SIEĆ REGIONALNYCH OŚRODKÓW DEBATY MIĘDZYNARODOWEJ
Niepokojące doniesienia docierają do nas z afgańskiego miasta, Herat. Jak donosi Al-Dżazira, miejscowy dowódca gromadzi posiłki i broń. Lokalna społeczność ma być przerażona militarnymi postępami Talibów. W Heracie dowódcą miejscowych sił jest były przywódca mudżahedinów, który próbuje zapanować nad sytuacją.
Zachód Afganistanu to obecnie jedno wielkie pole bitwy. Talibowie wypychają siły wierne rządowi centralnemu z kolejnych obszarów. Zaczyna brakować podstawowych produktów. Miejscowa ludność zaczęła zatem organizować jednostki samoobrony.
Jednakże, walki toczą się nie tylko na zachodzie kraju. W wielu miejscach trwają starcia o kontrolę nad kolejnymi dystryktami. Prezydent Afganistanu, którym jest Ashraf Ghani jeździ teraz po kraju i próbuje uspokoić poszczególne wspólnoty przed paniką.
Talibowie znacząco uaktywnili się w momencie, gdy Stany Zjednoczone zaczęły wycofywać swoje siły z Afganistanu. Rebelianci wykorzystali okazję i zaczęli wypełniać próżnię. Siły wierne rządowe nie miały sił, by przejąć opuszczone terytoria.
W czerwcu 2021 r. Talibom udało się zając dystrykt Zinda Jan położony 43 kilometry od ważnego miasta, jakim jest Herat. Teraz trwa ofensywa na samo miasto. W międzyczasie Talibom udało się przejąć kontrolę nad przejściem granicznym Islam Qala, które jest istotne ze względu na położenie. Łączy ono Afganistan z Iranem.
W Heracie mieszka ponad 400 tysięcy mieszkańców. Sukcesy Talibów rzuciły cień strachu na mieszkańców wspomnianego miasta. Mowa jest wręcz o oblężeniu. Wiele dzielnic ma być już mocno zinfiltrowanych i mieszkańcy spodziewają się lada dzień ofensywy.
Ze względu na trudną sytuację, w wielu miejscu oddolnie powstają lokalne milicje. Uzbrojenie stanowi głównie AK-47. Do jednostek przyłączać się mają ochotnicy, bez względu na majętność, czy pozycję społeczną.
Talibowie zostali pozbawieni władzy w Afganistanie po amerykańskiej inwazji w 2001 r. Po dwudziestu latach Stany Zjednoczone podjęły decyzję o wycofaniu sił. Podpisano porozumienie z Talibami, którzy obiecali ochronę praw mniejszości i gwarancję praw edukacyjnych dla kobiet. Wielu Afgańczyków obawia się jednak przyszłości kraju pod rządami talibańskich ekstremistów.
Źródło: Al-Dżazira.
Właśnie dziś, w piątek 23 lipca 2021 r., rozpoczną się XXXII (trzydzieste drugie) Letnie Igrzyska Olimpijskie. Gospodarzem jest stolica Cesarstwa Japonii, Tokio. Ze względów pandemicznych (koronawirus/Covid-19) sportowa impreza odbywa się z rocznym opóźnieniem. Wielu zastanawia się, na ile obecna edycja igrzysk jest bezpieczna. Chodzi oczywiście o pandemię koronawirusa.
Jak podaje sieć telewizyjna Al-Dżazira, zastosowane środki bezpieczeństwa mają być nieadekwatne do poziomu zagrożenia epidemiologicznego. Dziennikarze powołują się na ekspertów zajmujących się kwestiami zdrowotnymi. Chodzić ma nie tylko o zakres stosowanych środków, ale także skuteczność w ich egzekwowaniu.
Letnie Igrzyska Olimpijskie to największa impreza sportowa na świecie, która odbywa się raz na cztery lata. Jednakże trudno mówić o świętowaniu sportu, skoro poziom obostrzeń jest tak wysoki. Przyjmuje się, że podczas oficjalnego otwarcia zbierze się zaledwie około 85 tysięcy osób. W tym są sportowcy, dziennikarze relacjonujący zmagania oraz oficjele. W samej Japonii igrzyska wzbudzają mieszane uczucia.
Japońska służba zdrowia już została mocno nadszarpnięta. Proces szczepienia społeczeństwa idzie dość opornie. Japończycy zatem mocno odczuli obecną pandemię. Wielu zachorowało. Opinia publiczna z mieszanymi odczuciami reaguje na te Igrzyska. Obawia się, że skutkiem będzie niekontrolowany wzrost zachorowań.
