SIEĆ REGIONALNYCH OŚRODKÓW DEBATY MIĘDZYNARODOWEJ






BIULETYN INFORMACYJNY RODM TORUŃ
WIADOMOŚCI ZE ŚWIATA
CZERWIEC 2021

14.06.2021 NATO ostrzejsze od G7

Organizacja Traktatu Północnoatlantyckiego NATO, którego szczyt ma miejsce właśnie w Brukseli, ma zamiar zaostrzyć kurs wobec Chińskiej Republiki Ludowej ChRL. W zamiarze ma być ostrzejszy komunikat wobec Pekinu niż ten, który usłyszeliśmy po niedawnych szczycie siedmiu najpotężniejszych gospodarek na świecie, czyli G7.

Chińskie władze nie ukrywają, że krytyka, która teraz na nią spada, to efekt wielu „oszczerstw” skierowanych przeciwko nim. Według NATO, działania Pekinu zagrażają bezpieczeństwu Sojuszu. Chodzić ma zwłaszcza o łamanie prawa człowieka. Grupa G7 wydała w tej sprawie tylko oświadczenie, zaś Organizacja ma zamiar wydać ostrzejszy komunikat.

Szczyt NATO, któremu kieruje sekretarz generalny Jens Stoltenberg, jest wyjątkowy. Po raz pierwszy, bierze w nim udział nowy przywódca Stanów Zjednoczonych, Joe Biden. Na szczycie już wyrażono obawy związane z aktywnością Federacji Rosyjskiej. Zaniepokojenie budzi gromadzenie wojsk rosyjskich na pograniczu z Ukrainą, która wciąż zmaga się z prorosyjskimi separatystami.
Biden wyraźniej od poprzednika, Donalda Trumpa, uważa NATO za ważny element polityki zagranicznej Stanów Zjednoczonych. Padły wręcz słowa o „świętym obowiązku”.

Stoltenberg zaznaczył, że groźna jest zwiększona obecność wojskowa Chin na obszarze Europy i Afryki. Jeśli to się nie zmieni, to NATO musi być gotowe do obrony swoich rubieży. To zbliżenie do granic Sojuszu dotyczy nie tylko geografii, ale także cyberprzestrzeni, czy chociażby w kontekście szerokich inwestycji w najnowszą technologię.

W ostatecznym komunikacie Chiny nie mają być nazwani „wrogiem”, ale ma być mowa o systemowym zagrożeniu wynikającym z działań tak Rosji, jak i Chin. NATO ma być silne tylko wtedy, gdy wspólnie na te nowe zagrożenia odpowie.

W oświadczeniu G7 możemy przeczytać, że potężne kraje krytykują Pekin za łamanie praw człowieka w prowincji Sinciang (los tureckojęzycznych mniejszości muzułmańskich; zwłaszcza Ujgurów) czy nierespektowanie autonomii Hong Kongu. Poza tym, wezwano do zbadania źródeł koronawirusa, który wywołał globalną pandemię.

Chińska ambasada w Londynie wydała oświadczenie, w którym sprzeciwia się zniekształcaniu faktów i oczernianiu komunistycznych Chin.

Źródło: agencja Reutera.

14.06.2021 Iran przed wyborami

Już 18 czerwca 2021 r. obywatele Iranu udadzą się do urn wyborczych. Po ośmiu latach rządów obecnego prezydenta, którym jest Hassan Rouhani, nastąpi zmiana na szczycie władzy. Jednakże zdaniem ekspertów, da się w komentarzach wyczuć zniechęcenie, zwłaszcza wśród młodych Irańczyków.

Islamska Republika Iranu ma status państwa teokratycznego, gdzie Islam ma wyjątkową pozycję ustrojową. Od lat krytykuje się tenże kraj za łamanie zasad demokratycznych. Wśród młodych widać najbardziej chęć reform, a jednocześnie prawie nikt nie wierzy, że uda się coś zmienić. Pojawia się opinia, że w kontekście najbliższych wyborów, najlepszą formą sprzeciwu może być niska frekwencja.

Należy zauważyć, że głosowanie, które odbędzie się za kilka dni, może być nie tylko formą wyboru nowego prezydenta, ale także testem dla władzy na to, jak radzi sobie z różnymi kryzysami, z których pandemiczny wysunął się na przód. Nie zapominajmy o politycznych i gospodarczych perturbacjach.

