SIEĆ REGIONALNYCH OŚRODKÓW DEBATY MIĘDZYNARODOWEJ






BIULETYN INFORMACYJNY RODM TORUŃ
WIADOMOŚCI ZE ŚWIATA
LIPIEC 2020

27.07.2020 Koronawirus: nowe obostrzenia w Belgii

Jak podaje agencja Reutera, w związku ze wzrostem liczby zachorowań, władze belgijskie podjęły decyzję o nałożeniu kolejnych obostrzeń. Wzrost liczby przypadków obserwuje się już od około trzech tygodni.

Właśnie dziś ogłoszono nowe środki mające powstrzymać rozwój pandemii koronawirusa/Covid-19. Głównym celem jest maksymalne ograniczenie możliwości kontaktów międzyludzkich. Władze boją się, że jeśli trend się utrzyma, to będzie trzeba ponownie „zamrozić” kraj. To zaś może mieć bardzo negatywne skutki dla belgijskiej gospodarki.

O nowych obostrzeniach poinformowała szefowa belgijskiego rządu, Sophie Wilmes. Po tym, jak kraj się „odmroził”, podjęto decyzję o utrzymaniu niektórych obostrzeń. Osoby razem mieszkające oraz rodziny mogły wcześniej spotykać się z 15 innymi osobami. Obecnie natomiast ograniczono taką możliwość do 5 osób.

Zgodnie z nowymi obostrzeniami, zmniejszono liczbę osób uczestniczących w wydarzeniach publicznych. W pomieszczeniach zamkniętych liczba ta została zmniejszona z 200 do 100, zaś na zewnątrz do 200 osób. Poza tym, zakupy będzie można robić tylko w pojedynkę. Rząd ma również wspierać pracę zdalną. Osoby wchodzące do barów i restauracji muszą nosić maseczki. Poza tym, każdy klient musi zostawiać dane kontaktowe, by była możliwość ewentualnego zidentyfikowania, w przypadku podejrzenia zakażenia.

Wilmes nie ukrywała, że celem jest zapanowanie nad sytuacją. Jej osobistym zdaniem obecni zarażeni są w stanie zarazić kolejne osoby o wiele szybciej i znacznie więcej osób, niż gdy było to podczas pierwszej fali koronawirusa w marcu 2020 r.

Na początku lipca 2020 r. notowano 80 nowych przypadków Covid-19 dziennie. W ostatnim czasie ten wskaźnik wzrósł do około 280.

Najgorsza sytuacja jest w portowym mieście, Antwerpii.

W przypadku Belgii, w związku z pandemią zmarło już 9 821 osób. W przeliczeniu na jednego mieszkańca, wskaźnik wypada bardzo niekorzystnie i jest najgorszy na świecie.

26.07.2020 Koronawirus: coraz trudniejsza sytuacja w Australii

Wiktoria, to drugi co do liczby ludności stan w Australii. Tylko w ciągu ostatniej domy zanotowano 459 nowych przypadków koronawirusa. Poprzedniej doby ten niekorzystny wskaźnik wyniósł 357 nowych chorych. Jest to drugi, co do wielkości wynik, jaki Australia osiągnęła od czasu wybuchu pandemii.

Lider stanu, Daniel Andrews stwierdził, że ostatniej doby zanotowano niestety 10 przypadków śmiertelnych. W historii Australii jest to największy wskaźnik dobowy.

Zdaniem premiera Andrewsa, głównym powodem tak znaczącego wzrostu liczby zakażeń są miejsca pracy. Na czele listy, gdzie Covid-19 najszybciej się rozwija, pozostają placówki opieki nad seniorami, budynki służby zdrowia, hurtownie, rzeźnie, chłodnie i magazyny.

Według lidera stanu Wiktoria, wiele zależy od samych obywateli. To, co wzbudza niepokój, to fakt, że nawet po zaobserwowaniu niepokojących objawów, Australijczycy nie udają się do lekarza, tylko ignorują możliwość zakażenia i dalej chodzą do pracy.

Władze stanowe starają się zapanować nad sytuacją. Ostatnie doby wykonano 45 tysięcy testów na obecność nowego, groźnego wirusa. W porównaniu z innymi państwami w regionie, nie ma tak tragicznych wskaźników. Istnieje jednak obawa, że druga fala może wymknąć się spod kontroli.

Cały stan jest praktycznie zamknięty. Nie ma możliwości podróżowania do innych części Australii. Maseczki są obowiązkowe, a za jej brak grożą wysokie grzywny.

26.07.2020 Koronawirus: Wielka Brytania nakłada kwarantannę na powracających z Hiszpanii

Szef dyplomacji Wielkiej Brytanii, Dominic Raab potwierdził, że ze względów pandemicznych na wszystkich powracających z Hiszpanii będzie nakładana obowiązkowa dwutygodniowa kwarantanna. Wywołało to już gniew turystów i dezorientację.

Sama decyzja zapadła wczoraj, tuż przed północą. Brytyjczycy przebywający w Hiszpanii nie mieli czasu na reakcję, gdyż obostrzenie zaczęło obowiązywać dokładnie o północy.
Raab bronił decyzji argumentując, że jest to skutek nagłego wzrostu liczby nowych przypadków koronawirusa/Covid-19, które zanotowano właśnie w Hiszpanii.

Decyzja ta już wywołała burzę. Minister zdrowia w Gabinecie Cieni, z ramienia Partii Pracy, Jonathan Ashworth oskarżył rząd o niweczenie planów wypoczynkowych Brytyjczyków. Poza tym, już analitycy piszą, że to poważny cios dla próbującej się odbudować hiszpańskiej branży turystycznej.

W ciągu ostatnich kilku tygodni sytuacja w Hiszpani stawała się coraz trudniejsza. Władze ponownie zarządziły noszenie maseczek. W Barcelonie natomiast wzywa się ludność do pozostania w domach. W sumie zachorowało 290 tysięcy osób, z czego zmarło niestety ponad 28 tysięcy chorych.  

Wcześniej Norwegia podjęła decyzję o nałożeniu 10-dniowej kwarantanny dla powracających z Hiszpanii. Francja natomiast odradza wyjazd do niektórych regionów Katalonii.

Hiszpania już mówi o ekonomicznej katastrofie. 20% turystów, którzy w 2019 r. przybyło do hiszpańskiego państwa, pochodziło z Wielkiej Brytanii. Nawet jeśli po zniesieniu niektórych obostrzeń na początku lata była nadzieja na ożywienie i odrobienie strat, to ostatnia decyzja Londynu już jest traktowana jak cios ostateczny.

25.07.2020 Boliwia po raz drugi odracza wybory

Pandemia koronawirusa w wielu państwach wciąż nie wyhamowała. Rośnie liczba zakażonych oraz zmarłych niestety. Najgorsza sytuacja jest w Stanach Zjednoczonych, Indiach i Ameryce Łacińskiej/Południowej.

Coraz więcej chorych notuje Boliwia. Przyjmuje się, że nie nastąpił jeszcze szczyt zachorowań. Ma to swoje przełożenie na służbę zdrowia, która jest coraz bardziej słaba. Władze z obawy o dalszy rozwój sytuacji, już po raz drugi odraczają wybory parlamentarne.