W samym Tokio wczoraj zanotowano 1 979 nowych przypadków koronawirusa. Wśród akredytowanych na Igrzyska Olimpijskie potwierdzono aż 81 chorych na Covid-19. Obecnie Japonia przeżywa nową falę zachorowań i notuje wzrosty, nie widziane przez ostatnie pół roku. Sytuacja pandemiczna jest teraz dość trudna.
Rośnie zatem publiczny sprzeciw wobec organizacji Igrzysk zwłaszcza wtedy, gdy media obiegają zdjęcia sportowców nagminnie łamiących przepisy pandemiczne. Politycy unikają tematu, by nie wzbudzać negatywnych opinii, zaś niektórzy sponsorzy wycofali wręcz reklamy, w których pojawiały się tematy olimpijskie.
Źródło: Al-Dżazira.
Królestwo Eswatini, dawniej nazywane Królestwem Suazi, to niewielkie śródlądowe państwo afrykańskie, z językiem urzędowym suazi, graniczące z Republiką Południowej Afryki RPA oraz Mozambikiem. Niecałe 1,1 miliona mieszkańców żyje na obszarze ponad 17,36 tysięcy kilometrów kwadratowych. Doszło ostatnio do protestów przeciwko monarchii.
Wiec antymonarchistyczny miał jednak ostry przebieg. Siły porządkowe podjęły decyzję o jego rozpędzeniu. Policja użyła gazu łzawiącego oraz armatek wodnych. Na filmach opublikowanych w mediach społecznościowych słychać również wystrzały, lecz nie wiadomo z jakiej amunicji i w jakim kierunku oddano strzały.
Ostatnie protesty przeciwko monarchii miały miejsce zaledwie miesiąc temu i zostały również brutalnie rozpędzone. Cześć obywateli protestuje przeciwko panującemu reżimowi, który można scharakteryzować jako ostatnią monarchię absolutną na terenie kontynentalnej Afryki. Król Mswati III rządzi nieprzerwanie od 1986 r.
Wielu mieszkańcom nie podoba się fakt, że gros obywateli cierpi biedę, zaś monarcha i jego 15 żon prowadzą wystawne życie, w rozsianych po kraju pałacach. Poza tym, pojawiły się opinie o autokratyczne zapędy. Król odrzuca konsekwentnie wszystkie zarzuty.
Dzisiejszy protest został zorganizowany głownie przez związki zawodowe nauczycieli. Policji udało się rozproszyć demonstrantów i większość z nich wypchnąć poza rogatki stolicy. Wspierający protest opozycjoniści, przedstawiciele lokalnych kościołów oraz związki zawodowe podkreślają, że demonstracja miała pokojowy charakter. Zebrani, zanim rozległy się strzały, mieli tańczyć i śpiewać. Ze względu na zaplanowane demonstracje, większość biur i sklepów była dziś zamknięta.
Czerwcowe pokojowe protesty szybko wymknęły się spod kontroli. Doszło do grabieży. Władze dla uspokojenia sytuacji rozlokowały dodatkowe jednostki wojska.
Król Mswati III podjął decyzję o zwołaniu tradycyjnego Sibaya, czyli otwartego spotkania publicznego. Ma w jego trakcie odpowiedzieć na zarzuty. Może się również okazać, że będzie to dla niego test popularności. Sibaya ma się odbyć jeszcze dziś. Policja zapowiedziała, że użyje wszystkich środków, aby każdą demonstrację rozpędzić.
Źródło: agencja Reutera.
Kanclerz Republiki Federalnej Niemiec RFN, Angela Merkel spotkała się z prezydentem Stanów Zjednoczonych, Joe Bidenem. Obie strony dążyły do przedstawienia bilateralnych relacji w odium przyjaźni. Jednocześnie, jak podkreślają dziennikarze, zgodzono się co do tego, że każda ze stron może mieć odmienne zdanie w kontekście kontrowersyjnej budowy ropociągu na dnie Morza Bałtyckiego.
Materia Nord Stream 2, czyli Gazociągu Północnego, wydawała się najbardziej sporną kwestią we wczorajszych rozmowach w Waszyngtonie. W innych ważnych dla świata sprawach, Berlin i Moskwa zamierzają mówić wspólnym głosem. Oba państwa zamierzają powstrzymywać agresywne ruchy Federacji Rosyjskiej, jak i działania antydemokratyczne Chińskiej Republiki Ludowej ChRL w różnych częściach świata.
