak skomplikować trudne relacje afgańsko-irańskie. Iran to obecnie kraj, gdzie jest najwięcej przypadków koronawirusa. Wielu chorych to afgańscy migranci zatrudnieni w irańskim państwie. To spowodowało już exodus Afgańczyków, którzy wracają do kraju – tam też obecnie notuje się najwięcej zachorowań wśród powracających.

03.05.2020 Niejasna przyszłość polityczna Benjamina Netanyahu

Problem ze znalezieniem większości w Knesecie, pozwalającej na utworzenie rządu i swobodne rządzenie, to nie jedyny problem, z którym zmaga się teraz lider zwycięskiej w ostatnich wyborach partii politycznej oraz wieloletni premier, Benjamin Netanyahu. Izraelski Sąd Najwyższy rozpoczął właśnie dwudniowe obrady, podczas których ma ustalić, czy oskarżenie o korupcję to wystarczający powód mający uniemożliwić oskarżonemu objęcie urzędu szefa rządu.

Decyzja Sądu, która uniemożliwiłaby Netanyahu kierowanie rządem, skutkowałaby pogłębieniem obecnej sytuacji kryzysowej. Z całą pewnością, musiałyby się odbyć czwarte z kolei wybory parlamentarne, licząc od kwietnia 2019 r. Poza tym, należy pamiętać o gospodarczym załamaniu oraz pandemii koronawirusa/Covid-19.

W kwietniu 2020 r. Benjamin Netanyahu oraz jego główny polityczny rywal, Benny Gantz podpisali porozumienie o utworzeniu rządu jedności. Na podstawie umowy, mają razem tworzyć rząd i kolejno nim kierować. Lider partii prawicowej, Benjamin Netanyahu miał przez najbliższe 18 miesięcy sterować pracami rządu, a następnie przekazać stanowisku centrolewicowemu politykowi, Benny’emu Gantzowi.

Jednakże, część opozycji, działaczy społecznych, jak i obrońców praw człowieka i państwa prawa, wniosła do Sądu Najwyższego o anulowanie międzypartyjnej i koalicyjnej ugody. Ich zdaniem Netanyahu nie może kierować pracami rządu w sytuacji, gdy stoi pod aktem oskarżenia. Powołują się wprost na obowiązujące w Izraelu prawo.

Jednak sytuacja nie jest oczywista. Izraelski Prokurator Generalny, Avichai Mandelblit stwierdził, że nie ma wystarczających powodów, by uznać Netanyahu za niezdolnego do pełnienia funkcji szefa rządu. Poza tym, wielu sędziów Sądu Najwyższego było przez obecnego premiera nominowanych, stąd mają status lojalistów względem szefa rządu.

Sam proces Benjamina Netanyahu ma się rozpocząć 24 maja 2020 r. W akcie oskarżenia podano takie zarzuty jak przekroczenie uprawnień, oszustwa, przekupstwo oraz korupcję. W prawie jest jednak furtka mówiąca, że tylko prawomocne skazanie może uniemożliwić obejmowanie najważniejszych funkcji w państwie.

01.05.2020 Ghana w nowej rzeczywistości

Obywatele Republiki Ghany zaczynają na nowo żyć, w nowej pandemicznej sytuacji. Dla społeczeństwa jest to diametralna zmiana. Sprzeczna z dotychczasowym modelem życia, który do tej pory istniał.

Każdy z nas do tej pory nie miał oporów z tym, by na powitanie podać sobie rękę, przytulić się do członków rodziny, iść do szkoły, czy pracy, lub spotykać z przyjaciółmi w miejscach publicznych. W dobie kwarantanny wszystkie te czynności zostały wręcz prawem zakazane.

W Ghanie kostnice są pełne. Nie dlatego, że śmiertelność koronawirusa jest tak duża. W sumie zmarło do tej pory 16 osób na skutek Covid-19. Wprowadzone prawo skutkowało zakazem zgromadzeń publicznych. W konsekwencji nie można organizować normalnych, tradycyjnie organizowanych uroczystości pogrzebowych. Na pogrzebie może jednocześnie przebywać nie więcej niż 25 osób. Dla obywateli jest to nie do przyjęcia, stąd wielu decyduje się odłożyć pogrzeb do czasu bardziej sprzyjającego.

Część uroczystości pogrzebowych jest organizowanych zdalnie. Trzeba wcześniej zalogować się do specjalnego serwisu, gdzie czeka się na swoją kolej, a następnie zleca pochówek, zaś uczestnicy konduktu logują się ze swoich domów. W takiej tradycji nikt jednak nie chce uczestniczyć.