Sondaże wskazują, że frekwencja za kilka dni może być rekordowa niska. Głównie za sprawą zniechęcania wśród najmłodszych obywateli. Władza argumentuje to trudnościami gospodarczymi. Jednakże w tle jest niesmak wobec braku reakcji reżimu na bieżące trudności.

Przyjmuje się, że żelaznym elektoratem teokratycznego reżimu są mieszkańcy mniejszych miejscowości i wsi. Społeczności te są z natury konserwatywne i przyzwyczajone do silnej obecności religii w islamskim Iranie. Młodzi natomiast raczej pozostaną w domu.

Wszelkie analizy wskazują, że wygrać może przedstawiciel establishmentu irańskiego, zaliczany do grupy twardogłowych, Ebrahim Raisi. Umiarkowani politycy zostali niedopuszczeni do wyścigu wyborczego.

W Iranie uprawnienia prezydenta są raczej skromne. Rdzeń władzy trzyma Najwyższy Przywódca, Ajatollah Ali Chamenei.

Hassan Rouhani wygrał wybory w 2013 r., głównie głosami młodych i kobiet, obiecując reformy. Jednakże po ośmiu latach wielu zarzuca mu niespełnienie wyborczych obietnic.

Źródło: agencja Reutera.
13.06.2021 Czy to koniec rządów Benjamina Netanjahu?

12 lat – tak długo Benjamin Netanjahu stał na czele rządu Państwa Izrael. Wydaje się, że powoli ta epoka przechodzi do historii. Kneset, czyli izraelski parlament, ma wkrótce głosować nad nowym składem rady ministrów. Netanjahu może nie uzyskać potrzebnego wotum zaufania.

Arytmetyka parlamentarna w Izraelu nie daje złudzeń. Obecnemu premierowi może zabraknąć głosów. W ten sposób straci nie tylko urząd, ale wpływ na izraelską politykę, którą miał od ponad dekady.

Benjamin Netanjahu ma w Izraelu tylu przeciwników, co zwolenników. Jest bez wątpienia twardym zawodnikiem i ostatniego słowa nie powiedział. Obecnie, przed jego domem zebrało się wielu przeciwników, którzy śpiewają i tańczą z radości, licząc na szybki upadek jego rządu.

Właśnie dziś Kneset ma się zebrać, aby przeprowadzić ważne głosowanie. Celem ma być wybór nowego rządu, kierowanego przez innego już premiera. Izraelska polityka przez ostatnie 12 lat się mocno spolaryzowała. Politycznych liderów można dzielić na tych, którzy są blisko Netanjahu, oraz na tych, dla których celem samym w sobie było odsunięcie go od władzy.

Dnia 23 marca 2021 r. odbyły się w Izraelu wybory parlamentarne. Nie udało się po nich, obecnemu premierowi, na stworzenie stabilnej większości w Knesecie. Po upłynięciu konstytucyjnego czasu, kolejny ruch należał do samych parlamentarzystów.

W Knesecie doszło do stworzenia nowej koalicji. Na jej czele stoją: lider opozycji, reprezentujący centrum politycznego spektrum, Yair Lapid, oraz ultranacjonalista Naftali Bennett. Bennet to milioner, który przez dwa lata ma być premierem. Po nim, na czele rządu stanie popularny były prezenter telewizyjny, Lapid. Tak mówi koalicyjna umowa.

Koalicja, która pod ich kierunkiem powstała, jest dość orientalna. Reprezentuje całe polityczne spektrum partyjne. Po raz pierwszy w rządzie znajdą się przedstawiciele arabskiej mniejszości. Liderzy koalicji zapewniają, że nie planują żadnej rewolucji. W kwestii polityki zagranicznej nie dążą do zmian, ale nie chcą też eskalować problemu palestyńskiego. Celem ma być reforma wewnętrzna i naprawa tego, co Netanjahu miał według nich zepsuć.

Źródło: sieć telewizyjna Al-Dżazira.

11.06.2021 Przed spotkaniem G7 – sprawa szczepień

Agencja Reutera zastanawia się, czy najbogatsze kraje świata sfinansują szczepionki dla najbiedniejszych państw. Taki pomysł tuż przed spotkaniem przywódców się pojawił. Coraz głośniej domaga się tego Wielka Brytania.