Pierwszy termin wyborów parlamentarnych ogłoszony został na maj 2020 r. Jednakże ze względu na pandemią oraz liczne i bolesne pandemiczne obostrzenia, termin przesunięto na 18 października 2020 r.

Według ostatnich analiz epidemiologów, szczyt zachorowań w Boliwii może mieć miejsce pod koniec sierpnia, lub na początku września 2020 r. Istnieje też obawa, że po szczycie może nastąpić druga fala zakażeń. Ze względu na te prognozy, władze ponownie podjęły decyzję o odroczeniu głosowania. Boliwijskie władze chcą zorganizować wybory w czasie, który będzie dla obywateli najbezpieczniejszy.

Dwa tygodnie temu, tymczasowa głowa boliwijskiego państwa, którą jest Jeanine Anez, uzyskała pozytywny wynik na obecność koronawirusa.

Obecnie w Boliwii zanotowano ponad 65 tysięcy zakażeń. Spośród chorych na Covid-19 zmarło już 2 407 osób. Na terenie południowoamerykańskiej Boliwii mieszka nieco ponad 11 milionów mieszkańców.



Źródło: Flaga Boliwii, https://pl.wikipedi a.org /wiki/B oliwia#/m edia/Plik :Flag_of_Bo livia.svg, [dostęp dn. 25.07.2020]; domena publiczna.


Źródło: Herb Boliwii, https://pl.wikip edia.org/wi ki/Boliwi a#/media/P lik:Coat_o f_arms_o f_Boli via.svg, [dostęp dn. 25.07.2020]; domena publiczna.

25.07.2020 Australia usztywnia stanowisko ws. Morza Południowochińskiego



Źródło: Kolorem zielonym zaznaczono „linię dziewięciu kresek”, https://upload .wikimedia.o rg/ wikipedia/ commons/c/c e/ 9_ dotted_ line .png, [dostęp dn. 25.07.2020]; domena publiczna.

Jak podaje BBC, Australia w sposób formalny odrzuciła wszelkie roszczenia terytorialne, jakie Chińska Republika Ludowa ChRL rościła wobec Morza Południowochińskiego. Tym samym, australijska pozycja zbliżyła się do tej, którą prezentują Stany Zjednoczone.

Rząd Australii swoje stanowisko wyraził w oficjalnej deklaracji przesłanej do Organizacji Narodów Zjednoczonych ONZ. Czytamy w deklaracji, że chińskie roszczenia, które praktycznie obejmują cały akwen morski, nie mają żadnej podstawy prawnej. Do chwili obecnej Pekin nie odpowiedział na to stanowisko.

Deklaracja australijska pojawia się po tym, jak administracja waszyngtońska, chińskie działania uznały za „niezgodne z prawem”.

To, co wzburzyło społeczność międzynarodową, a zwłaszcza państwa położone w akwenie Morza Południowochińskiego, to „polityka faktów dokonanych” jaką Pekin stosował. Chińskie władze nie ograniczały się tylko do deklarowania, że dany obszar do nich zależy, lecz także na budowaniu baz wojskowych, na specjalnie tworzonych sztucznych wyspach. Tym samym, obszar wyłącznej strefy ekonomicznej oraz strefy morskiej ChRL zaczął się powiększać, kosztem sąsiadów. Największymi adwersarzami Chin w obszarze wspomnianego akwenu są Brunei, Malezja, Filipiny, Tajwan oraz Wietnam. Od pewnego czasu rosło napięcie w regionie oraz liczba groźnych dla ładu incydentów.

Pekin zajmuje na Morzu Południowochińskim kontrowersyjny obszar określany mianem: „linii dziewięciu kresek”, albo „linią dziewięciu kropek”. Jest to linia demarkacyjna na Morzu, która określa wszelkie terytorialne roszczenia (adwersarze mówią o „linii krowiego języka”). W sumie ma obejmować nawet 90% całego morskiego akwenu. Żeby ugruntować swoją pozycję hegemona w regionie, Pekin stosuje politykę faktów dokonanych: buduje sztuczne wyspy z bazami wojskowymi na spornych obszarach oraz przeprowadzania manewry oraz patrole.
Morze Południowochińskie ma olbrzymie znaczenie. To jedna z ważniejszych tras żeglugowych dla kontenerowców. Poza tym, na tym akwenie znajdują się bogate złoża surowców naturalnych. Nie zapominajmy również o łowiskach. W 2016 r. zapadł wyrok międzynarodowego trybunału, który stwierdził, że Pekin nie ma historycznych praw do Morza.

21.07.2020 Historyczny „deal” w Unii Europejskiej



Źródło: Flaga Unii Europejskiej, https://pl.wikipedia.org /wiki/ Unia_Europejska#/ media/Plik: Flag_ of_ Europe. svg, [dostęp dn. 17.07.2020]; domena publiczna.

Takim określeniem, Przewodniczący Rady Europejskiej, Charles Michel określił zakończone negocjacje dotyczące ram budżetowych Unii Europejskiej na lata 2021-2027. Same negocjacje były bardzo burzliwe. Ostatecznie przyjęto mechanizmy, które mają uratować europejską gospodarkę od kryzysu wynikającego z pandemii i przymusowym zamrażaniu państw.

Pięć dni. Tyle czasu liderzy 27 państw członkowskich Unii Europejskich potrzebowali, aby ustalić szczegóły planu ratunkowego. Rekord z Nicei w 2000 r. nie został jednak pobity.
Celem ma być stymulacja gospodarek członków, by jak najszybciej wyjść z popandemicznego kryzysu. Początkowo szczyt unijny był zaplanowany na 2-3 dni. Przedłużenie rozmów dowodzi, że negocjacje były trudne.

Zawarte porozumienie bardzo szybko będzie miało konsekwencje. Komisja Europejska niemal natychmiast zacznie zbierać miliardy euro z rynków kapitałowych, by sprostać wszystkim wyzwaniom, przed którymi nowy budżet UE stoi.

Przewodniczący Rady Europejskiej, Charles Michel już nazwał porozumienie mianem „kluczowego momentu dla Europy”.

Faktem jednak jest, że przed wszystkimi uczestnikami negocjacji, ich porażka postawiłaby pod znakiem zapytania sens istnienia samej Unii Europejskiej. W dobie kryzysu wynikającego z pandemicznych obostrzeń, tylko wspólna solidarność mogłaby ponownie nadać integracji impuls.

Już od kilku lat UE zmagała się z gospodarczym kryzysem, który miał bezpośrednie przełożenie na strefę euro. Dodatkowym symptomem kryzysu integracji był Brexit, czyli wystąpienie z unijnych struktur jednego z jej ważnych członków, czyli Wielkiej Brytanii.

Uznaje się, że za szybkim wynegocjowaniem przyszłego budżetu stali zwłaszcza dwaj europejscy przywódcy: prezydent Francji, Emmanuel Macron, oraz Kanclerz Republiki Federalnej Niemiec, Angela Merkel.

Założenia są ambitne. Unijny budżet na lata 2021-27 został ustalony na poziomie 1,1 biliona EUR. Obok ma istnieć fundusz naprawczy w kwocie 750 miliardów EUR. Wszystko, by wydobyć Europę z kryzysu, nie widzianego od zakończenia II wojny światowej.