Całkowita zmiana stylu życia rozpoczęła się dnia 12 marca 2020 r. Wtedy to prezydent Ghany, Nana Akufo-Addo w telewizyjnym przemówieniu ogłosił potwierdzenie dwóch pierwszych przypadków koronawirusa, oraz zarządził wprowadzenie radykalnych obostrzeń. Dwa największe miasta zostały całkowicie odcięte. Zamknięte zostały granice oraz zakazano spotkań towarzyskich. Dla Muzułman, którzy obchodzą teraz święty okres Ramadanu, oznaczało to zakaz spotkań w meczecie.

W tle tego wszystkiego jest oczywiście polityka. Już 7 grudnia br. mają się odbyć wybory prezydenckie i parlamentarne. Sam proces wyborczy zazwyczaj jest głośny i chaotyczny. Po wyborach przegrani mają zwyczaj kwestionować wyniki. W dobie kwarantanny, tradycyjne wiece są zakazane, co już wzbudzać ma negatywne emocje.

Dane w oparciu o listy Elizabeth Ohene opublikowane na stronie bbc.com.

01.05.2020 Amerykańskie śledztwo w sprawie koronawirusa

Jak podaje BBC, Stany Zjednoczone prowadzą szeroko zakrojone śledztwo w sprawie powodów wybuchu pandemii koronawirusa/Covid-19. Jednak nawet w USA nie ma jednego głosu w tej sprawie, co powoduje coraz gorsze relacje z Chińską Republiką Ludową ChRL.

Obecnie media zwracają uwagę na różnice między tym, co mówi Biały Dom i prezydent Donald Trump, oraz doniesieniami z amerykańskich agencji wywiadowczych. Przywódca najpotężniejszego państwa na świecie zakomunikował, że widział dowody mające potwierdzać, że źródłem wirusa miało być jedno z chińskich laboratoriów. Natomiast komunikat dyrektora agencji wywiadu USA sugerowało, że sprawa jest wciąż badana, lecz miano już ustalić, iż Covid-19 nie jest „dziełem człowieka ani żadnej genetycznej modyfikacji”.

Co oczywiste, ChRL odrzuca wszelkie oskarżenia, które wypływają co jakiś czas z kręgów amerykańskich. Faktem jednak jest, że od grudnia 2019 r., czyli od wybuchu pandemii, śmierć poniosło ponad 230 tysięcy ludzi na całym świecie. Tylko w USA zmarło 63 tysiące zarażonych koronawirusem. Obecnie wyjątkowo trudna sytuacja jest właśnie w Stanach Zjednoczonych. Zachorowało już około milion Amerykanów.

W jednym z wywiadów, na pytanie dziennikarza o dowody na pochodzenie wirusa z Wuhan Institute of Virology, Donald Trump stwierdził, że takowe posiada. Dodał też, że Światowa Organizacja Zdrowia WHO winna się wstydzić, gdyż zachowywała się jak „chińska agencja public relations”. Amerykańska administracja zleciła swoim agencjom wywiadowczym zbadanie źródła koronawirusa, oraz relacji Chin i WHO w tym kluczowym okresie.

Biuro Amerykańskiego Dyrektora Wywiadu Narodowego, który koordynuje wszystkie struktury wywiadowcze w USA, poinformowało wcześniej, iż zgadza się z tezą o naturalnym pochodzeniu koronawirusa.

Trump nie ukrywa, że jego zdaniem to Chiny stoją za obecną sytuacją. Nie podaje, czy to było działanie celowe, czy też zwykły błąd. Dodaje jednak, że w późniejszym okresie popełniono kolejne błędy, w tym utajnianie ważnych informacji. Podobna krytyka spadła na WHO. Z tego powodu Amerykanie wycofali swoje składki wpłacane na Organizację. Zdaniem Chin, oskarżenia Trumpa to próba odwrócenia uwagi od trudnej sytuacji epidemicznej w USA, co ma mieć istotne znaczenie w kontekście zbliżających się wyborów prezydenckich.



2020

BIULETYN INFORMACYJNY RODM TORUŃ
WIADOMOŚCI ZE ŚWIATA W MIESIĄCU



2019

BIULETYN INFORMACYJNY RODM TORUŃ
WIADOMOŚCI ZE ŚWIATA W MIESIĄCU



2018

BIULETYN INFORMACYJNY RODM TORUŃ
WIADOMOŚCI ZE ŚWIATA W MIESIĄCU



2017

BIULETYN INFORMACYJNY RODM TORUŃ
WIADOMOŚCI ZE ŚWIATA W MIESIĄCU



2016

BIULETYN INFORMACYJNY RODM TORUŃ
WIADOMOŚCI ZE ŚWIATA W MIESIĄCU