Szef brytyjskiego rządu, którym jest Boris Johnson nie ukrywał, że bardzo liczy na ostateczne podjęcie decyzji przez członków G7 podczas dzisiaj rozpoczynającego się szczytu. Mowa jest nie tyle o niejasnym planie, ale o przekazaniu za darmo miliarda szczepionek najbiedniejszym państwom i przyjęcie harmonogramu zaszczepienia wszystkich ludzi na świecie do końca 2022 r.

Zapowiedź Johnsona nie jest odosobniana. Kilka godzin przez wystąpieniem premiera Wielkiej Brytanii, inny przywódca przeszedł do czynów. Prezydent Stanów Zjednoczonych, Joe Biden zadeklarował, że przekaże 500 milionów sztuk preparatu Pfizera innym krajom.

Johnson zapowiedział przesłanie kolejnych 100 milionów dawek najbiedniejszym państwom. Przy okazji wezwał G7 do deklaracji o szczepieniach dla wszystkich. Szczyt odbyć się ma w nadmorskim kurorcie w Wielkiej Brytanii: Carbis Bay.

Nie wszystkim jednak plan premiera B. Johnsona przypadł do gustu. Różne organizacje krytykują go, ze względu na zbyt niską deklarację. Miliard szczepionek ma być kroplą w morzu potrzeb, biorąc pod uwagę coraz to nowe mutacje.

Do tej pory, pandemia koronawirusa/Covid-19 zabiła ponad 3,9 miliona osób w ponad 210 państwach na świecie. Skutki gospodarcze zamknięcia krajów będą jeszcze długo odczuwane. Szacuje się, że na świecie żyje prawie 8 miliardów ludzi. Zdaniem naukowców, uda się opanować pandemiczną sytuację, gdy zaszczepieni będą wszyscy. Niektóre preparaty wymagają podania dwóch dawek, zatem miliard szczepionek to za mało – według niektórych komentatorów.

Pojawiają się też opinie, że kraje bogate winny zrzec się praw intelektualnych odnośnie szczepionek, by biedniejsze państwa również mogły samodzielnie produkować preparaty. Jeszcze innym problemem jest logistyka. Kraje biedniejsze nie mają personelu ani transportu, by móc szczepić na terenach dalej położonych od stolicy, czy lotnisk.

G7 to grupa siedmiu najważniejszych państw pod względem gospodarczym. W szczytach biorą udział liderzy Francji, Japonii, Niemiec, USA, Wielkiej Brytanii, Włoch i Kanady, oraz ze strony Unii Europejskiej; przewodniczący Rady Europejskiej oraz przewodnicząca Komisji Europejskiej.

Źródło: agencja Reutera.

11.06.2021 Nowe wejście do południowokoreańskiej polityki

Dzisiejsze doniesienia prasowe z Korei Południowej (Republiki Korei) dużo miejsca poświęcają młodemu politykowi, który chce rzucić wyzwanie obecnej głowie państwa. Najbliższe wybory prezydenckie w marcu 2022 r.

Opozycję południowokoreańską tworzą obecnie konserwatyści. Wybór młodego polityka, politycznego parweniusza, to bez wątpienia ukłon w kierunku młodszego elektoratu. Ma on rzucić wyzwanie silnemu przywódcy, obecnemu prezydentowi, którym jest Mun Jae-in.

Mun Jae-in rządzi w Korei Południowej od 2017 r. Znany jest ze swego bezkompromisowego podejścia do spraw politycznych. Reprezentuje on tradycyjne podejście do polityki, które jest raczej dość brutalne. Wybór konserwatystów jest ciekawy, gdyż mowa jest nie tylko o młodym kandydacie, ale także o odejściu od tradycyjnych standardów uprawiania polityki.

People Power Party reprezentuje w Korei Południowej nurt konserwatywny. Właśnie dziś, na swego lidera wybrali 36-letniego Lee Jun-seoka. Komentatorzy zwracają uwagę, że jeszcze nigdy w historii południowokoreańskiego państwa, żaden z tak młodych polityków nie stanął na czele formacji politycznej, ważnej dla systemu partyjnego.