Polska w ramach nowego budżetu ma otrzymać niebagatelną kwotę 750 miliardów PLN
20.07.2020 Brytyjczycy oskarżają Chiny o łamanie praw człowieka



Źródło: Przedstawiciel ludności ujgurskiej, https:// en.wikipedia. org/wiki/ Uyghurs#/ media/ File: Uyghur_ man_ kashkar.jpg, [dostęp dn. 20.07.2020]; Attribution-ShareAlike 2.0 Generic (CC BY-SA 2.0).

Wielka Brytania oskarża Chińską Republikę Ludową ChRL o „rażące łamanie praw człowieka”. Chodzi o los samych obywateli. Ujgurzy to mieszkańcy Chin, którzy w przeważającej większości są muzułmanami. Od dłuższego czasu ich los jest elementem krytyki chińskich władz.

Z oficjalnymi oskarżeniami wystąpił niespodziewanie szef brytyjskiej dyplomacji, Dominic Raab. Co więcej, nie wykluczył, że w związku ze skalą łamania praw człowieka, możliwe są sankcje skierowane przeciwko reżimowi w Pekinie.

Raab w wywiadzie dla BBC nie krył emocji. Jego zdaniem jest nie do zaakceptowania, by wykorzystywać organa państwa w celu dyskryminacji określonej wspólnoty etnicznej i religijnej. Jako przykład podał doniesienia o szerokiej akcji sterylizacji Ujgurów. Brytyjski sekretarz spraw zagranicznych zapowiedział współpracę z sojusznikami, w celu wzmożenia presji na Chiny i ochronę praw ujgurskiej ludności.

Niemal natychmiast przyszła odpowiedź ze strony ambasady chińskiej w Londynie. Całkowicie odrzucono oskarżenia o rzekomym tworzenie obozów koncentracyjnych dla Ujgurów, w regionie Sinciang. Ambasador Liu Xiaoming stwierdził w wywiadzie dla BBC, że nie ma żadnej dyskryminacji. Wszelkie przemycone nagrania z Chin, zdaniem ambasadora nic nie wnoszą, gdyż nie ma wystarczających szczegółów umożliwiających określenie, gdzie zostały zrobione, ani kogo przedstawiają.

Faktem jednak jest, że miejsca odosobnienia w regionie Sinciang, gdzie Ujgurzy głównie zamieszkują, są tworzone. Zdaniem Pekinu są to jedynie obozy reedukacyjne, mające pomóc w asymilacji i zdobywaniu potrzebnych kompetencji zawodowych. Kiedy wybuchła afera, Pekin zaprzeczał istnieniu jakichkolwiek obozów, a następnie tłumaczył, że są to miejsca służące do zwalczania wszelkich zjawisk o charakterze terrorystycznym.

Organizacja Narodów Zjednoczonych ONZ podjęła decyzję o przeprowadzeniu śledztwa w sprawie sytuacji kobiet ujgurskich. Chodziło o doniesienia dotyczące rzekomych przymusowych sterylizacji. Kobietom miano również udostępniać za darmo środki antykoncepcyjne. Wszystko w celu odgórnej kontroli populacji w regionie Sinciang.

19.07.2020 Protesty w Izraelu



Źródło: Premier Izraela Benjamin Netanyahu, https://pl. wikipedia. org/ wiki/ Binjamin_ Netanjahu#/ media/ Plik: Benjamin_ Netanyahu_ 2018.jpg, [dostęp dn. 19.07.2020]; domena publiczna.

Przez Państwo Izrael przetoczyła się ostatnio fala protestów. Premier tego państwa, Benjamin Netanyahu ponownie stanął przed sądem. Ma to związek z zarzutami korupcyjnymi. Sam proces był wstrzymany w związku z pandemią koronawirusa. Sama sprawa mocno rozgorączkowała izraelską opinię publiczną. Widać to wyraźnie na ulicach miast, gdzie ostatnio zbierali się demonstranci.

Benjamin Netanyahu, który od lat kieruje rządem Izraela, zmaga się z zarzutami o charakterze korupcyjnym. Sam proces był wstrzymany przez ponad dwa miesiące. Miało to związek z sytuacją pandemiczną w kraju. Demonstranci, którzy wyszli na ulicę, nie są zadowoleni, że państwem kieruje oskarżony o tak poważne przestępstwa. Pojawiają się też zarzuty, że Netanyahu słabo radzi sobie w walce z koronawirusem/Covid-19.

Rzecznik izraelskiej prokuratury stwierdził, że w ostatnim posiedzeniu premier nie wziął udziału. Omawiano wtedy kwestie techniczne samego procesu i obecność nie była obowiązkowa.
Netanyahu to pierwszy urzędujący premier, który stanął przed sądem jako oskarżony. Podczas ostatniego posiedzenia w maju 2020 r., premier odrzucił wszelkie oskarżenia przeciwko niemu. Akt oskarżenia dotyczy takich przestępstw jak korupcja, przekupstwo, oszustwo i naruszenie zasad zaufania publicznego.

Premier ma obecnie 70 lat. W listopadzie 2019 r. usłyszał zarzuty. Wśród oskarżeń są takie negatywne działania jak przyjmowanie drogich prezentów przedsiębiorców-milionerów oraz koncesje dla potentatów medialnych w zamian za przychylne komentarze.

Trzy miesiące temu Netanyahu zawarł umowę koalicyjną z głównym rywalem politycznym, Bennym Gantzem. Podczas trzech kampanii wyborczych roku 2019, polityczna temperatura w Izraelu skupiała się wokół rywalizacji między tymi politykami.

Nowy rząd kierowany przez Netanyahu skupił się na walce z pandemią. Nie udało się to niestety. Rośnie liczba zakażonych, tak samo jak bezrobotnych, którzy padli ofiarą pandemicznych obostrzeń. Gniew społeczny skutkował tym, że niemal codziennie odbywają się antyrządowe demonstracje.

Za przestępstwa, które Netanyahu rzekomo popełnił, grozi mu wieloletnie pozbawienie wolności.
18.07.2020 Koronawirus: Coraz trudniejsza sytuacja w Ameryce Łacińskiej



Źródło: Obszar Ameryki Łacińskiej, https://en. wikipedia. org/wiki /Latin_ America#/ media/ File: Latin_ America_ (orthographic _projection ).svg, [dostęp dn. 18.07.2020]; Attribution-ShareAlike 3.0 Unported (CC BY-SA 3.0).

Coraz trudniejsza sytuacja ma obecnie miejsce w Ameryce Łacińskiej. Walka z pandemią koronawirusa, która wywołuje groźną chorobę płuc Covid-19, jest coraz trudniejsza. Systemy służby zdrowia poszczególnych państw są na skraju załamania.

Zgodnie z ostatnimi danymi, liczba ofiar śmiertelnych na obszarze Ameryki Łacińskiej przekroczyła już 150 tysięcy. Światowa Organizacja Zdrowia WHO nie ma jednak dobrych wieści. Nie nadszedł jeszcze szczyt zachorowań. To może oznaczać tylko jedno. Wciąż będzie rosnąć liczba nowych chorych, jak również wskaźnik śmiertelności niestety.

WHO w swoich analizach zaznacza, że szczyt zachorowań w Ameryce Łacińskiej powinien nastąpić w przyszłym miesiącu.