Wielu dziennikarzy zauważa, że wizyta Angeli Merkel w Waszyngtonie będzie jej ostatnią w USA. W tym roku niemiecka kanclerz ma zamiar wycofać się z czynnej polityki, a ma to nastąpić zaraz po najbliższych wyborach. Nie jest jednak jasne, jak będzie wyglądała powyborcza koalicja. Biden pogratulował jej wielu lat rządów i pochwalił za oddanie sprawom niemieckim. Relacje bilateralne nie były dobre za czasów prezydentury Donalda Trumpa. Obecnie Biden i Merkel chcą pokazać poprawę w stosunkach. Wizyta Merkel jest pierwszą światowego lidera w USA od czasu inauguracji Bidena w styczniu 2021 r.
Dla Stanów Zjednoczonych, jak i dla Polski, ukończenie we wrześniu 2021 r. drugiej nitki Nord Stream 2 to poważny cios, głównie dla Ukrainy. W ten sposób Kijów zostanie pozbawiony opłat tranzytowych. Rosja będzie mogła eksportować ropę i gaz do Europy Zachodniej z ominięciem krajów Europy Środkowej. Podczas spotkania podkreślono, że Niemcy i USA są przeciwne używania ropy przez Rosję jako broni geopolitycznej.
Istnieją też pewne różnice w kontekście komunistycznych Chin. Niemcy dążyły do zniesienia niektórych uciążliwych zasad i umożliwienie pełnej współpracy handlowej. Stany Zjednoczone są w kontekście wojny handlowej bardziej zasadnicze. Merkel i Biden zgodzili się co do tego, że należy wszelkie antydemokratyczne działania Pekinu powstrzymywać.
Źródło: agencja Reutera.
Jak podają światowe agencje prasowe, główni podejrzani o zamordowanie prezydenta kraju mieli zostać zatrzymani. Jovenel Moïse był głową państwa Haiti od 2017 r. Został zamordowany 7 lipca 2021 r.
Według BBC, głównym podejrzanym o zamordowanie przywódcy jest 63-letni lekarz, Christian Emmanuel Sanon – obywatel Haiti. Nie przebywał on jednak na stałe w kraju. Miał on na początku czerwca 2021 r. przybyć do Haiti swoim prywatnym odrzutowcem i zorganizować grupę najemników. Jego działania miały mieć od początku charakter czysto polityczny. Do zabicia prezydenta miał zatrudnić aż 28 najemników. Pierwsza dama została ranna i obecnie przebywa w Stanach Zjednoczonych, gdzie odbywa rekonwalescencję. Martine Moïse napisała po zamachu, że do ataku doszło w nocy i napastnicy od razu po wtargnięciu do rezydencji oddali serię z broni palnej w kierunku prezydenta.
Zdaniem władz, celem zabójców miało być wpierw zatrzymanie prezydenta. Z niewiadomych przyczyn podjęli decyzję o zamordowaniu głowy haitańskiego państwa. Policja nie rozwinęła do teraz tego wątku śledztwa.
Funkcjonariuszom udało się ustalić personalia głównego podejrzanego, gdyż jeden z napastników po zamachu miał do niego zadzwonić. Mowa jest o jeszcze dwóch inicjatorach zabójstwa, ale ich personaliów nie podano do publicznej wiadomości.
W samym Haiti sytuacja staje się trudna. Do stolicy, dwa dni temu, udała się amerykańska misja. Spotkali się z trzema czołowymi politykami, którzy roszczą sobie pretensje do bycia teraz prezydentem.
Haitańskie władze zwróciły się już do USA i Organizacji Narodów Zjednoczonych ONZ, o pomoc wojskową w celu ochrony kluczowych pozycji w państwie. Amerykańska administracja początkowo odrzuciła pomysł, ale teraz mają „przyglądać się sytuacji”.
Moïse rządził krajem niepodzielnie, w oparciu o dekrety. Parlamentarne wybory z 2019 r. się nie odbyły. Na początku 2021 r. krajem wstrząsnęła zaś seria protestów. Zamordowany prezydent ogłosił wtedy, ze próba zabicia i obalenia go została udaremniona. Moïse oskarżany był również o korupcję. Haiti to jedno z najbiedniejszych państw obu Ameryk.