Lee Jun-seok w mowie inaugurującej jego przywództwo zapowiedział dwie ważne rzeczy. Po pierwsze, wygranie wyborów prezydenckich za niecały rok. Po drugie, odejście od konfrontacyjnej formy działań politycznych, do której Koreańczycy zdążyli przez dekady się przyzwyczaić, i której mają już dość. Dodał, że nie zamierza wygrać zniesławiając kontrkandydatów. Zamierza być ponad wspomnianą, dzielącą tradycją.

Polityk jest absolwentem Uniwersytetu w Harvardzie. Od dekady był mało znanym konsultantem w partii. Zasłynął start-upem w formie aplikacji edukacyjnej na smartfony.

Ostatnie lokalne wybory pokazały zniechęcenie wyborców do obecnej ekipy rządzącej, z prezydentem na czele. Prezydent jeszcze nigdy nie miał taki niskiego poparcia społecznego w sondażach. Wielu obawia się o przyszłość. Gospodarka przeżywa kryzys, zaś ceny domów rosły nieproporcjonalnie do zarobków. Poza tym, radykalnie wzrosły nierówności społeczne. W ostatnich wyborach lokalnych okazało się, że sporo wyborców przeszło na pozycje centrowe. To właśnie chce wykorzystać Lee Jun-seok.

Źródło: agencja Reutera.

10.06.2021 Aung San Suu Kyi oskarżona o korupcję

Aung San Suu Kyi, była premier Związku Mjanmy, obalona w wyniku wojskowego zamachu stanu, usłyszała bardzo poważne zarzuty korupcyjne. Zostały postawione przez obecne władze wojskowe, co rodzi podejrzenie o polityczne pobudki.

Obalona premier oraz laureatka Pokojowej Nagrody Nobla miała – zdaniem wojskowych władz – przyjmować złoto i pieniądze. Mowa nawet o jednorazowych kwotach rzędu 600 tysięcy dolarów amerykańskich. Miały to być łapówki w zamian za przychylność obalonych władz. Jeśli usłyszy wyrok skazujący, może trafić do więzienia nawet na 15 lat.

Poza tym, Aung San Suu Kyi usłyszała już sześć innych aktów oskarżenia. W jednym z nich mowa jest o nielegalnym imporcie krótkofalówek. W innym zaś, nawolywanie do nielegalnych demonstracji. W kolejnym poważnym oskarżeniu – o złamanie tajemnicy państwowej – grozi jej do 14 lat więzienia.

Premier straciła władzę 1 lutego 2021 r. Wtedy to wojsko wymówiło posłuszeństwo i przejęło ster rządów. Od tego dnia jest praktycznie nieobecna – przebywa w areszcie domowym. Do mediów docierają tylko jej krótkie wystąpienia na sali sądowej.

Zdaniem wojskowych władz również partia rządząca przez zamachem – Narodowa Liga na rzecz Demokracji – miała działać na szkodę państwa. Mjanma miała stracić duże sumy pieniędzy na transakcjach dotyczących ziemi.

Aung San Suu Kyi nie jest jedyną sądzoną. Kilku innych wysokich funkcjonariuszy państwa przed zamachem usłyszało podobne akty oskarżenia. Obalona premier w czasie istnienia poprzednich rządów wojskowych spędziła wiele lat w więzieniu.

Wojsko przejęło władzę argumentując, że ostatnie wybory w 2020 r. miały być w dużym stopniu nieuczciwe. Zdaniem komentatorów proces wyborczy odbył się bez większych zarzutów. Pojawiają się komentarze, że rosnąca lista zarzutów ma raczej na celu uniemożliwienie jej powrotu do polityki i kandydowanie w kolejnych wyborach. Jest ona obecnie niezwykle popularna w społeczeństwie.

Zamach stanu wywołaj serię protestów stłumionych przez wojsko. Szacunki mówią, że zginąć w pacyfikacjach mogło nawet 800 osób, a około 5 tysięcy zostało zatrzymanych.

Przed zamachem Aung San Suu Kyi oskarżana była o łamanie praw człowieka, względem ludu Rohingja. Obecnie temat ten zszedł na dalszy plan.

Źródło: BBC.com.

10.06.2021 Argentyński przywódca przeprasza Brazylijczyków

W relacjach Argentyny z Brazylią powiało ostatnio chłodem. Chodzi o niefortunne komentarze argentyńskiego przywódcy, którym jest Alberto Ángel Fernández. W konsekwencji ten musiał przepraszać.