Najtragiczniejsza sytuacja jest obecnie w Brazylii. Około 2 miliony mieszkańców już ma potwierdzone zachorowanie na koronawirusa/Covid-19. W sumie śmierć już poniosło ponad 75 tysięcy chorych. Dane statystyczne, tylko w przypadku Stanów Zjednoczonych są tragiczniejsze. Nigdzie indziej na świecie nie ma tak złych wskazań.

Zła sytuacja jest również w Peru. W sumie zachorowało na nową groźną chorobę ponad 340 tysięcy osób. Władze wyznaczyły nowego ministra zdrowia, by zapanował nad sytuacją. Nie zmienia to faktu, że sytuacja jest coraz gorsza, a kryzys nabiera coraz większego rozpędu.

Zła sytuacja ma miejsce również w takich krajach Ameryki Łacińskiej, jak Meksyk i Chile, gdzie pandemia zbiera coraz większe żniwo.

18.07.2020 Protesty w Sudanie



Źródło: Godło Sudanu, https:// pl.wikipedia .org/ wiki/ Sudan#/ media/ Plik: Emblem_ of_Sudan .svg, [dostęp dn. 18.07.2020]; domena publiczna.

Republika Sudanu to państwo w Afryce, położone nad Morzem Czerwonym. To 16. co do wielkości państwo na świecie, które zamieszkuje ponad 37 milionów mieszkańców. Ostatnio przez ten kraj przetoczyły się protesty. W ten sposób demonstranci chcieli wykazać niezadowolenie z reform, które już zostały ogłoszone mianem antyislamskich.

Zdecydowana większość mieszkańców to muzułmanie/sunnici. Ponad 91% obywateli przyznaje się do tej religii. Około 4,6% to chrześcijanie, zaś 2,7% wierzy w tradycyjne bóstwa.
W ostatnich dniach doszło do protestów. Na jednym z banerów można było przeczytać, że „Chartum to nie Nowy Jork”. Niezadowolenie wybuchło po tym, jak rząd centralny przeforsował nowe prawo.

Na ulice sudańskiej stolicy wyszli głównie zwolennicy wprowadzenia prawa szariatu, czyli takich przepisów, które byłyby zgodne z islamskimi naukami. Władze centralne wprowadziły prawo, które umożliwia przedstawicielom innych religii na picie alkoholu w odosobnieniu, co w Islamie jest niedozwolone (muzułmanów dalej obowiązuje zakaz). Poza tym, wprowadzono prawo, które pozwala na apostazję, czyli ogłoszenie iż nie jest się dalej członkiem danej wspólnoty religijnej – już nie będzie groziła za to kara śmierci. Natomiast popularna w krajach muzułmańskich kara chłosty, została zakazana. Kobietom natomiast pozwolono podróżować z dziećmi bez zgody mężczyzny, od którego jest zależna.

W 2019 r., po wielu latach rządów obalony został długoletni przywódca, którym był Umar Hasan Ahmad al-Baszir. Nowe władze podjęły się przeprowadzenia szeroko zakrojonych reform. Kierunek reform nie spodobał się jednak najbardziej proreligijnym działaczom.

Jak podaje BBC i AFP, demonstranci nieśli banery z napisami: „Boże prawa nie zostaną zastąpione”, i „Nie dla sekularyzacji”. Gros odezw było skierowanych przeciwko premierowi kraju, którym jest Abdalla Hamdok. Również na celowniku demonstrantów był minister sprawiedliwości, którego oskarża się o to, że był architektem wprowadzanych zmian, Nasredeen Abdulbari.
Surowe prawo islamskie zostało wprowadzone w Sudanie w latach 80. XX w. To skutkowało wieloletnią wojną domową i secesją Sudanu Południowego w 2011 r., gdzie większość mieszkańców to chrześcijanie lub wyznawcy tradycyjnych wierzeń.

17.07.2020 O czym podyskutują unijni liderzy?



Źródło: Flaga Unii Europejskiej, https://pl.wikipedia.org /wiki/ Unia_Europejska#/ media/Plik: Flag_ of_ Europe. svg, [dostęp dn. 17.07.2020]; domena publiczna.

Przed nami kolejny unijny szczyt. Przywódcy państw członkowskich Unii Europejskich rozpoczynają nową falę rozmów i negocjacji. Wszyscy spodziewają się, że celem ma być opracowanie planu naprawy europejskiej gospodarki, po ciosie, jakim był koronawirus, pandemia i przymusowe „zamrażanie” państw.

Właśnie dziś przywódcy państw członkowskich UE spotkają się, by omówić plan ratunkowy dla gospodarek. Jest to pierwsze spotkanie „twarzą w twarz’ od czasu wybuchu pandemii. W tym czasie kraje i ich gospodarki były „zamrożone”. Wszystko w celu powstrzymania rozprzestrzeniania się koronawirusa. Teraz wielu obawia się, co z gospodarkami może się stać.
Liderzy z 27 państw (już bez Wielkiej Brytanii) spotkają się w Brukseli. Prezydent Francji, Emmanuel Macron stwierdził, że: „To chwila prawdy i ambicji dla Europy”. Wszystko odbija się o zakres i poziom funduszu ratunkowego.

Zdaniem dziennikarzy, największe niezadowolenie i sprzeciw mają płynąć z Niderlandów i Węgier.

Obecne negocjacje dotyczą budżetu na lata 2021-2027. Jest on szacowany na kwotę około biliona EUR. Dodatkowo ma zostać stworzony fundusz naprawczy o wartości 750 miliardów EUR. Beneficjentami mają być głównie kraje południowej Europy, gdyż to one najciężej doświadczyły skutki obecnej pandemii.

Dzisiejsze spotkanie jest wyjątkowe. Nie tylko chodzi o rangę uczestników i poruszonych tematów, lecz także zastosowane środki bezpieczeństwa. Pokoje do rozmów, słuchawki, akcesoria – wszystko zostało zdezynfekowane. Dziennikarze natomiast nie mogą bezpośrednio przebywać w miejscu prowadzonych negocjacji budżetowych. Spotkanie ma trwa do jutra, z możliwością przedłużenia do niedzieli.

Jak podają dziennikarze z agencji Reutera, obecna gra jest o wysoką stawkę. Europejskie gospodarki złapały ostrą zadyszkę. Jesienią ma dojść do poważniejszego krachu. To, co zostanie teraz wynegocjowane, może okazać się ratunkiem przed spodziewaną recesją.

Pojawiają się niepokojące głosy o przyszłość UE, która wciąż nie przemogła kryzysu wynikającego z Brexitu i napływu migrantów. Z tego powodu wszyscy marzą, by w świat wysłać sygnał, że Europa jest zjednoczona w dobie poważnego zagrożenia dla jedności.

17.07.2020 Koronawirus: Indie wskakują na niechlubne podium…



Źródło: Wizualizacja koronawirusa, https://pl.wikipedia.org/ wiki/ Pandemia_ COVID-19# /media/ Plik:2019 -nCoV -CDC -23312.png, [dostęp dn. 17.07.2020]; domena publiczna.

ak podaje agencja Reutera właśnie dziś, 17 lipca 2020 r., Republika Indii dołączyła do grupy państw, które odnotowały już ponad 1 milion zachorowań na nowego, groźnego koronawirusa, wywołującego śmiertelną chorobę Covid-19.

Wcześniej Brazylia i Stany Zjednoczone przekroczyły smutną granicę miliona chorych. To, co najgorzej wpłynęło na sytuację w Indiach, to nieprzestrzeganie zasad i rozprzestrzenienie koronawirusa na obszary małych miejscowości oraz bardziej oddalonych wsi.