Wciąż wiele pytań pozostaje bez odpowiedzi. Oficjalna wersja policji jest podważana. Większość najemników była z Kolumbii, a dwóch z USA. Nie jest też jasna rola ochrony, której jakby wtedy nie było. Nie wiadomo też, kto ma rządzić. Parlament nie został de facto wybrany. Jest tymczasowy premier i nowy, który jeszcze nie został zaprzysiężony. Część formacji politycznych obrała nowego przywódcę i poparła nie zaprzysiężonego jeszcze premiera, ale są obawy o konstytucyjność tego ruchu.
Źródło: BBC.com.
Z pewnym niepokojem czyta się doniesienia z Republiki Południowej Afryki RPA. Rośnie szybko liczba ofiar. Jest to pokłosie niepokojów w tym południowoafrykańskim państwie, do których doszło po aresztowaniu byłego prezydenta, Jacoba Zumy.
Jak podaje BBC, co najmniej 30 osób poniosło już śmierć. Jest to duży koszt, który należy liczyć od zaledwie ostatnich pięciu dni. Zaledwie kilka dni temu Jacob Zuma oddał się w ręce policji. W sumie, jak podają władze, aż 800 osób zostało zatrzymanych w związku z zamieszkami.
Najgorzej było w ostatni weekend, czyli 10 i 11 lipca 2021 r. Protesty miały wtedy najbardziej gwałtowny przebieg. W wielu miejscach wybuchły pożary. Siedziby różnych firm były plądrowane, zaś jedna z głównych autostrad była zablokowana. W związku z faktem, że policja nie była w stanie opanować sytuacji, władze podjęły decyzję o rozlokowaniu wojska w kluczowych miejscach dla kraju.
Policja już podaje, że nie panuje nad sytuacją. W oficjalnych komunikatach czytamy, że w przypadku przedłużania się grabieży, w wielu miejscach mogą pojawić się problemy z aprowizacją podstawowych materiałów żywnościowych.
Minister obrony RPA uspokaja jednak. Uważa on, że za wcześnie, by ogłaszać stan wyjątkowy w najbardziej dotkniętych prowincjach, czyli KwaZulu-Natal i Gauteng.
Premier KwaZulu-Natal, Sihle Zikalala potwierdził śmierć 26 osób, w tym 15-letniego chłopca. W Gauteng natomiast, zginąć miało, co najmniej 6 osób. Zdaniem władz, fakt uwięzienia Zumy stał się pretekstem dla niektórych grup przestępczych do stosowania przemocy. Pojawiają się jednak komentarze, że zatrzymanie byłego prezydenta było iskrą, która rozpaliła część społeczeństwa niezadowolonego z poziomu bezrobocia, jak i wysokiego stopnia zubożenia.
Jacob Zuma stał na czele RPA w latach 2009-2018. Usłyszał wyrok skazujący za obrazę sądu w zeszłym miesiącu. Były przywódca ma 79 lat i przez lata uchylał się od odpowiadania przed sądem na niewygodne pytania, w związku z zarzutami korupcyjnymi. Sąd skazał go na 15 miesięcy pozbawienia wolności.
Źródło: BBC.com.
Jovenel Moise został zastrzelony w nocy z wtorku na środę w swojej prywatnej rezydencji. W wyniku ataku ucierpiała również pierwsza dama. Martine Marie Étienne Joseph została ranna i przebywa obecnie w szpitalu. Sprawcy ataku na tę chwilę pozostają nieustaleni. Taką informację przekazał pełniący obowiązki premiera Claude Joseph.
Polityk stwierdził, że zabójstwo głowy państwa to nieludzki i barbarzyński akt. Zaapelował o zachowanie spokoju i zapewnił, że policja oraz wojsko mają pod kontrolą sytuację w kraju. Po ataku w stolicy było jednak słychać strzały.
Władzę w kraju przejął premier Claude Joseph, który miał zostać usunięty ze stanowiska jeszcze w tym tygodniu po zaledwie 3 miesiącach urzędowania. Moise rządził na mocy dekretów przez ponad rok ze względu na to, że wybory parlamentarne opóźniały się w wyniku sporów m.in. o termin wygaśnięcia kadencji prezydenta oraz o kontrowersyjną reformę konstytucyjną.
Haiti to najbiedniejszy kraj obu Ameryk. Jest pełen politycznych podziałów, a także trapi go rosnący kryzys humanitarny. Stąd też obawy, że może dojść do powszechnych zamieszek. W stolicy kraju poważnym problemem są walki gangów z policją o kontrolę nad ulicami.
Jovenel Moise pełnił urząd prezydenta od 7 lutego 2017 r. Jest czwartym w historii przywódcą Haiti, który został zamordowany.