Prawdopodobnie argentyńska głowa państwa nie spodziewała się, że jego słowa wywołają taki efekt. Głównie poszło o słowa sugerujące, że Meksykanie wywodzą się od Indian, Brazylijczycy przybyli z dżungli, zaś Argentyńczycy wywodzą się wprost z europejskich osadników przybyłych w dobie kolonizacji, na statkach.

Tym samym, Alberto Ángel Fernández jako Argentyńczyk, wywyższył własny naród pośród innych. To wywołało medialną burze, którą zwłaszcza było widać w mediach społecznościowych. Co ważne, samo stwierdzenie było parafrazą znanej piosenki, ale głowa państwa nie powinna tak się wypowiadać o najbliższych sąsiadach.

Same słowa Fernándeza padły podczas spotkania z premierem Hiszpanii, Pedro Sánchez. Wydaje się, że w ten sposób chciał podkreślić historię i rodowód Argentyny oraz Argentyńczyków. Różnorodność językowa, etniczna i narodowa jest dla tegoż państwa powodem do dumy.

W oświadczeniu argentyński prezydent zaznaczył, że cytował poetę Octavio Paza, lecz słowa te można odnaleźć również w jednej z piosenek Lito Nebbia, którego prezydent jest fanem. Fernández dodał, że w pełni czuje się Europejczykiem. Niektórzy doszukują się w tym uszczypliwości wobec prezydenta Brazylii, Jaira Bolsonaro, który ostatnio zaczął podkreślać etniczne źródła swego kraju.

Fernández ostatecznie przeprosił i podkreślił, że Argentyna to różnorodny kraj, gdzie miejsce w przeszłości znalazło 5 milionów uchodźców, o różnej przynależności etnicznej.

Źródło: BBC.com.

04.06.2021 Walka z fundamentalistami w Afryce Zachodniej wchodzi w decydującą fazę

Sytuacja w Afryce Zachodniej z dnia na dzień się komplikuje. Fundamentaliści islamscy przejmują inicjatywę, wysiłki Europy czy Stanów Zjednoczonych są niwelowane przez dysfunkcjonalizmy występujące w krajach regionu, a cywile w tym wszystkim cierpią najbardziej. Bój o Afrykę Zachodnią wchodzi w decydującą fazę.

Niedawny zamach w Mali skutkował nie tylko zmianą władzy – po raz drugi w ciągu dziewięciu miesięcy dochodzi do obalenia rządu – ale również wzmocnieniem ekstremizmów. W kraju tym obecnie stacjonują zarówno żołnierze brytyjscy, w sile 400 osób, oraz francuscy. Paryż wysłał ponad 5 100 sił wojska.

Drugi zamach stanu w Mali skomplikował tylko sytuację. Liderzy państw regionu nie uznają władz, które wyłoniły się po przewrocie. Francuski przywódca, Emmanuel Macron zagroził wycofaniem sił z kraju. Należy jednak podkreślić, iż chodzi nie tylko o pojawienie się w Mali niedemokratycznych władz, ale zwłaszcza ich zapowiedź, że zamierzają porozumieć się z religijnymi fundamentalistami, z którymi de facto Francuzi i inni walczą.

Kolejnym problemem dla Afryki Zachodnie staje się postawa Hiszpanii. Władze w Madrycie zapowiedziały, że nie będą uczestniczyć w manewrach wojennych, czy szkoleniach. Jest to pokłosie narastającego sporu z Królestwem Marokańskim. Wielu się obawia, że krytyczna postawa Paryża i Madrytu może skutkować efektem dominami, a w konsekwencji osamotniona Afryka Zachodnia nie poradzi sobie z mnogością problemów przed nią stojących.

Afryka Zachodnia dla Europa ma obecnie niezwykle duże znaczenie. Głownie chodzi o szalki tranzytowe, tak dla migrantów, jak i broni, narkotyków oraz fundamentalistów.