Eksperci zauważają, że milion chorych w kraju, który liczy 1,3 miliarda mieszkańców, to niezbyt duży wskaźnik. Jednakże obawy wiążą się z niewydolną służbą zdrowia, „pełzaniem” wirusa przez następne lata oraz poziomem śmiertelności.

System opieki zdrowotnej już jest na krawędzi wytrzymałości. Planowane zwiększenie liczby wykonywanych testów może jeszcze bardziej obciążyć system i zapewne skutkować nagłym skokiem w statystykach zachorowań.

W ostatnich tygodniach koronawirus w Indiach przybrał na sile. Jest to pokłosie pojawienia się pandemii poza wielkimi aglomeracjami. Szybkość rozprzestrzeniania się jest większa, niż w Federacji Rosyjskiej, gdzie sytuacja też nie należy do najlepszych.

Władze Indii podjęły decyzję o wprowadzeniu nowych obostrzeń i procedur zaradczych wobec rozwoju pandemii. Szczególnie kilka stanów budzi zaniepokojenie, stąd zwiększone środki bezpieczeństwa tam wprowadzone. Chodzi zwłaszcza o rolniczy Bihar oraz centrum technologiczne w Bengaluru. Liczba nowych potwierdzonych przypadków rosła tam najszybciej.
Tylko dziś potwierdzono 34 956 nowych przypadków. W sumie zachorowało 1 003 832 osoby. Zmarło niestety aż 25 602 obywateli. W Stanach Zjednoczonych jest już ponad 3,6 miliona przypadków z potwierdzeniem koronawirusa. W Brazylii ten odsetek to już ponad 2 miliony przypadków. Oba kraje mają jednak znacznie mniejszą liczbę mieszkańców niż Indie.

Specjaliści twierdzą, że szczyt zachorowań w Indiach nastąpi dopiero za kilka miesięcy. Nie da się powstrzymać pandemii. Można jedynie racjonalnie alokować szpitalne łóżka i zmniejszyć poziom śmiertelności na Covid-19. Ostra blokada wprowadzona w marcu 2020 r. tylko opóźniła rozprzestrzenianie choroby. Największą wadą ma być system opieki zdrowotnej: niedofinansowany i ze zbyt małą liczbą służby medycznej.

12.07.2020 Malijski Trybunał Konstytucyjny został rozwiązany



Zdjęcie: Prezydent Mali, Ibrahim Boubacar Keita,
https://pl .m. wikipedia.org/ wiki/ Plik:Ibrahim_ Boubacar_ Ke%C3%AFta_ au_Parlement_ europ%C3%A9 en_Strasbourg_ 10_ d%C3%A9cembre_ 2013_01.jpg, [dostęp dn. 12.07.2020]; Claude Truong-Ngoc / Wikimedia Commons - cc-by-sa-3.0.

Ostatnie dni w Mali były trudne. Przez kraj przetoczyły się społeczne niepokoje. Prezydent tego kraju, którym jest Ibrahim Boubacar Keita podjął decyzję o rozwiązaniu kluczowego dla władzy sądowniczej Trybunału Konstytucyjnego. Nie wiadomo do końca jak to wpłynie na podniesioną temperaturę wśród malijskiego społeczeństwa.

Prezydent Keita licz na to, że wspomniany ruch uspokoi obywateli. Jest to pokłosie ostrych społecznych wystąpień sprzed dwóch dni. Wtedy to śmierć na ulicach malijskich miast poniosły aż cztery osoby.

Głowa państwa stwierdziła, że nie zamierza tolerować tak dużej dawki przemocy w tym afrykańskim państwie.

Kontrowersje wynikały z decyzji samych sędziów. Członkowie trybunału unieważnili wyniki wyborów parlamentarnych z marca 2020 r. To zaś nie spodobało się prezydentowi Mali. Pojawiają się też głosy, by sam Keita zrezygnował z zajmowanego stanowiska.

Krytycy obecnej głowy państwa podkreślają, że lista niepowodzeń Keity jest bardzo duga. Nie dość, że nie był w stanie zorganizować transparentnych wyborów, kraj dalej tkwi w kryzysie gospodarczym, to jeszcze daleka droga do zakończenia rebelii i wojny z islamskimi fundamentalistami na północy kraju.

Opozycja jest obecnie silna. Skonsolidowała się wokół konserwatywnego Imama, Mahmouda Dicko. Tenże nalega na głębsze reformy, pomimo ustępstw Keity. Dicko proponuje utworzenie rządu jedności na trudne czasy.

Wczoraj wieczorem prezydent wystąpił z orędziem telewizyjnym do narodu. Wtedy do poinformował o skróceniu kadencji członków trybunału. W przyszłym tygodniu mają zostać mianowani nowi sędziowie. Ich zadaniem będzie zreformowanie systemu sądowniczego i znalezienie rozwiązania wynikającego z niejasności wokół ostatnich wyborów parlamentarnych.

Zdaniem władz, protesty z 10 lipca, które ogarnęły stolicę Bamako, pociągnęły za sobą aż cztery ofiary śmiertelne. Po tych wydarzeniach, zarówno prezydent, jak i premier Boubou Cissé zapewnili, że chcą dojść do porozumienia ze wszystkimi stronami sporu. Opozycja jednak skarżyła się, że jej biura zostały przez członków służb bezpieczeństwa splądrowane, a niektórzy opozycyjni liderzy zatrzymani. Atmosfera w kraju nie sprzyja nawiązania porozumienia.

Piątkowe demonstracje były trzecimi z kolei od czerwca 2020 r. Społeczne niezadowolenie wybuchło po tym, jak się okazało, że ustępstwa prezydenta są zbyt skromne. Opozycja nie zgodziła się na porozumienie z głową państwa.

11.07.2020 Singapur po wyborach



Zdjęcie: Premier Singapuru, Lee Hsien Loong, https://pl.wikipedia. org/wiki/Lee_Hsien_Loong#/ media/Plik: Lee_ Hsien_ Loong_ at_the_ World_ Economic_ Forum_on_ East_ Asia,_ Jakarta,_Indonesia_-_20110612.jpg, [dostęp dn. 11.07.2020]; Attribution-ShareAlike 2.0 Generic (CC BY-SA 2.0).

Dnia 10 lipca 2020 r. miały miejsce wybory parlamentarne na obszarze państwa-miasta o nazwie: Republika Singapuru. Mieszkańcy wybierali swoich przedstawicieli do czternastego Parlamentu Republiki, od czasu ogłoszenia niepodległości w 1965 r., od Wielkiej Brytanii i Malezji.

Partia rządząca nie odniosła jednak tak spektakularnego sukcesu jak wcześniej. Już są pewne opóźnienia w ogłoszeniu pełnych wyników. Wynik wyborczy zdaniem analityków może skutkować poważnymi zmianami w funkcjonowaniu państwa-miasta. Singapur to międzynarodowe centrum biznesowe i wielu zastanawia się jakie będą konsekwencje na przyszłość.

Partia Akcji Ludowej PAP zdobyła 83 z 93 mandatów do przejęcia. Według wszelkich międzynarodowych standardów to niebywały sukces. Jednakże w singapurskiej rzeczywistości politycznej liczą się także inne wskaźniki.

Zwłaszcza dwa są istotne. W liczbach bezwzględnych, PAP uzyskał mniej głosów poparcia wśród mieszkańców. Zauważa się, że znacznie mniej osób zagłosowało na dominanta, niż to było w przeszłości. Poza tym, aż 10 mandatów dla opozycji to rekord. Nie było w historii podobnej sytuacji.

Procentowo na PAP zagłosowało 61,24% głosujących, czyli ponad 1,5 miliona osób. Spadek w porównaniu z poprzednimi wyborami wynosi aż 8,62%.

Premier Lee Hsien Loong zaznaczył, że wynik to poważny sygnał dla rządu. Jego zdaniem, Singapurczycy, zwłaszcza najmłodsi, chcą większej obecności opozycji, a co za tym idzie, większej różnorodności w parlamencie.

Dominacja PAP na singapurskiej scenie politycznej jest oczywista. Wystarczy przeanalizować niepodległe dzieje miasta-państwa. To skutkowało przewidywalnością i stabilnością oraz niespotykanym w regionie rozwojem. Pozycja Singapuru jako finansowe i biznesowe centrum jest niekwestionowana.

W tak małym państwie, spadek poparcia dla PAP może mieć poważne konsekwencje. Premier obawiając się dalszego spadku popularności swojej partii może chcieć przyjąć niektóre rozwiązania forsowane przez formacje opozycyjne. Pojawiają się komentarze, że Lee Hsien Loong może chcieć ograniczać zatrudnienie obcokrajowców, czy zmieniać obecną politykę prospołeczną. Chodzić może zwłaszcza o ochronę miejsc pracy dla mieszkańców i wsparcie dla najuboższych członków singapurskiej społeczności.

10.07.2020 Przełomowy wyrok Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych



Źródło: Sporne obszary Oklahomy, https:// commons. wikimedia. org/ wiki/ File: Okterritory. png, [dostęp dn. 10.07.2020]; Attribution-ShareAlike 3.0 Unported (CC BY-SA 3.0).

Zapewne do historii przejdzie wyrok jaki dziś zapadł. Zgodnie z amerykańskim systemem prawnym, niespodziewany precedens w sprawie, która dotyczyła przestępstwa gwałtu, może mieć znaczenie dla całego kraj.

Sprawa trafiła do Sądu Najwyższego poprzez wyrok z 1997 r., kiedy to Jimcy McGirt usłyszał wyrok w sprawie gwałtu. Ponieważ kontrowersje wynikały z relacji władzy federalnej do kwestii zarządzania rezerwatami przez rdzennych mieszkańców tych ziem, ostatnie słowo należało właśnie do Sądu Najwyższego.

Sąd Najwyższy orzekł, że około połowa stanu Oklahoma należy do rdzennych Indian. Jednocześnie uchylono zaskarżony wyrok o gwałt sprzed 23 lat. Sędziowie nie byli jednomyślni. Wynik wyniósł 5:4.

Decyzja jest oczywista: wschodnia część stanu wraz z drugim, co do wielkości miastem, czyli Tulsą, należy uznać za część rezerwatów. Skazany w pozwie przytoczył historyczne roszczenia ludu Muscogee (Creek) – na tym obszarze miał mieć miejsce gwałt.

Wyrok już ma status najdalej idącego wyroku na rzecz praw Indian w Stanach Zjednoczonych. Będzie miało to swoje głębokie konsekwencje. Indianie skazani przed sądami stanowymi za przestępstwa popełnione, jak się okazało na ziemi należącej do rezerwatów, będą mogli zażądać ponownego rozpatrzenia swoich spraw. W takich sytuacjach, tylko prokuratorzy federalni mogą ścigać za popełnione przestępstwa.

Pojawia się też problem podatków. Indianie mieszkający na ziemi od teraz należącej do rezerwatów będą mogli wnioskować o zwolnienie z niektórych obciążeń.

Jimcy McGirt nie ukrywał, że był winien gwałtu, lecz uważał, że to federalne organy, a nie stanowe, winny zajmować się jego sprawą. Sąd Najwyższy unieważnił jego wyrok. Teraz sprawa trafi ponownie na wokandę, lecz tym razem przed właściwy sąd federalny.

10.07.2020 Hagia Sophia zmienia status



Źródło: Hagia Sophia, https:// pl.wikipedia. org/ wiki/ Hagia_ Sophia#/ media/ Plik:Hagia_ Sophia_ Mars_ 2013. jpg, [dostęp dn. 10.07.2020]; Attribution-ShareAlike 3.0 Unported (CC BY-SA 3.0).

Bez wątpienia, jednym z najbardziej znanych obiektów tureckiej architektury jest położone w Stambule muzeum Hagia Sophia. Budynek uważany jest za perłę architektury i budownictwa pierwszego tysiąclecia naszej ery.

Właśnie dziś turecki sąd unieważnił decyzję z 1934 r. o utworzeniu z Hagii Sophii muzeum. W ten sposób umożliwiono ponowne przekształcenie budynku w meczet, tak jak miało to miejsce w przeszłości.

Hagia Sophia liczy sobie bez mała 1500 lat. Budynek powstał między 532 r. n. e., a 537 r. n. e., za czasów rządów cesarza bizantyjskiego, Justyniana I Wielkiego. Przez prawie milenium miała status katedry patriarszej, gdzie rezydował Patriarcha Konstantynopola. Po zdobyciu bizantyjskiej stolicy przez Turków w 1453 r., Hagia Sophia została przekształcona na meczet. W 1934 r. Mustafa Kemal Atatürk, w związku z przejściem Turcji na świecki charakter, podjął decyzję o utworzeniu w Hagii Sophii muzeum upamiętniające chrześcijańskie i muzułmańskie dzieje zabytku.

Hagia Sophia jest wpisana na światową listę dziedzictwa UNESCO. Organizacja ta wzywała tureckie władze do zaniechania tej decyzji i pozostawieniu w mocy uchwały z 1934 r., lub przynajmniej przedyskutowanie tegoż ruchu.

Jednakże do zmiany statusu nawoływał obecny przywódca, Recep Tayyip Erdogan. Jego głos w tej kwestii okazał się decydujący.

09.07.2020 Pogarsza się sytuacja pandemiczna w Afryce

Centrum Kontroli i Prewencji Chorób CDC na obszar afrykański wydał ostatnio niepokojące stanowisko. Ostrzega ono o pogarszającej się sytuacji pandemicznej w Afryce. Wzywa do wzmożenia działań w opanowaniu sytuacji pandemicznej.

Zdaniem Johna Nkengasonga, który kieruje w Afryce CDC, kontynent potrzebuje pilnie większej ilości testów. Poza tym, bezwzględnie trzeba przestrzegać przepisów o noszeniu maseczek.

W chwili obecnej, na kontynencie afrykańskim mamy już ponad pół miliona potwierdzonych przypadków koronawirusa/Covid-19. Tylko w ciągu ostatniego tygodnia wzrost nowych przypadków był rzędu aż 24%, co dowodzi szybkości rozprzestrzeniania się nowej groźnej choroby. Nkengasonga stwierdził, że „pandemia nabiera tempa”.