Specjaliści podkreślają, że obecnie Afryka stała się głównym polem bitwy dla ekstremistów spod znaku takich organizacji jak Państwo Islamskie, czy Al-Kaida. Wcześniejsze ich działania na Bliskim Wschodzie skończyły się klęską, więc potrzebowali nowych obszarów do walki. Padło na Afrykę. Jeśli sytuacja się nie uspokoi, to nie tylko Afryka Zachodnia będzie bazą dla przyszłych akcji międzynarodowego terroryzmu, ale również wielkim szlakiem przepływu ludności, które falami będą wdzierać się na Stary Kontynent.

Źródło: BBC.com.

03.06.2021 WHO: 200 tysięcy Palestyńczyków potrzebuje pomocy

Zdaniem Światowej Organizacji Zdrowia WHO nawet 200 tysięcy Palestyńczyków może teraz potrzebować pomocy medycznej. Ma to być pokłosie ostatniej odsłony wieloletniego konfliktu palestyńsko-izraelskiego w Strefie Gazy. Międzynarodowy Czerwony Krzyż zaapelował o 16 milionów dolarów amerykańskich na pomoc poszkodowanym w strefie konfliktu.

Jak podaje sieć telewizyjna Al-Dżazira, Organizacja Narodów Zjednoczonych oraz Międzynarodowy Czerwony Krzyż dokonali ostatnio inspekcji w Strefie Gazy. Przez 11 dni lotnictwo Izraela dokonywało bombardowania celów uznanych za zaplecze rządzącej tam organizacji Hamas. Było to pokłosie wcześniejszych ataków rakietowych dokonywanych przez palestyńskich bojowników. W konsekwencji zniszczonych zostało wiele budynków, w tym szkoły, szpitale i inne miejsca użyteczności publicznej.

Seria ataków izraelskich rozpoczęła się 10 maja 2021 r. W jej wyniku śmierć poniosło 254 Palestyńczyków, w tym 66 dzieci. Po stronie izraelskiej, na skutek ataków rakietowych, zginęło 12 osób, w tym dwoje dzieci.

Zdaniem WHO, ostatnia odsłona konfliktu skutkowała pogłębieniem kryzysu humanitarnego. Duża liczba ludności została zmuszona sytuacją do opuszczenia swych domów. Około 30 budynków, używanych do realizowania zadań związanych z opieką medyczną, uległo zniszczeniu. Aż 77 tysięcy osób uzyskało status wewnętrznych przesiedleńców.

Trudna sytuacja jest nie tylko w Strefie Gazy, ale także na Zachodnim Brzegu Jordanu. Nawet 200 tysięcy osób pozbawionych jest opieki medycznej, a ją pilnie potrzebuje. Potrzeby dotyczą nie tylko sprzętu medycznego i medykamentów, ale także wykwalifikowanego personelu, którego brakuje. Przez lata będzie trwała odbudowa niezbędnej infrastruktury.

Według wstępnych szacunków, izraelskie bombardowania zniszczyły kompletnie 1 800 jednostek mieszkalnych i poważnie naruszyły kolejne 14 300. 74 budynki użyteczności publicznej uległo zniszczeniu.

Izrael nałożył na Strefę Gazy kompletną blokadę w 2007 r., kiedy to władzę nad tym obszarem przejął Hamas. W Strefie mieszka około 2 miliony Palestyńczyków. Sytuacja humanitarna jest bardzo trudna.

Źródło: aljazeera.com.

03.06.2021 Nowe otwarcie Chińskiej Republiki Ludowej ChRL

Lider komunistycznych Chin, Xi Jinping idzie w kierunku nowego otwarcia swych rządów, jak i wizerunku samego państwa. Zaapelował ostatnio o „przyjemniejszy” wizerunek Pekinu, co ma skutkować polepszeniem relacji z innymi państwami.

Xi Jinping uważa, że krytyka jaka ostatnio spadła na ChRL to skutek niewłaściwie kreowanego wizerunku w mediach, a nie pokłosie działań samych komunistycznych władz. Zatem, aby lista przyjaciół i sojuszników się zwiększyła, należy poczynić działania, aby wizerunek ocieplić.

Chińska państwowa agencja prasowa Xinhua opublikowała ostatnio treść przemówienia przywódcy do członków Komunistycznej Partii Chin. Zgodnie z nim, należy pokazywać kraj jako „wiarygodny, kochany i szanowany”. Może to sugerować zmianę polityki zagranicznej, na bardziej ugodową. Ostatnie lata pokazały, że Chiny prowadzą raczej politykę agresywną, politykę faktów dokonanych, zwłaszcza w kontekście budowania globalnego imperium. Z niektórymi sąsiadami pojawiły się spory, zwłaszcza w obszarze Morza Południowochińskiego. Ma to się zmienić, przynajmniej w sferze werbalnej.