Zdaniem specjalistów to, co może pomóc to bezwzględne noszenie maseczek. Rządy winny restrykcyjnie zmuszać obywateli do stosowania się do wszystkich zaleceń. Jeśli do tego doda się umasowienie wykonywania testów, izolowanie chorych oraz poparcie ze strony wspólnot etnicznych, to sytuację można jeszcze uratować.

Jak podaje agencja Reutera, na obszarze Afryki potwierdzono 512 039 przypadków koronawirusa. Spośród chorych aż 11 915 osób niestety zmarło. Są to dane Światowej Organizacji Zdrowia WHO na dzień 09.07.2020 r. 71% zachorowań generuje obecnie pięć państw afrykańskich: Egipt, Nigeria, Republika Południowej Afryki RPA, Ghana i Algieria.

Trzeba jednak podkreślić, że większość analityków uważa te dane za mało wiarygodne. Wiele rządów ukrywa prawdziwe statystyki. W niektórych państwach systemy służby zdrowia są skromne lub nie ma ich wcale. To przekłada się na możliwości wykonywania testów. Bez tego, w wielu przypadków może nie być wiedzy, że symptomy są typowe dla Covid-19.

Innym problemem staje się łagodzenie obostrzeń. Rządy obawiają się teraz bardziej kryzysu gospodarczego aniżeli pandemii. Stąd obawa, czy w przypadku nagłego wzrostu zachorowań, słabe i niewydolne systemy opieki zdrowotnej nie rozpadną się.

09.07.2020 Koreańskie negocjacje

Obecnie oczy całego świata skupiają się na kwestii globalnej pandemii i coraz to nowych miejscach, gdzie radykalnie rośnie liczba zakażonych koronawirusem. Nie należy jednak zapominać, że problemy sprzed Covid-19 nie znikły. W związku z tym, toczą się one dalej niestety, lecz w cieniu globalnego zagrożenia pandemicznego.

Tym, czym żył bez wątpienia świat w 2019 r., była kwestia zagrożenia posiadania broni masowego rażenia przez komunistyczną Koreańską Republikę Ludowo-Demokratyczną KRL-D, zwaną potocznie Koreą Północną. Liderzy tego państwa pragnęli zdobyć technologię broni jądrowej oraz możliwości wystrzeliwania jej dzięki rakietom średniego i dalekiego zasięgu.

Marzenia Pjongjangu są jednak sprzeczne z interesami innych poważnych graczy w regionie, takimi jak Japonia, Stany Zjednoczone, czy Republika Korei (Korea Południowa). Posiadanie broni masowego rażenia przez tak mało przewidywalnego aktora stosunków międzynarodowych jest traktowane jako zagrożenie dla całego świata.

Stąd podejmowane próby wynegocjowania warunków zarzucenia przez Koreę Północną planów posiadania wspomnianej broni masowego rażenia. Zwłaszcza Korea Południowa, która bezpośrednio graniczy z komunistyczną KRL-D, ma w interesie powstrzymanie północnego sąsiada.

Ostatnio politycy z Republiki Korei zakomunikowali, że dla Stanów Zjednoczonych kluczem do rozwiązania kryzysu koreańskiego ma być stół negocjacyjny. Co ciekawe, w tym samym czasie Korea Północna wysłała wiadomość, że nie zamierza do tegoż stołu wracać.

W tym samym czasie, z wizytą w Seulu był zastępca Sekretarza Stanu, Stephen Biegun. Zdementował on doniesienia jakoby zabiegał o spotkanie z przedstawicielami Korei Północnej. Jednakże nie wykluczył on, iż w przyszłości do spotkania na wysokim szczeblu mogłoby dojść.

Biuro prezydenta Korei Południowej, którym jest Moon Jae-in podało, że „Biegun podkreślił znaczenie ponownego otwarcia dialogu z Koreą Północną” w trakcie swojej wizyty. Zastępca Sekretarza ma dziś udać się do Japonii. Celem jego wizyty w Azji ma być przekonanie sojuszników do podtrzymania nacisków na Pjongjang, by ten zrezygnował z marzeń o byciu nuklearną potęgą.
Widać, że Republika Korei dąży do pokojowego rozstrzygnięcia kryzysu. To właśnie Seul jest uważany za inicjatora spotkań Donalda Trumpa z Kim Dzong Unem. Pierwsze miało miejsce w 2018 r. w Singapurze, zaś drugie w 2019 r., w Wietnamie. Niestety dalsze prace, w stworzonych komisjach, nie powiodły się.

05.07.2020 Wybory na Dominikanie

Obywatele Republiki Dominikańskiej wybierają dziś swojego prezydenta. Początkowo wybory miały odbyć się w maju 2020 r., lecz ze względu na sytuację pandemiczną na świecie, przełożono je na 5 lipca 2020 r.

Przedwyborcze sondaże najwięcej szans dawały kandydatowi opozycyjnej Partii Rewolucyjnej PRM, Luisowi Abinaderowi. Aby wygrać, musiałby uzyskać ponad 50% ważnie oddanych głosów. Dominikańczycy wybierają dziś też swoich przedstawicieli do ciała ustawodawczego: 192 członków izby deputowanych oraz 32 senatorów.

Luis Abinader od początku jest uważany za faworyta wyścigu o prezydencki fotel. Ma on 52 lata i po raz drugi ubiega się o najważniejszy urząd w państwie. W 2016 r. uzyskał 34,98% ważnie oddanych głosów. Rodzina Abinadera pochodzi z Libanu, a on sam zdobył ekonomiczne wykształcenia na amerykańskim uniwersytecie. Zasiada w zarządzie rodzinnej firmy Grupo Abicor, która realizuje duże projekty turystyczne na Dominikanie. Cztery lata temu dostał się do drugiej tury wyborów prezydenckich, lecz o 27 punktów procentowych pokonał go ustępujący prezydent Danilo Medina. W połowie czerwca on i jego małżonka uzyskali pozytywny wynik na koronawirusa, co wstrzymało ich kampanijne plany.

Dominikana dość mocno odczuła obecną pandemię koronawirusa/Covid-19. W sumie jest ponad 35 tysięcy chorych, z których zmarło 775 osób.

Abinader skorzystał politycznie na dwóch kwestiach. Po pierwsze, rządząca Dominikańska Partia Wyzwolenia podzieliła się wewnętrznie. Po drugie, ustępujący prezydent Medina sprawuje urząd drugą kadencję z rzędu i nie może ponownie ubiegać się o najważniejsze stanowisko w kraju. Medina w tych wyborach popiera byłego ministra robót publicznych, którym był Gonzalo Castillo: ma 59 lat i był ministrem przez 7 lat; od 41 lat w polityce. Castillo jest bogatym biznesmenem, który wykształcenie zdobył w Kanadzie. Założył takie spółki jak: firma lotnicza Helidosa, czy pogotowie lotnicze Aeroambulancia.

Castillo musi jednak mierzyć się też z rozłamowcami, którzy poparli byłego prezydenta w latach 1996-2000 i 2004-2012, Leonela Fernándeza. Ma on 66 lat i 9 miesięcy temu opuścił partię rządzącą. Studiował na Dominikanie, lecz młodość spędził w Nowym Jorku. Jest prawnikiem, autorem publikacji oraz profesorem uczelnianym. W sondażach jest na trzecim miejscu.

Źródło: BBC.com.

05.07.2020 Sytuacja pandemiczna w Meksyku

Oczy światowej opinii publicznej skupiają się ostatnio na Ameryce Łacińskiej. Liczba chorych na Covid-19 z dnia na dzień się zwiększa. Niestety wraz z liczbą zachorowań, rośnie liczba przypadków śmiertelnych.

Ameryka Łacińska jest teraz „pustoszona przez koronawirusa”, jak zaznaczyli dziennikarze z BBC. Tylko w Meksyku liczba ofiar globalnej pandemii przekroczyła 30 tysięcy.

Ministerstwo zdrowia Meksyku podało, że liczba zgonów tylko z wczoraj to niestety aż 523 nowe przypadki. Razem już zmarło 30 366 chorych. Obecnie Meksyk awansował w przykrym rankingu państw, gdzie pandemia zabiła najwięcej osób, na piąte miejsce. Wyprzedził w tym przypadku Francję, gdzie zmarło ponad 29 tysięcy osób.

Wczoraj potwierdzono w Meksyku 6 914 nowych przypadków. W sumie już zachorowało 252 165 obywateli. Jednakże na ten kraj, jak i inne, które borykają się z niedofinansowaniem służby zdrowia, wylano gros krytyki w związku z niewystarczającą liczbą wykonanych testów. Stąd uważa się, że dane rzeczywiste mogą być znacznie tragiczniejsze od tych oficjalnie podawanych przez urzędników.

Dane jednak są bezlitosne. W tej części świata tylko Brazylia ma bardziej tragiczne wskaźniki. W brazylijskim państwie zanotowano 1,5 miliona przypadków koronawirusa i aż 64 tysiące ofiar śmiertelnych.

Pomimo tych tragicznych statystyk, rządy wielu państwa bardziej obawiają się globalnego kryzysu, aniżeli szybko rosnącej liczby ofiar nowej groźnej pandemii. Już w maju 2020 r. prezydent Meksyku, Andrés Manuel López Obrador zapowiedział odmrożenie gospodarki i wdrożenie działań mających ją szybko rozbudzić. Już w połowie czerwca tysiące robotników wróciło do swoich miejsc pracy. Na początku lipca zaś otwarte zostały pozostałe firmy, które uważano za nie najistotniejsze dla rozwoju gospodarczego.

Dwa dni temu, wiceminister zdrowia Hugo Lopez-Gatell stwierdził, że w przypadku zbyt szybkiego rozmrażania gospodarki liczba ofiar śmiertelnych może radykalnie wzrosnąć. Krytycy podkreślają, że Obrador popełnił dwa błędy: najpierw zbyt późno wprowadził obostrzenia, a teraz zbyt szybko je znosi.

02.07.2020 Protesty w Hong Kongu



Źródło: zdjęcie z sierpnia 2019 r.,
https://commons.wikimedia. org/wiki/File: Hong_Kong_ protests_-_Tsuen_ Wan_ March_-_ 20190825_-_ IMG_20190825_ 174648.jpg, [dostęp dn. 02.07.2020]; Attribution 2.0 Generic (CC BY 2.0).

Już od pewnego czasu komentatorzy sytuacji w Azji Południowo-Wschodniej z obawami spoglądali na to, co dzieje się w autonomicznym mieście, Hong Kongu. Pojawiały się oskarżenia, że w dobie pandemii Covid-19, gdy świat skupia się na walce z koronawirusem i szukaniem sposobu na negatywne efekty zamrożenia państw dla gospodarki, Chińska Republika Ludowa ChRL będzie chciała (niejako w cieniu) przeforsować pewne kontrowersyjne ustawy.

Protesty w Hong Kongu, zarządzanym przez nominatów z Komunistycznej Partii Chin, skupiały światową opinię publiczną pod koniec 2019 r. Później ta uwaga skoncentrowała się na pandemii. To pozwoliło Pekinowi na wprowadzenie najbardziej kontrowersyjnych przepisów prawa. Zdaniem niektórych działaczy, to oznacza koniec autonomii miasta i wolności, jaką się ono cieszyło od czasu przekazania władzy przez Wielką Brytanię na ręce ChRL.

Jak podaje dziś agencja Reutera, policja w Hong Kongu miała rano aresztować na lotnisku młodego mężczyznę, który jest oskarżany o dźgnięcie nożem funkcjonariusza, podczas wczorajszych protestów. Tysiące ludzi protestowało przeciwko wprowadzeniu bez konsultacji nowej ustawy o bezpieczeństwie narodowym.

W ciągu ostatnich dni, przez ulice Hong Kongu przetoczyły się olbrzymie protesty. Policja była zmuszona do użycia gazu łzawiącego oraz armatek wodnych. Aresztowano ponad 300 osób. Pekin, pomimo niezadowolenia mieszkańców, doprowadził w końcu do wprowadzenia bardzo ostrych przepisów mogących rzutować na prawa wielu osób.

Sytuacja w Hong Kongu ma już konsekwencje w relacjach międzynarodowych. Pekin przestrzegł Wielką Brytanię, że poniesie wszelkie konsekwencje, jeśli zaoferuje możliwość osiedlania się w UK dla osób chcących opuścić miasto.

Tajwan natomiast (Republika Chińska) zaapelował do obywateli, by unikali wypraw, jak i tranzytu, do i przez kontynentalne Chiny, Hong Kong lub Makau.

Policja od razu po zamieszkach wykorzystała zdjęcie rannego funkcjonariusza. Rysopisy podejrzanych szybko obiegły media masowe. Moment aresztowania również został odpowiednio przez media rozpropagowany.

Podano do publicznej wiadomości, że w sumie aresztowano 370 osób. Około 10 zatrzymanych usłyszy zarzuty w oparciu o nowe przepisy, przeciwko którym właśnie protestowano.

Zgodnie z nową ustawą, za zbrodnie uważa się każdą działalność, która może nawoływać lub prowadzić do secesji, przewrotu, terroryzmu lub zmowy z innymi państwami. Karą może być nawet dożywotnie pozbawienie wolności. Poza tym, agencje bezpieczeństwa ChRL będą mogły działać na terenie autonomicznego miasta. Każda osoba podejrzana o czyny zabronione będzie podlegała przepisom o ekstradycji do kontynentalnych Chin i tam proces może zostać przeprowadzony.

Chińskie ciało prawodawcze przyjęło ostatecznie kontrowersyjne przepisy jako pokłosie protestów z 2019 r. Zdaniem krytyków, model „jedno państwo, dwa systemy”, który obowiązywał od 1997 r., jest teraz zagrożony. Autonomia miasta i swobody, którym mieszkańcy się cieszyli, mają zostać zabrane. Pekin nie zgadza się z taką opinią.



2020

BIULETYN INFORMACYJNY RODM TORUŃ
WIADOMOŚCI ZE ŚWIATA W MIESIĄCU



2019

BIULETYN INFORMACYJNY RODM TORUŃ
WIADOMOŚCI ZE ŚWIATA W MIESIĄCU



2018

BIULETYN INFORMACYJNY RODM TORUŃ
WIADOMOŚCI ZE ŚWIATA W MIESIĄCU



2017

BIULETYN INFORMACYJNY RODM TORUŃ
WIADOMOŚCI ZE ŚWIATA W MIESIĄCU



2016

BIULETYN INFORMACYJNY RODM TORUŃ
WIADOMOŚCI ZE ŚWIATA W MIESIĄCU