Pekin nie od dziś prowadzi dość ostrą dyplomatyczną grę. W relacjach amerykańsko-chińskich wprost się pisało o „wojnie handlowej”. Światowa opinia publiczna była bardzo krytyczna wobec wydarzeń w Hong Kongu i próby zduszenia autonomii miasta, a także w kontekście losu tureckojęzycznych mniejszości muzułmańskich, zwłaszcza Ujgurów. Wprost się oskarżało chińskich komunistów o budowanie obozów koncentracyjnych dla mniejszości ujgurskiej.

Koronawirus również skutkował ochłodzeniem relacji między Pekinem a Waszyngtonem. USA oskarżały Chiny o celowo prowadzone badania nad Covid-19, którego wirus miał wymknąć się z wojskowego laboratorium w Wuhan, w grudniu 2019 r. Pekin odrzucał oskarżenia.

Zdaniem Xi Jinpinga, Chiny muszą swoją historię opowiedzieć sami, w sposób prawdziwy i ocieplający ich wizerunek. W jakimś stopniu, chiński przywódca (który rządzi od 2012 r.) przyznał się do samoizolacji, co uznał jako błąd. Teraz Chiny mają nawiązywać przyjaźnie i sojusze, co ma przełożyć się na ogólny wizerunek kraju. Dotychczasowa agresywny, i poniekąd dyplomacja nazywana „Wolf Warrior”, ma zostać zastąpiona postawą dumy i pokory zarazem.

Źródło: BBC.com.

02.06.2021 Meksyk przed wyborami parlamentarnymi

Meksykańskie wybory parlamentarne, które odbędą się w najbliższą niedzielę, 6 czerwca 2021 r., są de facto testem popularności lewicowego prezydenta kraju, którym jest Andrés Manuel López Obrador z Partii Odrodzenia Narodowego (Movimiento Regeneración Nacional, MORENA).

Ciekawym jest, że wybory parlamentarne są testem dla prezydenta. W ostatnich dniach Obrador wzmocnił narrację o obronie interesów Meksyku i walce z biedą. W tym celu wielokrotnie podkreślał, że chce większej kontroli państwa nad zasobami naturalnymi. Posiadanie większości w parlamencie da prezydentowi swobodę działania.

Hasła Obradora, czyli partii MORENA, ocierają się o lewicowy populizm. Zamknięcie rynku energetycznego – ponownie – na kapitał prywatny już skutkowało pogorszeniem atmosfery inwestycyjnej w Meksyku. Wyborcom podoba się jednak polityka ograniczania elit i rzekoma walka o polepszenie losu biedniejszej części społeczeństwa. Meksykanie mają woleć Obradora nad innymi politycznymi liderami, którzy w czasach, gdy rządzili nie polepszali ich losu. Według sondaży MORENA nie uzyska tak dobrego wyniku, jak przy poprzednich wyborach, ale wraz z sojusznikami politycznymi powinna utrzymać większość w izbie niższej.

Niektórzy analitycy sytuacji politycznej w Meksyku sugerują, że MORENA, wraz z politycznymi sojusznikami, może nawet uzyskać 2/3 miejsc w parlamencie. Gdyby okazało się to prawdą, nic nie stałoby na przeszkodzie, żeby wprowadzić zmiany w konstytucji, zgodne z etatystycznym programem politycznym, który ekonomistów i inwestorom jest w niesmak.

Andrés Manuel López Obrador jest prezydentem od 2018 r. Został obrany na sześcioletnią kadencję i nie ma prawa do reelekcji. Najbliższe wybory parlamentarne pokażą, jak będzie wyglądała druga połowa kadencji.

Ostatnio coraz częściej prezydent wdawał się w spór z Sądem Najwyższym który hamował reformatorskie ruchy głowy państwa. Niedawno zagroził wręcz, że jeśli nie zmieni się linia orzecznicza, to on dokona takich zmian w ustawie zasadniczej, aby jego polityka była w końcu akceptowalna.

Źródło: Agencja Reutera.

02.06.2021 Binjamin Netanjahu znów ma problemy

Ponownie wzrosła w Izraelu polityczna temperatura. Osią sporu jak zwykle jest premier Binjamin Netanjahu. Lider partii Likud kieruje rządem nieprzerwanie od 2009 r. (wcześniej był szefem rządu w latach 1996-1999). Ostatnio pojawiają się doniesienia medialne o możliwym sojuszu partii opozycyjnych, które wzięły sobie za cel usunięcie premiera.

W samym Izraelu polityczna atmosfera obecnie jest dość ciężka. Nie jest jasnym, czy obecny rząd przetrwa te zawirowania. Dziennikarze jednak podkreślają fakt, że bez względu na to kto stanie na czele rządu, polityka zagraniczna nie ulegnie zmianie. Izrael to jeden z najważniejszych sojuszników Stanów Zjednoczonych.

Wybory w Izraelu z 23 marca 2021 r. nie dały jednoznacznego rozstrzygnięcia. Partia Likud Binjamina Netanjahu wygrała z wynikiem 24,19%, lecz nie jest to wystarczający sukces, aby móc utworzyć samodzielny rząd. W Izraelu system partyjny jest tak rozbity, że każdorazowo po wyborach konieczne jest przeprowadzenie rozmów koalicyjnych.

Drugą formacją polityczną jest partia o nazwie: „Jest Przyszłość” (z języka angielskiego: Yesh Atid), na czele z dziennikarzem, Ja’irem Lapidem. Jak podaje agencja Reutera, Lapid miał porozumieć się z wieloma opozycyjnymi organizacjami. Ich celem (na teraz) jest usunięcie obecnego premiera. Co ciekawe, lider Yesh Atid miał porozumieć się z Benny Gantzem, który jest członkiem koalicji z Netanjahu i obejmuje urząd ministra obrony. Lapid ma czas dziś do północy, by stworzyć koalicję, która w Knesecie uzyskałaby wotum zaufania.

Wstępne informacje sugerują, że koalicyjny rząd tworzyłby Lapid z liderem Zjednoczonej Prawicy Jamina, Naftalim Bennettem. Gdyby pogłoski okazały się prawdą, urząd premiera rotacyjnie obejmowaliby na zmianę Lapid z Bennettem. Nie jest też jasna rola partii Niebiesko-Biali Binjamina Gantza, ale we wspólnym oświadczeniu potwierdzili fakt porozumienia. Gantz miałby pozostać ministrem obrony.

W ostatnich dniach Binjamin Netanjahu próbował torpedować rozmowy koalicyjne, oskarżając niektóre formacje o zagrażanie Izraelowi. Nie wszystkie partie izraelskie optują za twardym stanowiskiem względem irańskiego programu nuklearnego, czy twardej linii wobec Palestyńczyków, tak ja robił to Likud. Pojawiają się też doniesienia, ze do koalicji mogłaby dołączyć Zjednoczona Lista Arabska. Gdyby tak się stało, arabska społeczność po raz pierwszy współtworzyłaby izraelski rząd.

Jeśli Lapid nie utworzy rządu dziś do północy, Kneset będzie miał trzy tygodnie nie wykreowanie nowej koalicji większościowej. Po tym terminie, jeśli nie będzie premiera mającego za sobą stabilną większość parlamentarną, zostaną rozpisane piąte z kolei wybory, w przeciągu dwóch lat.

Źródło: Agencja Reutera.



2021

BIULETYN INFORMACYJNY RODM TORUŃ
WIADOMOŚCI ZE ŚWIATA W MIESIĄCU



2020

BIULETYN INFORMACYJNY RODM TORUŃ
WIADOMOŚCI ZE ŚWIATA W MIESIĄCU



2019

BIULETYN INFORMACYJNY RODM TORUŃ
WIADOMOŚCI ZE ŚWIATA W MIESIĄCU



2018

BIULETYN INFORMACYJNY RODM TORUŃ
WIADOMOŚCI ZE ŚWIATA W MIESIĄCU



2017

BIULETYN INFORMACYJNY RODM TORUŃ
WIADOMOŚCI ZE ŚWIATA W MIESIĄCU



2016

BIULETYN INFORMACYJNY RODM TORUŃ
WIADOMOŚCI ZE ŚWIATA W MIESIĄCU